Odkąd na rynku zadebiutował Apple Watch 4. generacji, każdy może nosić przy sobie urządzenie, które – przynajmniej w założeniu – monitoruje na bieżąco pracę serca i zaalarmuje noszącego w razie wystąpienia niebezpiecznych zaburzeń. Przy współpracy amerykańskich naukowców z dwóch ośrodków powstał niewielki czujnik, który pozwoli z wyprzedzeniem przewidzieć nasilenie się niewydolności serca.
Do EKG w smartwatch mam, prawdę mówiąc, ambiwalentny stosunek. Nie jestem w 100% przekonany co do rzetelności takich pomiarów, a obawiam się, że złudna świadomość ciągłej kontroli naszego stanu zdrowia niekoniecznie może działać na korzyść potencjalnych pacjentów. Nie sposób jednak ukryć, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Z tego powodu z zainteresowaniem śledzę wszystkie nowinki odnośnie szybkiego wykrywania różnego rodzaju stanów zagrożenia życia, a oto jedna z nich.
Przy współpracy naukowców z University of Utah Health oraz VA Salt Lake City Health Care Systems powstał widoczny na powyższym zdjęciu czujnik. Sensor ten, choć oglądać go możemy głównie na zdjęciu miernej jakości, ma spore szanse na uratowanie życia lub poprawę jego jakości tysięcy ludzi.
Oparty na sztucznej inteligencji system analizowania odczytów powinien wykrywać u pacjentów z niewydolnością serca możliwość pogorszenia się ich stanu zdrowia już kilka dni wcześniej, dzięki czemu można zaplanować odpowiednie leczenie.
Niewydolność serca przewidziana z wyprzedzeniem
Badanie pojawiło się w Circulation: Heart Failure, czasopiśmie stowarzyszenia American Heart Association. Główny autor badania, Josef Stehlik, wypowiada się na temat czujnika w następujących słowach:
Badanie pokazuje, że możemy dokładnie przewidzieć prawdopodobieństwo hospitalizacji z powodu nasilenia się niewydolności serca, jeszcze zanim lekarze i pacjenci dowiedzą się, że coś jest nie tak. Możliwość wystarczająco wczesnego wykrycia zmian w mięśniu sercowym umożliwi lekarzom szybką interwencję, która być może zapobiegnie ponownej hospitalizacji i pogorszeniu się stanu zdrowia pacjenta.
Odnosząc się na chwilę do płaszczyzny technologicznej – czujnik ma być przyklejony do ciała pacjenta i na bieżąco śledzić pracę jego serca. Wszystkie dane są na bieżąco wysyłane do smartfona za pośrednictwem Bluetooth, skąd trafiają na specjalną platformę opartej na PhysIQ, która przy pomocy zgromadzonych wcześniej danych porównuje je z wzorcem ustalonym na podstawie indywidualnych wyników każdego pacjenta.
Jeśli sztuczna inteligencja uzna, że dany odczyt zbytnio odbiega od tego, co ustalono jako poprawne, to poinformuje użytkownika. System precyzyjnie przewidział zbliżającą się potrzebę hospitalizacji w ponad 80% przypadków, a co jeszcze ważniejsze – średnio zrobił to z 10,4 dniowym wyprzedzeniem.
Naukowcy planują przeprowadzić zakrojone na szeroką skalę badania kliniczne z nadzieją, że w przyszłości czujnik pozwoli nie tylko z wyprzedzeniem ostrzegać lekarzy o zmianach w stanie pacjenta, ale wczesne śledzenie i interwencje ograniczą konieczność hospitalizacji z powodu niewydolności serca. A co najważniejsze, poprawią jakość życia pacjenta – bo w tym wszystkim chodzi głównie o to.