Rzekomo z automatycznym odkurzaczem jest jak ze zmywarką – do momentu, w którym nie zacznie się z niego korzystać mógłby nie istnieć. Wystarczy jednak dać mu kilka dni, by stał się jednym z obowiązkowych elementów wyposażenia domu. Eufy RoboVac G10 Hybrid przez ponad dwa tygodnie usiłował udowodnić mi, że tak jest w istocie.
Inteligentne odkurzanie – od czego zacząć?
Choć ciężko mi się do tego przyznać, odkurzacz Eufy RoboVac G10 Hybrid to pierwsze tego typu urządzenie, z jakim mam do czynienia. Wszystko przez to, że długo zastanawiałem się nad tym, któremu modelowi powierzyć funkcję sprzątania mojego mieszkania. Warianty były co najmniej dwa, jednak cenowo oddalone od siebie tak mocno, że wymagały dłuższego zastanowienia się.
Na automatyczny odkurzacz można przeznaczyć kwotę około 1500 złotych, która sprawi, że będziemy mieli w czym wybierać. Można sobie pozwolić, między innymi, na zakup testowanego sprzętu, ale też bardzo popularnych odkurzaczy produkowanych przez Xiaomi czy jednego z podstawowych modeli Roomby. Można jednak wybrać się do najbliższej Biedronki i kupić odkurzacz za ułamek wspomnianej ceny, na przykład taki, jaki ostatnio testował Kacper. RoboVac G10 Hybrid pomógł mi w podjęciu decyzji, mam nadzieję, że właściwej.
RoboVac G10 Hybrid – rozpakowanie, pierwsze wrażenia, konfiguracja
Sporej wielkości pudełko, w które zapakowany jest RoboVac G10 Hybrid kryje w sobie, poza samym odkurzaczem, zasilaczem i stacją bazową dość sporo dodatkowych elementów, głównie zapasowe części zużywające się w wyniku eksploatacji urządzenia (ścierka mocowana do mopa, szczotki, filtr) oraz pomagające w czyszczeniu odkurzacza (szczotka). Pamiętano również o opcjonalnej podstawie pod stację dokującą, zabezpieczającą podłogę przed ewentualnym wyciekiem cieczy ze zbiornika na wodę do mopowania. Dla uporządkowania leżących luzem kabli, w które odkurzacz mógłby się zaplątać, dołączono nawet komplet trytytek. Zawartość opakowania można więc uznać za kompletną.
Model | Eufy RoboVac G10 Hybrid |
Wysokość | 7,24 cm |
Waga | 2,7 kg |
Czas pracy na baterii | do 80 minut |
Czas pełnego ładowania | 6 godzin |
Moc ssania | 2000 Pa |
Poziom hałasu | 55 dB |
Pojemność zbiornika na wodę | 130 ml |
Pojemność zbiornika na kurz | 450 ml |
Funkcje dodatkowe | mopowanie |
Czujniki | spadania |
Metoda lokalizacji | żyroskopowa |
Wspierani asystenci głosowi | Google Home, Amazon Alexa |
Cena | od 1499 zł |
Tuż po wyjęciu z opakowania i odklejeniu folii zabezpieczających odkurzacz prezentuje się bardzo ładnie i elegancko. Atrakcyjny wzór na jego grzbiecie sprawia wrażenie, jakby RoboVac G10 Hybrid miał być urządzeniem nie tylko praktycznym, ale również ładnie prezentować się wtedy, gdy odpoczywa w stacji ładowania. Jako, że mimo usilnych prób nie udało mi się uchwycić wystarczająco wielu szczegółów na zdjęciu, posłużę się grafiką ze strony producenta. Zadanie utrudniały refleksy świetlne powstające na tafli hartowanego szkła, którą ten został pokryty, rzekomo w trosce o uniknięcie podrapania przez zwierzęta domowe. Niestety, takie wykończenie w praktyce cieszy okiem jedynie kilka chwil. Odkurzacz błyskawicznie pokrywa się warstwą kurzu, którą sam wzbija w powietrze, ale o tym później.
Po rozpakowaniu i zmontowaniu odkurzacza w całość, napełniłem zbiornik wodą z płynem i odstawiłem na stację ładowania by upewnić się, że przed rozpoczęciem pierwszego przejazdu bateria będzie pełna. W tym czasie pobrałem aplikację EufyHome ze sklepu (Google Play, Apple AppStore) i przeszedłem prostą i intuicyjną procedurę parowania odkurzacza z aplikacją (dostępną w języku polskim). Po krótkiej chwili odkurzacz był gotowy do pracy.
Użytkowanie codzienne
Wrażeń z użytkowania RoboVac G10 Hybrid nie byłbym w stanie opisać jednym słowem. Przede wszystkim dlatego, że odkurzacz równie często mnie cieszył, co irytował, a czasem wręcz przeszkadzał. Choć aplikacja nie udostępnia szczegółowej mapy, po jakiej poruszał się odkurzacz, z obserwacji jego pracy i tego, jak wyglądało mieszkanie po jego przejeździe wiem, że jest naprawdę dokładny i potrafi zajrzeć w niemal każdy zakamarek – to jego duży plus. Sprzątanie mojego mieszkania (niecałe 60 metrów) zajmuje mu około godziny, przez co przy rezygnacji z pełnej mocy ssania, jest w stanie odkurzyć je podczas jednego przejazdu, bez konieczności doładowywania.
Niestety, ma też sporo wad. O ile na płaskiej powierzchni płytek i paneli jego skuteczność mogę określić jako bardzo wysoką, tak odkurzanie zwykłego dywanu z krótkim włosiem przerasta jego możliwości. Wiele drobinek, które powinien bez trudu zebrać, po prostu wklepuje między włókna dywanu przejeżdżając po nich. Zastrzeżenia mam również do funkcji mopowania, a właściwie to ciągnięcia zbiornika z wodą i płynem za sobą. Po odkurzaniu w powietrzu unosi się świeży zapach płynu, jednak podłoga w dalszym ciągu wymaga interwencji klasycznego, ręcznego mopa.
Poza zapachem płynu, podczas jego pracy w powietrzu unosi się jednak coś jeszcze – kurz wzniecany otworami wylotowymi odkurzacza. Czasem można mieć wrażenie, że gdy RoboVac G10 Hybrid zakończy pracę, zostawia po sobie czystą podłogę, jednak wszystko wokół oblepia wzniesiony przez niego kurz. Przekonałem się o tym boleśnie próbując robić zdjęcia jednego ze smartfonów, podczas gdy ten wykonywał swoje zadania. Cóż – nie udało się, musiałem poczekać aż skończy.
RoboVac G10 Hybrid ma tylko niecałe 8 centymetrów wysokości, przez co zmieści się w wiele miejsc niedostępnych lub bardzo trudno dostępnych dla typowego odkurzacza. W moim przypadku, bez trudu wjeżdża pod łóżko w sypialni. Odkurzenie w tym miejscu przez zwykły odkurzacz wymagało podniesienia materaca albo całej konstrukcji łóżka. Nie zauważyłem również większych problemów z omijaniem przeszkód. Ani raz nie zaplątał się w kable, ani nie ugrzązł bez możliwości powrotu do bazy o własnych siłach (co istotne, zawsze trafiał bezbłędnie, choć czasem chwilę mu to zajmowało). Przeszkodą nie do przebycia okazały się być jedynie zabawki psa, a zwłaszcza piłki. Na nich często zdarzało mu się zawiesić.
Aplikacja towarzysząca
Z aplikacją towarzyszącą RoboVac G10 Hybrid – EufyHome współpracowało mi się bardzo dobrze. Jest prosta w użytkowaniu, intuicyjna a przy tym dostępna w języku polskim (choć z niewiadomych przyczyn po jego wybraniu z interfejsu gdzieniegdzie znikają spacje). Z poziomu EufyHome można regulować moc ssania, rozpoczynać i kończyć pracę odkurzania, zlecić mu ponowne ładowanie, czyszczenie jednego miejsca oraz zdefiniować harmonogram pracy. Można również zlokalizować odkurzacz, choć w praktyce pewnie ciężko o problemy ze znalezieniem dużego, czarnego kawałka plastiku, który raczej nie znajdzie się nigdzie więcej niż na podłodze.
Aplikacja posiada również funkcję ręcznego sterowania odkurzaczem (potrafi zapewnić sporo zabawy) oraz monitoruje poziom zużycia materiałów eksploatacyjnych.
Czuję się zmieszany
Podsumowanie recenzji RoboVac G10 Hybrid jest dla mnie dość trudne, pewnie dlatego, że to pierwszy zrobotyzowany odkurzacz, z jakiego korzystam. Spodobały mi się jego zalety – sprząta dokładnie, jest dość cichy, prezentuje się estetycznie, a aplikacja mobilna zachęca do częstego korzystania. Niestety, ma również sporo wad: proces mopowania w jego przypadku określiłbym raczej jako proces delikatnego odświeżania, a tumany kurzu unoszące się w powietrzu po jego przejeździe mogą być prawdziwą zmorą dla dbających o bezwzględny porządek, a dla alergików po prostu koszmarem.
Kompletnie nie nadaje się do sprzątania jakichkolwiek dywanów, a zbiornik na kurz jest nieco zbyt mały i ciężko go wyczyścić bez wzbicia w powietrze kolejnej warstwy kurzu. Mimo wszystko, zalety RoboVac G10 Hybrid przewyższają jego wady, dlatego komuś, kto szuka odkurzacza za około 1500 złotych mogę go polecić. Warto jednak, przed zakupem, sprawdzić ofertę konkurencji.