Żyjemy w naprawdę ekscytujących czasach, gdzie samolot i rakieta coraz bardziej zyskują na znaczeniu. Elon Musk planuje podbijać Marsa, a Jeff Bezos rozwija swoje Virgin Galactic. Swoją cegiełkę postanowili dołożyć inżynierzy z Xwing – amerykańskiego startupu, który chce zautomatyzować lotnictwo.
Pracownicy firmy ze słonecznego regionu Bay Area stworzyli samolot Cessna Grand Caravan 208B, który w lutym tego roku wykonał pierwszy w pełni autonomiczny przelot.
Cała sytuacja miała miejsce na lotnisku polowym Buchanan w miejscowości Concord w Kalifornii. Samolot cały czas był monitorowany z zewnątrz i z wewnątrz, ale na szczęście operacja przebiegła pomyślnie i żadna interwencja nie była konieczna.
Nie da się ukryć, że autonomiczne samoloty, podobnie jak autonomiczne pojazdy, to przyszłość lotnictwa. Ja osobiście nie jestem pewien czy wsiadłbym do samolotu kierowanego przez komputer, jednak postęp na tym polu coraz bardziej przybliża nam taką możliwość.
A jak wyglądał lot Cessny od strony technicznej? Przeprowadzono go w formacie gate-to-gate, co oznacza, że maszyna była odpowiedzialna za każdy element lotu, od początku do końca. Wewnątrz kokpitu był obecny pilot, jednak odpowiadał tylko za monitorowanie przebiegu lotu od środka.
Obserwacja sytuacji z zewnątrz polegała na tym, że pracownik z Xwing był obecny w ich „centrum kontroli misji” i zbierał dane z samolotu. Zebrano informacje odnoście prędkości Cessny, wysokości lotu, kąta nachylenia oraz jej położenia.
Grand Caravan – koń pociągowy wśród samolotów
Nie można omówić tego wydarzenia, bez zagłębiania się w model bazowy, którego użył Xwing pracując nad Cessną. Grand Caravan, bo tak się ten samolot nazywa, to prawdziwa bestia wśród samolotów. Ma bardzo dobrą opinię w branży i radzi sobie w każdych warunkach.
Równie imponująco wygląda on na papierze. Jest zasilany silnikiem turbośmigłowym Pratt & Whitney PT6A-144A, który dostarcza 675 koni mechanicznych czystej mocy.
Dzięki temu Grand Caravan może pokonać dystans około 1000 mil morskich, czyli może dolecieć bez przerw z San Francisco do Los Angeles, Phoenix czy nawet Denver. Doprawdy imponujące.
Loty autonomiczne to przyszłość – taki jest fakt
Xwing szacuje, że zyski z automatyzacji lotów mogłyby wynieść od 20% do 30% obecnych kosztów, które ponosi operator linii. Wliczają się w to między innymi trening pilota, jego wynagrodzenie oraz nocleg, za które nie trzeba by po prostu płacić.
Czy to oznacza, że zawód pilota przestanie istnieć? Nie do końca. Niektóre firmy, takie jak np. Airbus już zadeklarowały, że mają w planach wysyłać pilotów na pokładach samolotów jednak w roli przede wszystkim pomocniczej.
Niedawno Xwing ogłosił, że otrzymał „podwyżkę” od inwestorów w wysokości 55 milionów dolarów. Z pewnością, pieniądze te zostaną przeznaczone na dalszy rozwój ich samolotów autonomicznych. Chociaż za lataniem nie przepadam, to nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak rozwój tego sektora się potoczy. Wygląda to co najmniej ekscytująco.