Jak daleko władza państwowa może posunąć się z monitorowaniem życia obywateli? Jak pokazuje przykład Singapuru, naprawdę bardzo daleko. Teraz, do dziesiątek tysięcy kamer, patrolujących ulice tego państwa, dołączą roboty zdolne wykryć nawet pozornie nieistotne wykroczenia. A wszystko to, by zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa.
Czy istnieje idealny funkcjonariusz policji, bądź innej umundurowanej formacji, którego oku nie umknie żadne, nawet najmniejsze wykroczenie? Z całą pewnością nie. Ludzie są tylko ludźmi. Mają swoje słabości, popełniają błędy, nie dostrzegają, a czasem wręcz nie chcą dostrzec, pewnych wydarzeń dziejących się w najbliższym otoczeniu.
To, co umknie uwadze człowieka, nie zostanie niezauważone przez robota. Z tego właśnie powodu, ulice Singapuru patrolowane są przez tysiące kamer. Właśnie trwają testy zmierzające do tego, by obecną sieć monitoringu uzupełnić o inteligentne roboty, patrolujące ulice w poszukiwaniu wszystkich tych, którzy chcieliby złamać prawo w choćby najmniejszym stopniu.
Robot policyjny, czy elektroniczny kapuś?
Robot, który właśnie wyjechał na Toa Payoh Central w Singapurze, nazywa się Xavier. Jego misją jest wykrywanie takich naruszeń prawa, jak palenie papierosów w miejscach niedozwolonych, złe parkowanie środków komunikacji (także rowerów), czy nieprzestrzeganie obostrzeń sanitarnych (obecnie w Singapurze zgromadzenia liczniejsze niż 5 osób są zakazane).
O występującym naruszeniu prawa, robot niezwłocznie informuje pracownika w centrum sterowania. Ten, o ile potwierdzi wystąpienie wykroczenia, ma możliwość wysłania na miejsce ludzkiego patrolu policyjnego, celem wymierzenia odpowiednich konsekwencji.
AI na straży porządku publicznego
Najważniejszym elementem wyposażenia robota jest kamera rejestrująca obraz w 360 stopniach. Rejestrowane dane analizowane są następnie przez algorytmy AI, by precyzyjnie wykryć, czy istotnie doszło do popełnienia wykroczenia.
Oprócz kamery, Xavier wyposażony jest w zestaw czujników, pozwalających mu na bezpieczne poruszanie się nawet w gęstym tłumie.
Mieszkańcy Singapuru są przyzwyczajeni do ciągłego patrzenia im na ręce, dlatego pojawienie się robotów raczej nie wzburzy u nich niepokoju, zwłaszcza, że testy potrwają tylko 3 tygodnie. Mam jednak wrażenie, że gdyby takie roboty-donosiciele pojawiły się w Polsce, nie miałyby łatwego (i bezpiecznego) życia.