Zmodyfikowane AirTagi dla stalkerów pojawiają się w sprzedaży online

Apple AirTag fot. oiot.pl

Apple AirTag fot. oiot.pl

Lokalizatory AirTag zadebiutowały na rynku niecały rok temu i przez ten czas w sieci nieustannie słychać na temat wykorzystywania ich w celu śledzenia innych osób. Apple upiera się, że AirTagi są bezpieczne, bo zaczynają piszczeć z dala od właściciela. Problem w tym, że… głośnik można z łatwością wyłączyć.

Bezpieczeństwo AirTagów coraz bardziej podważane

Do Apple wciąż napływają skargi i wątpliwości dotyczące prywatności. AirTaga z racji niewielkich rozmiarów można z łatwością komuś podrzucić do kieszeni, torebki, plecaka czy samochodu. Firma stara się omijać nieprzyjemny dla niej temat i zapewnia, że urządzenia są bezpieczne i informują o swojej obecności.

Nie jest to kłamstwo, bowiem lokalizatory z logo nadgryzionego jabłka zostały wyposażone w głośnik, emitujący sygnał dźwiękowy, jeśli przez dłuższy czas nie mogą się one połączyć ze smartfonem właściciela.

Problem polega na tym, że można je z łatwością dezaktywować. Poradniki dotyczące odcięcia odpowiedniego przewodu od reszty urządzenia cieszą się sporą popularnością w sieci, co wcale nie jest dobrą wiadomością.

300 złotych za AirTaga do śledzenia

Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że zmodyfikowane AirTagi z wyłączonym głośnikiem są już sprzedawane online. Użytkownicy Twittera zauważyli reklamy, z portali takich jak Etsy czy eBay, na których widnieje zmodyfikowany lokalizator Apple.

Co prawda aukcje są dość szybko ściągane przez administratorów tych serwisów, lecz sam fakt możliwości zakupu „AirTaga dla stalkerów” jest co najmniej przerażający. By nie wzbudzało to podejrzeń u osób niezaznajomionych z tematem śledzenia za pomocą lokalizatorów, osoby sprzedające ten produkt informują, że jest on przeznaczony do montażu na obrożach zwierząt czy rowerach.

Jak zapewniał opis wspomnianej aukcji, brak głośnika ma powodować, że nasi czworonożni przyjaciele nie wystraszą się emitowanego dźwięku podczas rozłąki z właścicielem, zaś rower nie zacznie piszczeć w garażu czy pod sklepem. Moim zdaniem brzmi to jak słaba wymówka, a zmodyfikowane urządzenie jest stworzone przede wszystkim do śledzenia innych osób.

Za jedną sztukę cichego lokalizatora należało zapłacić 55 funtów, co przekłada się na niespełna 300 złotych. Jest to niemal dwukrotnie więcej niż oryginalne akcesorium prosto od Apple. Na całe szczęście, większość aukcji jest sukcesywnie zamykana, choć niewykluczone, że kilka transakcji doszło do skutku.

Jeśli boicie się, że zostaliście ofiarą wyciszonego AirTaga, warto sprawdzić, czy żadnego z nich nie ma w pobliżu. Można to zrobić z poziomu aplikacji Tracker Detect dostępnej w Google Play lub korzystając z aplikacji Znajdź na urządzeniach Apple. W przypadku korzystania z iPhone’a z iOS 14.5 lub nowszym, smartfon może sam poinformować o obecności niepożądanego lokalizatora w pobliżu.

Exit mobile version