Na pewno wielokrotnie słyszeliście o termorobocie z Lidla, czyli Silvercrest Monsieur Cuisine Connect znanego także jako Lidlomix. Tego typu wielofunkcyjne roboty kuchenne stają się coraz bardziej popularne dzięki temu, że pozwalają usprawnić, urozmaicić i ułatwić przygotowywanie potraw. Przynajmniej w teorii… Jak jednak ten sprzęt sprawdza się w codziennym użytkowaniu? Jakie ma wady i zalety? Czy faktycznie warto kupić Monsieur Cuisine Connect? O tym dowiecie się z mojej recenzji!
Wideorecenzja
Zawartość opakowania
Monsieur Cuisine Connect otrzymujemy w dużym opakowaniu wraz ze wszystkimi akcesoriami niezbędnymi do pracy. Są to:
- instrukcja obsługi,
- szpatułka z silikonową końcówką ułatwiającą wybieranie z misy,
- jednostka główna robota wraz z nożem, misą i pokrywką z miarką,
- motylek do mieszania i ubijania,
- pojemnik do gotowania wewnątrz misy,
- nakładka do gotowania na parze.
Kiedyś do robota dodawana była jeszcze książka z przepisami. W obecnie dostępnej w sprzedaży generacji nie jest ona już załączana do opakowania. Podstawową możemy pobrać ze strony producenta, a nowsze, z bardziej wyszukanymi przepisami, pojawiają się osobno w sprzedaży. Osobiście jednak nie widzę większego sensu korzystania z książek kucharskich mając taki sprzęt. W końcu po coś ten ekran i wbudowane przepisy są… 😉
Sam Monsieur Cuisine Connect ma bardzo duże rozmiary i zajmuje sporo miejsca na kuchennym blacie. Jego głębokość to niemal 50 centymetrów, co warto mieć na uwadze, decydując się na ten sprzęt. Urządzenie jest wykonane w całości z białego tworzywa sztucznego. Od przodu umieszczono 7-calowy ekran, pozwalający na obsługę sprzętu. Jest on wystarczająco duży, żeby wygodnie zarządzać wszelkimi trybami pracy, przeglądać przepisy czy wykonywać je według wskazówek. Ekran jest dotykowy i za jego pomocą można wykonać praktycznie wszystkie akcje. Dla ułatwienia mamy jeszcze pokrętło z przyciskiem od boku, które usprawnia nawigację oraz przełączanie poszczególnych kroków przepisów.
Po prawej stronie Monsieur Cuisine Connect znajdziemy klawisz do włączania i wyłączania urządzenia. Od tyłu jest z kolei przewód zasilający. To, co mi się spodobało, to możliwość chowania kabla, żeby jego nadmiar nie plątał się po blacie. Od spodu mamy jeszcze cztery mocne przyssawki, które zapobiegają przemieszczaniu się urządzenia podczas pracy.
Głównym elementem niezbędnym do pracy jest misa wykonana ze stali. Ma ona pojemność 4,5 litra, z czego podczas pracy według producenta można zapełnić maksymalnie 3 litry. Na dnie umieszczono nóż, który trzyma się dzięki blokadzie od spodu. Wystarczy przesunąć w jedną stronę, by łatwo odczepić nóż. Przydaje się to podczas mycia w zakamarkach, gdzie nie uda się dotrzeć z zamontowanym ostrzem. Dodatkowo, warto tu zaznaczyć, że wszystkie elementy robota można włożyć do zmywarki. Wyjątkiem jest jedynie nóż, który trzeba odczepić.
Misę montujemy od góry – wczepia się jednocześnie w mechanizm wprowadzający nóż w ruch oraz w piny, pozwalające na podgrzewanie i ważenie. Całość blokuje się w podstawie po założeniu pokrywki lub nakładki do gotowania na parze. Przekręcając je misa zyskuje stabilność, nie wyjmiemy jej, ale też sama się nie wypnie podczas pracy.
Pokrywka ma wbudowaną miarkę, która zatyka otwór. Po zdjęciu jej możemy dolewać lub dosypywać kolejne produkty, tędy może też wydobywać się para wodna podczas gotowania. Motylek do ubijania i mieszania montujemy na nożu, koszyczek do gotowania wkładamy z kolei do misy luzem – zapiera się on o ścianki. Nakładka do gotowania na parze składa się z trzech części: misy, półki na dodatkowe produkty oraz pokrywki.
Ostatnim elementem jest szpatułka. Ma ona silikonową, elastyczną końcówkę, która świetnie sprawdza się do wybierania pozostałości ze ścianek misy. Po jednej stronie mamy też delikatne wcięcie, które pozwala zahaczyć o uchwyt koszyczka do gotowania, co pozwala szybko i bezpiecznie wyjąć pojemnik z misy. Nieco wyżej środka znajdziemy jeszcze spore zgrubienie, które blokuje szpatułkę na głębokość w taki sposób, że jej koniec nie będzie dotykał noża podczas pracy. Pozwala to na mieszanie w trakcie gotowania bez ryzyka zablokowania ostrza i uszkodzenia szpatułki.
Konfiguracja i problemy z łącznością
Po pierwszym uruchomieniu pojawia się wstępna konfiguracja urządzenia. Musimy podać hasło do WiFi, a następnie zalogować się do konta Monsieur Cuisine. Niestety, bardzo często pojawia się po tym błąd, mówiący o tym, że serwer nie został znaleziony i łączność nie jest możliwa. Z tego, co wiem, wiele osób miało ten problem – nie ominął też mnie.
Winna jest tutaj prawdopodobnie jedna z wersji systemu, która blokuje łączność z kontem. Druga teoria jest taka, że w przypadku przeciążenia serwera łączenie staje się utrudnione. Jakakolwiek byłaby prawdziwa wersja, niezaprzeczalnym faktem jest to, że problem się pojawia. Jak go rozwiązać? Okazuje się, że najlepiej po prostu… poczekać.
Nie żartuję – patrząc po forach i grupkach na Facebooku najczęściej najlepszym sposobem jest uzbrojenie się w cierpliwość. W sensie – najpierw wpisać hasło do WiFi i zostawić urządzenie na kilkanaście minut. W magiczny sposób po tym czasie serwery się zazwyczaj odblokowują i po przejściu w zakładkę z profilem udaje się zalogować. Jeśli to nie pomaga, można jeszcze próbować zmienić język na angielski lub niemiecki i wtedy ponownie zaczekać. Dziwne sposoby, ale najważniejsze, że działają.
A co w ogóle daje łączność z WiFi i kontem? Przede wszystkim dostajemy aktualizację z nowymi przepisami. Na start mamy bowiem 52 przepisy. Po aktualizacji jest ich stanowczo więcej. Na dzień publikacji recenzji dostępnych jest łącznie 704. Aktualizacja znów jest dość upierdliwa – nie daje nic żadne klikanie, trzeba czekać, aż całość się załaduje. Pod tym względem jest to bardzo nieintuicyjne i uciążliwe.
Interfejs systemu w Monsieur Cuisine Connect
Po uruchomieniu urządzenia każdorazowo przywita nas ekran z możliwością skorzystania z podstawowych funkcji robota. Są trzy kółka z możliwością dostosowania wartości, takich jak czas pracy, prędkość obrotów oraz temperatura podgrzewania. Pod nimi umieszczono opcje włączenia i zatrzymania działania. Na samym dole są jeszcze trzy ikonki: tryb turbo, obroty wsteczne (sprawdzające się głównie do ugniatania ciasta) oraz waga.
Po kliknięciu na wagę zostajemy przeniesieni do osobnego ekranu, gdzie możemy odmierzyć masę składników potrzebnych podczas gotowania. Maksymalny udźwig to 5 kilogramów, podziałka jest co 5 gramów. Trochę szkoda, że ta dokładność nie jest większa. Może nie ma to znaczenia przy większych wartościach, ale podczas odmierzania małych porcji bardzo łatwo wsypać lub wlać nieco za dużo.
Z tego pulpitu głównego możemy przejść dalej, do pozostałych funkcji urządzenia. Klikając w lewym górnym rogu na ikonę przypominającą suwaki, przejdziemy do trzech podstawowych predefiniowanych trybów pracy. Są to: ugniatanie, gotowanie na parze i przypiekanie. W tych ustawieniach urządzenie samo dostosowuje parametry w optymalny sposób dla najbardziej efektywnego przyrządzania posiłków.
Pośrodku na górnej belce są przepisy. Pojawia się tam lista przesuwana w lewo i prawo, z której możemy wybrać interesującą nas potrawę. Widok możemy przełączyć, klikając na kreskę pionową na dole – wtedy będziemy przesuwać listę do góry i do dołu. Dla ułatwienia nawigacji mamy też jeszcze kilka dodatków. Przede wszystkim jest cały alfabet od spodu, pozwalający wybrać potrawy na konkretną literę. Możemy kliknąć też ikonę noża i widelca – wtedy, zamiast liter, mamy podział na kategorie różnych dań, takich jak – na przykład – dania wegetariańskie i wegańskie, kuchnia włoska, mięsa czy makarony. Jest również serduszko przenoszące do listy ulubionych przepisów.
Od spodu mamy jeszcze ikonkę lupy. Po jej wciśnięciu wysuwa się klawiatura, na której możemy wpisać interesującą nas potrawę. Co więcej – jest tu też suwak zmieniający sposób szukania na przeszukiwanie dań pod kątem składników. Wtedy będziemy wpisywać nazwy składników, a robot przeszuka bazę dostępnych przepisów i pokaże tylko te, które będą go zawierały. Niestety, jest to chyba jedyne miejsce, gdzie widać mocne klatkowania i zacięcia systemu. Czasem są one nawet do tego stopnia, że pokaże się błąd o zatrzymaniu działania aplikacji.
W każdym przepisie mamy podstawowe informacje na temat czasu przygotowania, liczby porcji oraz trudności wykonania. Jest także grafika na pełnym ekranie oraz klawisz „uruchom”, który przenosi do pilota wykonywania przepisu. Od spodu umieszczono też trzy ikony:
- marchewka – oznacza listę niezbędnych składników,
- nóż – pokazuje sposób wykonania,
- lista z jabłkiem, pod którą kryją się wartości odżywcze: wartość kaloryczna, białko, węglowodany oraz tłuszcze.
Ostatnia zakładka, po kliknięciu z ekranu głównego w ikonę trzech kresek w prawym górnym rogu, to ustawienia. Mamy tam możliwość zmiany łączności z siecią (ale dostępne są tylko sieci 2,4 GHz), sprawdzenia najczęściej zadawanych pytań, poznania informacji na temat ochrony danych osobowych i zgód użytkownika. Możemy także wybrać inny język, zmienić sposób wyświetlania przepisów oraz przywrócić ustawienia fabryczne.
Ostatnie, co możemy dostosować, to głośność. Mimo wybranego najwyższego poziomu, jest on niedostatecznie donośny, żeby skutecznie poinformować o zmianie stanu pracy urządzenia. Najbardziej uciążliwe jest to w przypadku przechodzenia do kolejnych kroków podczas wykonywania przepisów, sygnału dźwiękowego w pokoju obok po prostu nie słychać.
Od dołu w ustawieniach mamy jeszcze ikonę wideo, która oznacza instrukcje na temat podstawowych funkcji i skróconego opisu programów automatycznych. Funkcja najbardziej po lewej stronie to profil użytkownika, gdzie możemy podejrzeć, na jakie konto jesteśmy zalogowani. Można się też tu wylogować.
Aplikacja Monsieur Cuisine na smartfona
Rozszerzeniem funkcjonalności urządzenia jest aplikacja mobilna na smartfony o nazwie Monsieur Cuisine, dostępna w Google Play oraz App Store. Po wejściu w nią pokazuje się Magazyn Monsieur Cuisine, czyli najnowszy artykuł z bloga producenta. Pod nim są nowe przepisy, które pojawiają się, jeśli zostanie wydana nowa aktualizacja. Nad całością jest pole, za pomocą którego możemy wyszukiwać przepisy lub dania zawierające jakieś składniki – działa to na tej samej zasadzie, co „szukajka” w samym robocie.
Od góry znajdziemy ikonę noża i widelca. Przenosi ona do przepisów z podziałem na kategorie potraw. Trzecie od góry jest serduszko, czyli przepisy, które dodaliśmy do ulubionych. Co ważne – wszystkie potrawy, które „zaserduszkujemy” w aplikacji, pojawią się też w urządzeniu w sekcji ulubionych. I na odwrót – polubione w Monsieur Cuisine Connect przepisy będą w tej zakładce także na smartfonie. Bardzo ułatwia to przeglądanie i wybór potraw, które chcemy wykonać.
Wchodząc w dowolny przepis znajdziemy praktycznie te same informacje, co w robocie. Są więc: zdjęcie, czas przygotowania, stopień trudności, liczba porcji, lista składników, sposób przygotowania i wartości odżywcze. Jest także ocena użytkowników – problemem jest jedynie to, że z poziomu aplikacji nie da się ocenić żadnego przepisu. Trzeba to robić z poziomu strony internetowej.
Poza tym przy przepisach jest opcja włączenia pilota – wtedy pojawia się sposób przygotowywania krok po kroku, taki sam, jak na ekranie Monsieur Cuisine Connect. Od góry możemy jeszcze polubić potrawę, udostępnić przepis lub dodać składniki do listy zakupów. Wyświetla się ona na dole w trzeciej zakładce. Pojawiają się tam składniki ze wszystkich przepisów, które wybierzemy. Lista jest interaktywna, możemy zaznaczać, które elementy już mamy i nie będziemy musieli ich kupić. Na samym końcu listy jest opcja dodania własnego składnika w dowolnej ilości.
Ostatnia zakładka od dołu to profil, a tam informacje na temat konta, z którym jesteśmy połączeni oraz urządzenia, które posiadamy. Poza tym są najczęściej zadawane pytania, ochrona danych i warunki użytkowania, a także możliwość przejścia do sklepu, gdzie zakupimy elementy zamienne do robota.
Funkcjonalność i działanie w praktyce
Monsieur Cuisine Connect to wielofunkcyjny robot kuchenny. Wśród opcji opisywanych przez producenta, urządzenie może zapewnić nam funkcje:
- gotowania,
- smażenia,
- gotowania na parze,
- mieszania i zagniatania,
- miksowania i kruszenia lodu,
- rozdrabniania,
- blendowania,
- ubijania,
- obrotów wstecznych,
- ważenia.
Za pomocą tego sprzętu możemy więc praktycznie od a do z wykonać mnóstwo potraw. Zarówno tych wbudowanych w urządzenie, jak i własnych czy z innych aplikacji. Jedynym wyjątkiem jest pieczenie – do tego przyda nam się piekarnik. Monsieur Cuisine Connect nie upiecze ciasta czy chociażby mięsa.
A jak te funkcje sprawdzają się w praktyce? No przyznam, że zaskakująco nieźle. Urządzenie jest faktycznie bardzo funkcjonalne i może z powodzeniem zastąpić wiele na co dzień stosowanych w kuchni sprzętów. Bardzo dobrze wychodzi mu gotowanie wszelkich potraw czy pojedynczych produktów – normalnie i na parze. Misa i nakładka do parowego gotowania są sporych rozmiarów, spokojnie 5-osobowy obiad można tu za jednym razem wykonać.
Z gotowania najbardziej przypadło mi do gustu przygotowywanie zup, które praktycznie gotują się bez naszej uwagi. A dzięki ciągłym obracaniu noża nie zdarzają się sytuacje przypaleń. Świetne jest także gotowanie piętrowe całego obiadu. Najczęściej korzystałem z Monsieur Cuisine Connect w taki sposób, że na dole wlewałem wodę, do tego wkładałem koszyczek z ryżem, a na to nakładkę do gotowania na parze, gdzie na jednym piętrze są warzywa, a na drugim mięso.
Smażenie też działa sprawnie, a podsmażane produkty ładnie zarumienione. Czasem jednak za bardzo… przy zbyt długim smażeniu (nawet w gotowych, wbudowanych przepisach) potrafią pojawiać się przypalenia na dnie. Tak samo jest przy gotowaniu gęstych produktów, typu sosy czy budynie. Na szczęście zaskakująco łatwo znikają one nawet przy delikatnym przeciągnięciu gąbką.
Jestem oczarowany możliwością ugniatania ciasta. Taki robot to mega duże ułatwienie, bo ciasta drożdżowe czy kruche można wykonać dosłownie w kilkanaście sekund, bez długiego, ręcznego ugniatania. Takie ciasto jest bardzo szybkie gotowe, a jakościowo, jak na moje oko, nie odbiega od wykonanego ręcznie. Świetna sprawa!
Przyzwoicie działa też rozdrabnianie. Szczególnie na wyższych obrotach możemy uzyskać małe kawałki nawet twardych produktów. Warto jednak nie przesadzać z długością rozdrabniania, ponieważ wtedy możemy uzyskać papkę. Brakuje mi możliwości skorzystania na przykład z obrotowej tarczy, która pozwoliłaby uzyskać cienkie paski, jak na tarce. Taka konsystencja najbardziej mi odpowiada chociażby przy surówkach czy krojąc warzywa do zupy.
Nóż sprawdza się także do miksowania owoców czy warzyw, co pozwala uzyskać smaczne, gładkie smoothie. Urządzenie poradzi sobie także świetnie w przygotowywaniu kremowych zup, które będą zawierały w sobie równomiernie zblendowane składniki. Monsieur Cuisine Connect dobrze daje sobie także radę z rozdrabnianiem zamrożonych owoców czy lodu, pozwalając stworzyć chociażby sorbety.
W kwestii ubijania to różnie to bywa. Z doświadczenia wiem, że jak najbardziej możemy uzyskać puszyste masy czy dobrze napowietrzoną bitą śmietanę, jednak zazwyczaj trzeba mniej więcej o połowę wydłużyć sugerowany w przepisie czas. W innym przypadku całość może wyjść zbyt płynna. Ubijanie sprawdza się też do masła, które wychodzi zaskakująco niezłe.
Funkcjonalność jest więc naprawdę duża i trudno znaleźć cokolwiek, z czym Monsieur Cuisine Connect by sobie nie poradził. No, może poza wspomnianym pieczeniem. Świetnym ułatwieniem jest też możliwość skorzystania z bazy przepisów, których stopniowo pojawia się coraz więcej. W kwestii ich dopracowania to zazwyczaj jest bardzo dobrze. Czasami da się jednak dostrzec drobne niedoróbki – a to pojawią się nieścisłości w gramaturze składników (inne na liście, inne w przepisie), a to jakiś krok przygotowywania posiłku zostanie pominięty… Są to na szczęście pojedyncze sytuacje, które prawdopodobnie można wyeliminować aktualizacjami.
Praca urządzenia jest dość głośna. Na niskich obrotach nie jest źle, ale przy najwyższych hałas staje się nie do wytrzymania stojąc w bliskim sąsiedztwie sprzętu. Nie da się jednak ukryć, że żeby sprzęt dobrze działał, często musi mieć spore obroty. A to wiąże się z podwyższoną głośnością. Na pochwałę na pewno jednak zasługuje to, że całość jest faktycznie bardzo stabilna, nie ma mowy o jakichkolwiek przesunięciach i ruszaniu się podczas pracy. Oczywiście, drgania są, ale stabilne i cały czas w jednym miejscu.
Urządzenie nie ma też nadmiernego problemu z przegrzewaniem. Podczas moich ponad dwumiesięcznych testów nie miałem sytuacji, żeby sprzęt się wyłączył podczas pracy lub pojawił się jakiś błąd. Pod względem systemu jest wszystko okej, małe wątpliwości mam jednak do akcesoriów.
Co do trwałości trudno mi się wypowiedzieć po tak krótkim czasie. Na ten moment nic się jeszcze nie zużyło i wszystko działa prawidłowo. Problemem jest jednak jakość wykonania niektórych akcesoriów. Chociażby motylek i nakładka do gotowania na parze wydają się być przeciętnie wykonane, jest to taki błyszczący, tani w dotyku plastik. Najbardziej uciążliwe jest jednak to, że uszczelka przy pokrywce zakładanej na miskę lubi się czasem przesunąć, co uniemożliwia skuteczne zatrzymywanie posiłku wewnątrz urządzenia podczas pracy. Do tej pory dwukrotnie miałem sytuację, że całość przestała być szczelna – raz przy blendowaniu zupy na krem, powodując lekkie zachlapanie blatu i ekranu urządzenia, a drugi raz przy mieszaniu sosu – tu jednak tylko delikatnie pociekło po ściance misy.
Podsumowanie
Monsieur Cuisine Connect to na pewno bardzo ciekawy sprzęt. Jego cena wynosi standardowo 1899 złotych, jednak czasami można go wyrwać w nieco niższych cenach. Sam kupiłem go w kwocie 1699 złotych w promocji ponad dwa miesiące temu. Nie jest to niska cena, ale także nie jakoś mocno wygórowana. Rzekłbym, że jest dość zbalansowana i adekwatna do możliwości sprzętu.
Urządzenie sprawdza się w codziennym użytkowaniu bardzo dobrze! Bezproblemowo wykonuje niemal każdy posiłek, dużą pomocą jest tu także baza przepisów, z której możemy skorzystać podczas gotowania. Sprzęt świetnie radzi sobie z gotowaniem (normalnie i na pare), rozdrabnianiem, mieszaniem, ugniataniem ciast, blendowaniem czy miksowaniem. Przyzwoicie wypada też ubijanie, aczkolwiek tu lepiej wydłużyć czas. Robot planetarny sprawdza się w tym jednak nieco lepiej. Smażenie też jest niezłe, jednak tu trzeba uważać na przypalenia.
Fajnie także, że mamy aplikację na smartfon. Nie pozwala ona na kontrolę urządzenia, ale ma za to możliwość łatwego przeglądania przepisów i tworzenia list zakupów. Świetne jest także to, że polubione na telefonie przepisy, są także w ulubionych na ekranie robota. Mocno ułatwia to nawigację.
Wbrew pozorom nie jest to jednak sprzęt idealny. Problemy zaczynają się już po pierwszym podłączeniu do prądu, gdzie mogą pojawiać się trudności z nawiązaniem połączenia do serwerów i zalogowaniem na konto użytkownika. Dość utrudnione jest także aktualizowanie przepisów, za każdym razem musimy sporo czekać.
Sprzęt ma wygodną i intuicyjną obsługę, jednak czasem pojawiają się spadki płynności, a nawet czasem błędy i zamknięcia aplikacji. Wielka szkoda, że nie mamy do dyspozycji bardziej dokładnej wagi – czasami podziałka co 5 gramów okazuje się niewystarczająca. Jest także problem z uszczelką, która lubi się podwijać i przesuwać, a całość jest po prostu ogromna i robot zajmuje bardzo dużo przestrzeni na kuchennym blacie. W małej kuchni może być to spora niedogodność.
Mimo wszystko, nie żałuję, że kupiłem Monsieur Cuisine Connect. Jest to bardzo dobry pomocnik w codziennym gotowaniu, który nie tylko usprawnia przygotowywanie posiłków, ale także nieco urozmaica moją dietę. Część posiłków nigdy w życiu bym nie zrobił myśląc, że są one za trudne do wykonania. Ostatnio na przykład zrobiłem lasagne, które okazało się ultraproste w wykonaniu. A przy okazji smaczne,
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem Monsieur Cuisine Connect to mogę powiedzieć, że produkt jest na pewno wart naszej uwagi. W swoich zastosowaniach sprawdza się świetnie i robi wszystko to, co deklaruje producent. Mimo pewnych niedociągnięć myślę, że może być to sprzęt godny polecenia.