Samochody elektryczne i ich popularność cały czas rośnie. Pomimo spadku popytu na standardowe pojazdy, klienci na całym świecie, a szczególnie w Europie pozostają mocno zainteresowani „elektrykami”.
Popyt na kupno nowych samochodów spadł drastycznie poprzez pandemię koronawirusa. The Next Web zwraca uwagę, iż w Niemczech, największym rynku samochodowym w Europie zauważono o 35 proc. mniejszą rejestrację nowych pojazdów względem roku 2019. Na pozostałych rynkach europejskich sprzedaż samochodów była jeszcze gorsza. Wielka Brytania odnotowała spadek o 49 procent, Hiszpania o 51 procent, Włoch o 46 procent, a Francja o 39 procent.
Jest jednak jeden segment rynku, który wciąż rośnie. Są nim oczywiście samochody elektryczne.
Samochody elektryczne mają się dobrze
Sprzedaż pojazdów elektrycznych (EV), jak i hybryd cały czas wzrasta. Niemcy, które notowały spadki w zakresie rejestracji nowych, klasycznych samochodów, odnotowały wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych z 47584 w czerwcu 2019 roku do 93848 sztuk w 2020. To prawie dwukrotnie więcej. To także zaskakujący wynik biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą w Europie oraz bezpieczeństwo publiczne powiązane z koronawirusem.
Eksperci zwracają uwagę, iż ważnym czynnikiem, który może wpływać na chęć zakupu samochodu elektrycznego jest jego opłacalność oraz kalkulacje stricte ekonomiczne. Do tego wszystkiego można dodać również różnorodność związaną z wyborem potencjalnego samochodu – modeli na rynku zrobiło się więcej, co oczywiście przekłada się na większy komfort konsumenta.
Rośnie świadomość ekologiczna
To, co może cieszyć najbardziej, to rosnąca świadomość ekologiczna konsumentów w kontekście samochodów elektrycznych. Chociaż nie ma jeszcze oficjalnych badań dotyczących tego, jak pandemia zmieniła postawy ekologiczne w Europie, to istnieją dowody na to, iż konsumenci faktycznie upatrują czegoś więcej w samochodach elektrycznych niż tylko sposobu na poruszanie się.
Można spodziewać się, że rynek „elektryków” będzie w najbliższych latach tylko i wyłącznie rósł. Problemem pozostaje niestety dostęp do infrastruktury publicznej związanej z ładowaniem – ta powinna jednak zacząć się rozwijać wraz z wykładniczym wzrostem popularności samochodów na akumulatory elektryczne.