Recenzja Imilab C21 – kamerka z problemami

Recenzja Imilab C21 - kamerka z problemami

W grudniu miałam maraton recenzji kamer monitoringu domowego. Przez moje ręce przeszły wtedy takie modele, jak Tenda CP6, Anker Eufy Indoor Cam 2K i realme Smart Cam 360°. Później przerzuciłam się na inne urządzenia, między innymi Proscenic M8 Pro, Xiaomi Smart Air Purifier 4 Pro czy TP-Link Tapo P110. Czas na powrót do kamerek za sprawą Imilab C21, o której na łamach oiot.pl zdarzyło mi się już pisać w momencie jej premiery w październiku ubiegłego roku. Czas ją przetestować!

I od razu muszę zaznaczyć, że ta recenzja zaliczyła spory poślizg. Wszystko przez to, że rozpoczynając jej testy kilka tygodni temu, wpadłam na błędy w oprogramowaniu, które wręcz zniechęcały do testów tego urządzenia. Wszystkie błędy zgłosiłam producentowi, który początkowo szukał winy we mnie (że niby się nie znam? – trochę śmiechłam ;)), a gdy udowodniłam, że wina leży po ich stronie, zaczął dziękować i przepraszać, jednocześnie zaznaczając, że największy błąd zostanie usunięty pod koniec marca. Mamy początek czerwca – czas zweryfikować czy faktycznie udało się go pozbyć.

A cóż to za błędy?

Imilab C21 ma dwa bardzo irytujące błędy. Pierwszy to tapnięcie w powiadomienie o wykryciu ruchu lub dźwięku, które nie skutkuje żadną akcją – nie przenosi do nagrania w aplikacji, nie otwiera programu, nic. To zdecydowanie nie tak powinno działać – na szczęście w ostatnim czasie sytuacja uległa poprawie, ale powiadomienie kieruje do wszystkich nagrań, a nie bezpośrednio do tego, którego powiadomienie dotyczy.

Drugi błąd jest jeszcze bardziej wkurzający. Chodzi bowiem o pobieranie nagrań do pamięci telefonu z chmury. Musicie wiedzieć, że każdy, kto wejdzie w posiadanie kamery, z automatu zyskuje możliwość korzystania z chmury Imilab bezpłatnie przez trzy miesiące – i to jest super opcja! Szkoda, że chęć pobrania nagrań kończy się… pobraniem screenshotów, a nie wideo. Producent wie o problemie, ale jak dotąd wciąż nie udało mu się go rozwiązać. 

Jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe, jak kamera z dostępem do chmury, może nie oferować pobierania nagrań z chmury?! Jeszcze bardziej irytuje mnie fakt, że Imilab wie o problemie i… nic sobie z tego nie robi, bo przez tak długi czas go nie rozwiązał…

Napiszę to wprost, żeby to dobrze wybrzmiało: jeśli ktoś nie korzysta z karty microSD, włożonej do kamery, nie ma możliwości pobrania nagranych zdarzeń. W strasznie złym świetle stawia to ten produkt – niezależnie od tego, ile kosztuje czy jakie oferuje jeszcze możliwości. Dla wielu będzie to problem nie do przeskoczenia.

W międzyczasie pojawiał się też ogólny problem z działaniem chmury, którego przyczyną były usterki serwerów. To jednak udało się szybko naprawić – w przeciwieństwie do dwóch kolejnych problemów, o których wspomniałam wyżej. 

A, i jeszcze jedna rzecz, którą trudno traktować w kategorii błędów, ale irytuje – każde otwarcie aplikacji Imilab powoduje wyświetlenie 4-sekundowej reklamy producenta…

Wzornictwo

Imilab C21 nie odbiega wyglądem od większości kamer monitoringu domowego. Właściwie można powiedzieć, że składa się z dwóch części – podstawy i kuli, zawierającej obiektyw o kącie widzenia 105°, jasności f/2.0 i rozdzielczości 2560×1440 pikseli. Urządzenie ma wymiary 108×76×76 mm i waży 249 g. Wykonane jest w przeważającej większości z białego tworzywa sztucznego niezłego jakościowo. W oczy rzuca się obiektyw, który otoczony został złoto-brązową obwódką i czarną, błyszczącą ramką, na której umieszczone zostały cztery diody podczerwone, odpowiedzialne za działanie kamery nocą.

Slot kart microSD ukryty został pod obiektywem kamery (należy go maksymalnie przesunąć w górę, by gniazdo ujawniło swoją obecność) i obsługuje karty o pojemności maksymalnie 64 GB. Tuż pod nim mamy jeszcze przycisk reset, który jednak podczas testów okazał się całkowicie zbyteczny.

Port ładowania (niestety – miniUSB), umieszczony został z tyłu urządzenia, tuż przy dolnej części jego podstawy. Głośnik z kolei (w końcu C21 obsługuje dwukierunkową komunikację) znajdziemy z tyłu obracanej kuli, czyli górnej części kamery. Od spodu są cztery gumowe, antypoślizgowe nóżki oraz kod QR do pobrania aplikacji mobilnej Imilab Home (Android / iOS).

Jak być może spostrzegliście, Imilab C21 nie jest wyposażona w port Ethernet, co oznacza, że nie skorzystamy z kablowego połączenia z internetem, które w niektórych przypadkach może się okazać bardziej stabilne od sieci WiFi. Urządzenie połączymy z internetem jedynie z wykorzystaniem WiFi 2,4 GHz (sieci 5 GHz nie są wspierane).

W zestawie sprzedażowym z Imilab C21 otrzymujemy przewód zakończony miniUSB, kostkę do ładowania, uchwyty montażowe do sufitu oraz instrukcję obsługi.

Cena Imilab C21 w momencie publikacji recenzji wynosi 57 dolarów (~243 złote w prostym przeliczeniu).

Chmura 

O tym, że chmura w tym momencie jest w zasadzie bezużyteczna, już wiecie. Warto jednak sprawdzić, ile kosztuje po zakończeniu bezpłatnego okresu próbnego. Dostępne są cztery plany taryfowe, spośród których każdy dotyczy jedynie wykrycia ruchu (a nie ciągłego nagrywania):

Zdaje się, że producent chce lub chciał wprowadzić również plany pozwalające nagrywać wideo stale (a nie tylko w wypadku wykrycia ruchu) – małym druczkiem jest opis różnicy między nagrywaniem w pętli a w wyniku wykrycia ruchu, ale nie ma stosownych taryf dla tego pierwszego. Przedziwne – wygląda na kolejne niedopracowanie.

Powtórzę to jeszcze raz, żeby wybrzmiało: aktualnie nie ma możliwości pobierania nagrań z chmury. Ta opcja po prostu nie działa.

Nie ma też żadnej opcji dostania się do chmury z poziomu komputera / laptopa (ewentualnie po prostu przeglądarki), ale nie sądzę, by Imilab w ogóle rozważało taką możliwość. Taka opcja jest dostępna bardzo rzadko, a jeśli już, to w przypadku drogich sprzętów, do których C21 się nie zalicza.

Aplikacja Imilab Home

Aplikacja do obsługi Imilab C21 z pewnością nie zostanie moją ulubioną, a to za sprawą dwóch rzeczy. Pierwsza tyczy się reklamy, pojawiającej się praktycznie za każdym razem, gdy ją uruchomimy – reklama trwa 4 sekundy (na szczęście można ją pominąć) i wyświetla… no właśnie nic ciekawego, więc nawet trudno nazwać to konkretną reklamą. Druga rzecz to sam wygląd aplikacji, który po prostu nie przypadł mi do gustu.

Główny ekran aplikacji zawiera podgląd na obraz z kamery, dostęp do chmury IMI Cloud, wszelkie powiadomienia (o wykryciu ruchu / dźwięku, powiadomienia systemowe i informacje o udostępnieniu kamery innym użytkownikom) oraz ustawienia profilu. W tych ostatnich udostępnimy kamerę, sprawdzimy dostępność aktualizacji systemu, skorzystamy z centrum pomocy technicznej, zmienimy język aplikacji (jest dostępny polski). 

Ale – właśnie – aplikacja jest spolszczona w bardzo niewielkim stopniu. Niby wszystkie najważniejsze funkcje w menu głównym dostępne są po polsku, ale już gdy wejdziemy nieco głębiej – gubi się i przełącza na angielski. To sugeruje, że producent ma tu jeszcze sporo do nadrobienia w kwestii pełnego przetłumaczenia programu na nasz język.

Po przejściu do widoku z kamery, mamy dostępne menu z pięcioma opcjami: hibernacja (podczas której kamera nie rejestruje obrazu), jakość (360p lub 2,5K), dźwięk z kamery, zapisanie screena, nagrywanie tego, co aktualnie się dzieje oraz przejście do widoku poziomego.

Poniżej menu dostępny jest pilot, za pomocą którego w łatwy sposób możemy sterować kamerą – obracać ją góra, dół, lewo, prawo. Co więcej, jest też przycisk służący do tworzenia panoramy – po kliknięciu na niego, kamerka obraca się o 180 stopni w każdej osi po kolei, tworząc wynikową panoramę.

Poniżej mamy jeszcze jedno menu: 

W ustawieniach kamery możemy zaplanować hibernację według ustawionego harmonogramu, wyłączyć diodę informującą o działaniu urządzenia, włączyć ostrzeżenia o dużym zużyciu danych komórkowych, uruchomić kolorowy tryb dla warunków z niewielką ilością światła, skalibrować gimbala oraz obrócić obraz o 180 stopni (przydatne, gdy powiesimy kamerę pod sufitem), ustawić znak wodny z godziną, poprawić dystorsję obrazu oraz zdecydować czy chcemy korzystać z WDR czy nie (WDR = wide dynamic range).

Możliwości kamery Imilab C21 i jakość nagrań

W kilkuminutowym wideo, zamieszczonym poniżej, starałam się zebrać przykładowe nagrania, które pokazują nie tylko jakość nagrań w różnych warunkach oświetleniowych, ale przede wszystkim to, jak zachowuje się kamera podczas zmiany oświetlenia, czyli automatycznego przełączania się pomiędzy trybami działania. Zobaczcie sami:

Zgaszenie światła powoduje automatyczne pojawienie się artefaktów na ekranie i dwusekundowe prześwietlenie kadru – nie trwa to długo, ale warto zwrócić uwagę, że coś takiego występuje. Ważniejsze jest natomiast zachowanie kamery, gdy wchodzimy do ciemnego pomieszczenia i zapalamy światło – wtedy widoczne jest chwilowe prześwietlenie kadru, ale nie do tego stopnia, by nie było opcji rozpoznania twarzy widocznej osoby.

Najdziwniejsze są jednak jakieś dziwnego rodzaju artefakty, pojawiające się na nagraniach za każdym razem, gdy ktoś się rusza w kadrze. Nie przypominam sobie, bym spotkała się z czymś podobnym testując wcześniej różne kamery monitoringu domowego.

Podsumowanie

Miałam testować Imilab C21 dwa tygodnie, wyszło… kilka miesięcy. Wszystko za sprawą przedłużających się problemów z brakiem możliwości pobierania nagrań z chmury, bez czego kamera – mająca nagrywanie do chmury – nie może się pochwalić jedną ze swoich najważniejszych zalet. Dział techniczny Imilab wciąż nie ogarnął tematu i pobieranie wideo z chmury wciąż nie jest dostępne. 

Szalę goryczy przelał fakt, że wylogowało mnie z aplikacji i nie mogę się do niej zalogować ponownie… przez wzgląd na awarię połączenia z serwerem. I to już tak od kilku tygodni. SZOK.

Sama kamera ma wszystko to, co mieć powinna – dwukierunkową komunikację, kolorowy tryb nocny czy wreszcie wykrywanie ruchu i dźwięków wraz z powiadomieniami w czasie rzeczywistym. I o ile jakość nagrań sama w sobie jest OK, tak martwią mnie artefakty występujące na nagraniach, zwłaszcza, gdy ktoś rusza się w kadrze. Ale z wiadomych względów to kamera, która zirytowała mnie najbardziej ze wszystkich, jakie przeszły przez moje ręce.

Imilab C21 kosztuje aktualnie ok. 243 złote.

Exit mobile version