Kierowca Ubera, który prowadził autonomiczny pojazd firmy, został oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym śmierć poniósł pieszy. Według sądu, to właśnie kierowca był ostatnim ogniwem, które mogło zapobiec całej tragedii.
Minęły ponad dwa lata odkąd jeden z autonomicznych SUV-ów Ubera uderzył i zabił Elaine Herzberg w Tempe w stanie Arizona. W zeszłym roku sprawie zaczęła przyglądać się grupa prokuratorów, która pierwotnie nie chciała wnosić aktu oskarżenia przeciwko Uberowi. Sprawa zmieniła się jednak w ciągu ostatnich kilku dni i sąd w hrabstwie Maricopa zarzucił kierowcy Ubera, który kontrolował samochód w opisywanym dniu, zabójstwo poprzez zaniedbanie.
Autonomiczny samochód można było opanować
Prokurator okręgowy Allister Adel w swoim oświadczeniu stwierdził, iż tego typu sprawa może być przełomowa w kontekście innych, podobnych postępowań w przyszłości. Śledztwo przeprowadzone przez NTSB wskazało, iż kierowca autonomicznego samochodu Ubera Rafael Vasquez oglądał materiały w serwisie Hulu podczas jazdy samochodem. Vasquez nie przyznał się do winy.
Jak więc dokładnie wyglądał wypadek? Autonomiczne auto Ubera wykryło przechodnia na ponad pięć sekund przed wypadkiem, jednak nie zidentyfikowało go jako pieszego na rowerze. W ten sposób sam pojazd nie zatrzymał się w odpowiednim momencie. Raport NTSB zdradza, iż całej tragedii można było uniknąć, jeśli tylko kierowca znajdujący się w samochodzie zareagowałby w odpowiednim czasie.
Uber testuje autonomiczne rozwiązania
Uber po wypadku ogłosił przerwę związaną z testowaniem autonomicznych samochodów w USA. Po paru miesiącach jednak sprawa wróciła do normy, a przedsiębiorstwo zajęło się dalszym rozwojem swojej platformy – oczywiście z nowymi wytycznymi dotyczącymi bezpieczeństwa podczas samych testów.
Sąd w USA zwrócił uwagę także na to, iż platforma testowa Ubera nie była dopracowana w momencie wypadku i dezaktywowała system hamowania awaryjnego wbudowany w SUV Volvo, który został użyty do testów.
