Recenzja Meross MSS425F. Jak się sprawdza inteligentna listwa za 170 złotych?

Recenzja Meross MSS425F. Jak się sprawdza inteligentna listwa za 170 złotych?
9
Ocena

W życiu każdej osoby zainteresowanej technologiami IoT przychodzi moment, w którym do jej pokoju czy mieszkania trafiają inteligentne sprzęty. Na ogół są to inwestycje w rozwiązania, które nie są zbyt drogie, a przy okazji siłą rzeczy korzysta się z nich codziennie – nie inaczej jest w tym przypadku. Oto inteligentna listwa zasilająca Meross MSS425F.

Choć moje zainteresowanie branżą Internet of Things zaczęło się już długie miesiące temu, to muszę szczerze się przyznać, że pierwsze kroki z inteligentnymi sprzętami stawiam już równolegle z portalem oiot.pl. Zestaw Xiaomi Smart Sensor Set w moim przypadku mogę streścić jako pierwsze koty za płoty. Jeszcze na długo przed opublikowaniem recenzji dokupiłem inteligentne żarówki i inteligentne gniazdko, w międzyczasie przez okres kilku tygodni korzystałem z Netatmo Weather Station, a teraz przyszedł czas na inteligentną listwę zasilającą – Meross MSS425F.

Meross MSS425F, czyli niedroga inteligentna listwa zasilająca

W tym przypadku niewiele będziemy mówić o specyfikacji, pokuszę się jednak o pewne porównanie. Pod koniec października 2018 roku, jeszcze na łamach Tabletowo, Andrzej testował Koogeek O1EU Smart Outlet, czyli również listwę zasilającą z funkcjami smart, z tym, że wyposażoną w trzy gniazda – recenzowany wtedy model wyceniony został mniej więcej na 300 złotych.

Mówię o tym dlatego, że Meross MSS425F to listwa, za którą trzeba zapłacić mniej więcej 170 złotych, a przy tym zdaje się oferować nieco więcej analogowej funkcjonalności, została bowiem wyposażona w cztery gniazda zasilające, podobnie zresztą, jeśli chodzi o gniazda USB. Oczywiście nie obyło się bez różnic – tamten model był przeznaczony do pracy również z Apple HomeKit, zaś Meross MSS425F to wariant przeznaczony wyłącznie do Asystenta Google i IFTT.

Niemniej, Meross ma w swojej ofercie wszelkiego rodzaju inteligentne sprzęty związane z elektrycznością. Na stronie producenta znaleźć można nie tylko urządzenia w przeróżnych wariantach wtykowych, ale również z podziałem na te ze wsparciem dla Apple HomeKit oraz Asystenta Google. No, ale przejdźmy do rzeczy.

Rzut oka na specyfikację techniczną

Nie ma co skupiać się na pudełku, bo samo to nie kryje w sobie nic ciekawego – poza urządzeniem zasadniczym. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to gabaryty listwy – Meross MSS425F w moim przypadku zastąpiła „analogowy” przedłużacz o podobnej konstrukcji, który zajmował znacznie mniej miejsca.

Tylko dla formalności dodam, że białe urządzenie mierzy 334 x 64 x 40 milimetrów, bez uwzględnienia przewodu, zaś sam kabel ma 180 cm długości.

Słowo wypadałoby powiedzieć o specyfikacji. Po pierwsze, listwa zasilająca wyposażona jest w jeden przycisk służący do jednoczesnego wyłączania lub włączania wszystkich gniazd – brak tutaj możliwości sterowania pojedynczymi slotami.

Stan pracy każdego z elementów jest sygnalizowany przy pomocy skrytej pod taflą plastiku, zielonej diody – ta świeci się, kiedy dane gniazdo otrzymuje zasilanie. Dodam jeszcze, że wszystkie porty USB traktowane są jako jedna całość – możemy więc włączyć lub wyłączyć wszystkich na raz.

Skoro już przy portach USB jesteśmy, to warto byłoby powiedzieć, że maksymalna moc ładowania dla jednego portu wynosi 2.4 A (oczywiście przy napięciu 5 V), zaś maksymalny prąd dla wszystkich gniazd jednocześnie wynosi 4 A. Z technikaliów warto jeszcze nadmienić, że nasza listwa zasilająca łączy się z internetem wyłącznie za pośrednictwem sieci Wi-Fi pracującej na częstotliwości 2.4 GHz i… to byłoby na tyle.

Jakość wykonania – o czym tu mówić?

W zasadzie, w tym segmencie, trudno napisać wiele. Nadmienię jednak, że w przeciwieństwie do tego, do czego być może przywykliście (tak jak ja), Meross MSS425F to listwa wykonana z błyszczącego plastiku, a i sama bryła jest dosyć nietypowa.

Niemniej, przez cały okres testów nie wydarzyło się nic, na co chciałbym narzekać – nie tylko od strony jakości wykonania, ale również samego funkcjonowania urządzenia. Poza relatywnie dużymi gabarytami listwy (z zachowaniem normalnej wagi, zgodnej z oczekiwaniami) oraz zwróceniem uwagi na błyszczący plastik nie ma niczego, co zasługiwałoby na wyróżnienie. No, może poza niemiłosierną skłonnością do łapania brudu, przed czym nie uchroniły się niektóre ze zdjęć.

Meross MSS425F – konfiguracja i aplikacja

Sama konfiguracja jest bardzo prosta i zajmuje nie więcej niż kilkanaście sekund, pozwólcie zatem, że nie będę zbyt długo opisywał tego procesu – dobrze prowadzi nas przez niego aplikacja. No właśnie, przejdźmy do aplikacji o wdzięcznej i jakże zaskaującej nazwie… meross.

W aplikacji możemy podejrzeć skonfigurowane urządzenia (w moim przypadku jest to wyłącznie jeden egzemplarz Meross MSS425F opisany zgrabnie jako Przedłużacz). Po jego kliknięciu do naszej dyspozycji oddane są wirtualne przełączniki, za pomocą których możemy sterować poszczególnymi gniazdami, zaś grafika po lewej stronie wiernie oddaje aktualny stan urządzenia.

W kolejnej zakładce skonfigurować możemy sceny – jak nietrudno się domyślić, w danej scenie ustalamy stan włączenia lub wyłączenia poszczególnych gniazd, co moim zdaniem przy jednym urządzeniu jest względnie mało przydatne, zwłaszcza ze względu na wsparcie dla Google Home i IFTT, o których później. Niemniej, do naszej dyspozycji oddanych jest pięć gniazd sterowanych niezależnie, jest spora szansa, że potencjalny użytkownik mimo wszystko będzie zainteresowany.

Kolejna zakładka – rutyny. Sytuacja w zasadzie analogiczna, co ze scenami, jednak tutaj widzę już większą przydatność. Możemy o określonej godzinie określonych dni tygodnia lub po upływie danej ilości czasu przełączyć wszystkie gniazda naszego przedłużacza w pożądany stan. Włączenie zasilania do laptopa o 8 rano, włączenie wentylatora o 11 czy też całkowity blackout przed snem w postaci zautomatyzowanej? Proszę bardzo.

Kolejna zakłada jest pusta (podobno Coming soon ;)) i opisana jako Savvy user, zaś w zakładce opisanej jako Account możemy podejrzeć kilka ustawień, przeczytać poradniki i – co być może zostanie uznane przez Was za przydatne – dodać na pulpit widgety do zarządzania naszą inteligentną listwą zasilającą.

Przyznam szczerze, że niespecjalnie korzystałem z aplikacji meross – pewnie sięgałbym do niej częściej, gdyby ta inteligentna listwa zasilająca umożliwiała monitorowanie zużycia energii. Meross MSS425F w taką funkcję nie jest wyposażony, a więc w zupełności zadowoliło mnie to, co oferuje integracja z Google Home.

Do góry nogami też prezentuje się nie najgorzej 😉

OK Google, wyłącz lampkę i włącz laptopa – czyli Meross MSS425F w akcji

Choć aplikacja meross zdaje się działać całkiem sprawnie i w zasadzie oferuje wszystko to, czego potrzeba do funkcjonowania z inteligentną listwą, to sam w zasadzie sięgałem tam dosyć rzadko. Dlaczego? Ze względu na pełne wsparcie dla Asystenta Google.

Po odpowiednim połączeniu usług, w obrębie aplikacji Google Home pojawiło sześć nowych przełączników, każde z nich z ikoną inteligentnego gniazdka. Są to odpowiednio: przełącznik odpowiadający za całą inteligentną listwę, po jednym na każde z czterech gniazd oraz ostatnie na wszystkie złącza USB. Myślę, że więcej na ten temat mówić nie muszę – byłaby to w zasadzie recenzja Google Home, a nie inteligentnej listwy Meross MSS425F, prawda? 😉

Warto byłoby jednak wspomnieć co nieco o sterowaniu głosowym listwą – w końcu potencjalny użytkownik będzie zarządzać prądem dopływającym do podłączonych urządzeń głównie z ten sposób. Inteligentnym asystentem, z którego ja korzystam, był – jak nietrudno się domyślić – Asystent Google. Każdy z Was, kto z niego korzysta, zapewne wie, że ten wirtualny pomocnik bywa wybredny.

Po czasie wyrobiłem sobie jednak nawyk wystosowywania takich poleceń, które były skuteczne z całą pewnością. W zależności od nastroju „włącz monitor” działało lub nie, natomiast „uruchom urządzenie monitor” było celne w każdym przypadku. Podobnie zresztą polecenia wydawane w języku angielskim – nawet polskojęzyczne nazwy dla gniazdek były skuteczne.

No, ale ten wpis jest zatytułowany recenzja Meross MSS425F, a nie recenzja Google Home – niuanse dotyczące giganta z Mountain View pozostawmy więc na boku. Istotne jest to, że za każdym razem, kiedy wirtualny asystent poprawnie zrozumiał komendę, listwa reagowała w odpowiedni sposób z niewielkim (mniej więcej sekundowym) opóźnieniem. Nie ma tu specjalnej filozofii – w Google Home pojawia się sześć nowych przełączników i każdym z nich zarządzamy tak, jak dowolnym innym urządzeniem tego ekosystemu.

W związku z tym mogę z całą pewnością stwierdzić, że listwa zasilająca doskonale spełnia swoje założenia – trudno winić ją za niedokładności pośrednika. Potwierdzeniem moich słów niech będzie fakt, że niemal intuicyjnie zasilaniem swoich urządzeń sterowałem głosowo, a do mojej głowy powróciły rozważania dotyczące zakupu Google Home Mini.

Na samym końcu dodam jeszcze, że podobnie, jak chociażby recenzowany przeze mnie niegdyś Netatmo Weather Station, listwa Meross MSS425F wspiera IFTT. Przyznam jednak szczerze, że nie znalazłem tam żadnych scen, które brzmiałyby interesująco – raczej musiałbym postawić na własne.

Niemniej, z jakiegoś powodu intuicyjnie sceny tworzyłbym właśnie przy pomocy IFTT, a nie aplikacji meross – prawdopodobnie ze względu na możliwość uwzględnienia tam również sprzętu innych producentów.

Podsumowanie

Wydaje mi się, że zasadniczą część recenzji możemy zakończyć. Długo myślałem jednak, na co należałoby zwrócić uwagę w podsumowaniu tej recenzji. I wiecie co? Nie mam się do czego przyczepić.

Warto byłoby wyróżnić brak wsparcia dla Wi-Fi 5 GHz (zwłaszcza, że Andrzej w recenzji Koogeek O1EU również zwrócił na to uwagę) oraz sterowanie portami USB – łączne, ale zawsze to coś.

Kwestią sporną jest to, czy lepiej mieć jeden fizyczny przycisk dla wszystkich gniazd, czy też osobny do każdego „slotu”. Moim zdaniem z listwy smart i tak zamierzamy raczej korzystać za pomocą „inteligentnych sposobów” sterowania. Jeden przycisk nie tylko wystarczy do zrobienia tego, co ważne, gdy telefonu pod ręką brak, ale pozytywnie wpływa na estetykę.

Ostatnia rzecz, jaką chciałbym wyróżnić to wada – pierwsza poważna i w zasadzie najbardziej istotna. Meross MSS425F w żaden sposób nie monitoruje zużycia prądu. Szkoda, bo taka wiedza może być przydatna – z drugiej strony, jedno z posiadanych przeze mnie inteligentnych gniazdek ma tę funkcję i w zasadzie niespecjalnie z niej korzystam…

Na zwieńczenie wszystkiego napomknąłbym, że żadno z gniazd USB nie wspiera szybkiego ładowania, czyli chociażby technologii Quick Charge. Czy to wada? Moim zdaniem w żadnym wypadku, zwłaszcza w tej cenie – po prostu smartfon ładuję przy pomocy dedykowanej ładowarki, a porty USB służą do zasilania akcesoriów.

Cóż, to byłoby na tyle. Inteligentna listwa Meross MSS425F moim zdaniem jak najbardziej zasługuje na polecenie – zwłaszcza, że wcale nie kosztuje wiele. Warto jednak mieć na względzie, że jeśli Waszym docelowym systemem inteligentnego domu jest Apple HomeKit, to nie tędy droga – w przypadku tego modelu pełne wsparcie zapewnia tylko Asystent Google.

Recenzja Meross MSS425F. Jak się sprawdza inteligentna listwa za 170 złotych?
Recenzja Meross MSS425F. Jak się sprawdza inteligentna listwa za 170 złotych?
Wnioski
Zalety
cena
wzornictwo
sterowanie każdym gniazdem z osobna, w tym sterowanie złączami USB
funkcjonalna aplikacja
pełne wsparcie dla Asystenta Google
Wady
wszystkimi gniazdami USB sterujemy łącznie
brak wsparcia dla Wi-Fi 5 GHz
9
Ocena
Exit mobile version