Pixoo-Max to pikselowy zawrót głowy

Pixoo-Max z nowymi możliwościami

Nowa wersja Pixoo w wersji Max ma sporo możliwości, fot. materiały producenta

Ożyw swoje życie – tak się reklamuje Pixoo-Max. Nie ulega wątpliwości, że Internet Rzeczy to całkiem spory rynek gadżetów, gdzie głównymi walorami są cechy rozrywkowe. I bardzo dobrze, bo pakiet endorfin spowodowany szczęściem zawsze jest czymś pożądanym. Gdyby ktoś potrzebował jeszcze większej dawki to przypomnę, że całkiem niedawno przygotowałem imprezowy poradnik z przymrużeniem oka na Tabletowo.pl.

Moc rozrywki

Divuum, czyli producent, który jest odpowiedzialny za stworzenie tego niebanalnego urządzenia, daje się poznać jako znawca rozrywkowego życia. W swojej ofercie firma posiada całkiem sporo imprezowych sprzętów. Są to przede wszystkim przenośne głośniki. Swego czasu firmę rozsławił plecak z wbudowanym panelem LED, który decyzją właściciela wyświetlał wybrane pikselowe obrazki. Ogólnie technologia LED połączona ze smart algorytmami zdobywa na popularności. Wystarczy przypomnieć niedawną prezentację produktów Hue od Philipsa.

Plecka od Divoom był sporym hitem, fot. materiały producenta

Plecaka już nie ma, ale jest Pixoo-Max

Na Kickstarterze kampania tego produktu została w pełni sfinansowana w ciągu godziny. Co prawda firma potrzebowała jedynie ok. 1500$, więc był to raczej zabieg czysto marketingowy. Nie zmienia to faktu, że ogólna kwota, jaką udało się uzbierać to prawie 90 000$. Znowu się jednak przyczepię, bo byliśmy przecież świadkami dużo bardziej spektakularnych akcji crowdfoundingowych.

Warto też podkreślić, że to już druga generacja tego akcesorium. Dużo piszę, ale czym w końcu jest to Pixoo-Max. Otóż jest to kompaktowych wymiarów płytka wypełniona diodami LED, które mogą świecić w przeróżnych kolorach. Płytka ma trochę ponad 17 cm w wysokości i szerokości i jest gruba na niespełna 2 cm. Na powierzchni płytki zmieściło się dokładnie 1024 diody LED. Całość waży aż 495 gramów.

Kampania na Kickstarterze była udana dla Pixoo-Max, fot. divoom.com

Z technicznych informacji ważne jest to, że Pixoo-Max posiada baterię o pojemności 5000 mAh, co przekłada się na 5 godzin nieustannego wyświetlania. Standardowy moduł Bluetooth 5.0 ma zasięg do 10 metrów. Sprzęt może bez przeszkód pracować w temperaturze od -10 do 80 stopni Celcjusza. Pixoo-Max nie jest odporny na warunki zewnętrzne, ale producent zapewnia, że można go używać w samochodzie.

Sercem jest aplikacja

Firma chwali się, że obecnie z ich autorskiej aplikacji korzysta już 1,5 miliona osób. Aplikacja daje dostęp do niezliczonych możliwości układów i animacji. Pixoo-Max potrafi też wyświetlać animowane GIFy. Ciekawostką jest, że baza użytkowników tego oprogramowania została stworzona również dzięki sprzedaży przenośnych głośników, w których montowane są mniejsze matryce LED, które mają podobne jak Pixoo-Max możliwości.

Aplikacja dla Pixoo-Max to ogrom możliwości, fot. divoom.com

Moc w różnorodności

Tym, co może jeszcze przekonać potencjalnych kupców, są funkcje typowo użytkowe. Oprogramowanie Pixoo-Max stwarza możliwości do uczynienia z tego akcesorium budzika, który jest w stanie symulować wschód słońca. Według naukowców jest to jedna z najmniej inwazyjnych metod wybudzania. Pixoo-Max może też symulować zapadanie zmroku, tworząc w pomieszczeniu wyciszającą atmosferę. Oczywiście najzwyklejszym zegarkiem wyświetlającym aktualną godzinę też potrafi być.

Pixoo-Ma ma się sprawdzić jako inteligenty budzik, fot. divoom.com

Ponadto producent chwali się, że sprzęt może być hubem dla powiadomień z różnych aplikacji albo stać się swoistym komunikatorem. W materiałach promocyjnych ukazywana jest sytuacja na drodze, w której kierowca dziękuje innemu uczestnikowi ruchu poprzez konkretny obraz. Ktoś zapyta a co z bezpieczeństwem? By móc używać Pixoo-Max w aucie należy aktywować obsługę głosową. Siri poradzi sobie z obsługą urządzenia.

Gdyby komuś było jeszcze mało, to Divoom pomyślał też o graczach i kibicach. Ci pierwsi mają możliwość grać w proste gry oparte o 8-bitową grafikę. Jak wiadomo, retro gaming potrafi być wciągający, więc to bardzo dobry ruch. Fani sportu natomiast mogą zabrać ze sobą Pixoo-Max na rozgrywki ulubionej drużyny i potraktować akcesorium jak baner. Z pewnością będzie to rzecz, która przyciągnie uwagę.

Panel LED w aucie, także na szybkie?! Dlaczego nie, fot. divoom.com

Cena… jest, jaka jest

Kiedy kampania na Kickstarterze wystartowała, szczęśliwcy mogli nabyć produkt za około 60$. Za sprzęt w chwili pisania tego tekstu należy zapłacić 99$. Wydaje się to sporą kwotą, którą można usprawiedliwić, biorąc pod uwagę spore możliwości, które znajdą zastosowanie zarówno w domowym zaciszu, w samochodzie, w sklepie, a nawet w biurze, jak i na stadionie. Do zestawu producent dorzuca jeszcze uchwyt do mocowania do gładkich powierzchni.
Jeśli kogoś nie interesują rozbudowane możliwości, może zaopatrzyć się w poprzednią generację Pixoo, która jest widocznie gorsza, ale też o połowę tańsza.

Exit mobile version