O tym, jak bolesne konsekwencje może mieć nieprzebranie w porę przemoczonej pieluchy wie każdy rodzic. Dopilnowanie przebierania na czas może być trudne przy jednym dziecku, a co dopiero, gdy sprawuje się opiekę nad kilkoma, na przykład pracując jako położna. Rozwiązaniem problemu mogłyby być pieluchy z czujnikiem wilgoci, w których opracowaniu pomagają naukowcy z Massachusetts Institute of Technology.
Trudna implementacja prostego czujnika
Czujniki wilgoci to nic nowego, wydawać by się mogło, że umieszczenie jednego z nich w pieluszce to żaden problem. Tymczasem problem jest znacznie większy, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Podstawową trudnością jest dostarczenie zasilania do takiego czujnika. By ten mógł działać, dziecko musiałoby nosić w pieluszce również źródło zasilania, czyli dość sporą baterię. Jak nietrudno się domyślić, z pewnością byłoby to rozwiązanie mało komfortowe dla naszych pociech. Drugi problem to kwestia zastosowania czujnika w pieluchach jednorazowych – taki sprzęt, po każdym użyciu, wymagałby dokładnej dezynfekcji i instalacji w kolejnej pieluszce, co z pewnością nie byłoby zbyt praktyczne i większości rodziców zwyczajnie nie chciałoby się tego robić. Postanowiono więc wymyślić rozwiązanie, które do pracy będzie wymagało wyłącznie minimalnej ilości energii, a przede wszystkim będzie jednorazowe, a co za tym idzie, tanie. Postawiono na nadajniki RFID.
Hydrożel -> RFID -> Odbiornik -> Smartfon rodzica
Rozwiązanie opracowane na Massachusetts Institute of Technology zakłada wykorzystanie w budowie pieluszki specjalnego hydrożelu, który w wyniku zmoczenia przez dziecko napęcznieje do takich rozmiarów, że aktywuje znajdujący się w pieluszce moduł RFID. Ten wyśle odpowiedni sygnał, za którego przechwycenie odpowiedzialny będzie odbiornik zlokalizowany w miejscu, w którym dziecko przebywa (np. łóżeczko, kojec itp). Połączony z siecią domową odbiornik przekaże z kolei informację do aplikacji w smartfonie rodzica, by ten zdążył założyć nową pieluszkę, zanim na skórze bobasa powstaną odparzenia. Co istotne, koszt produkcji takiego nadajnika RFID to zaledwie 2 centy, przez co jego obecność w pieluszce nie powinna znacząco wpłynąć na jej cenę.
Na ratunek szpitalom i domom opieki
W przypadku sprawowania opieki nad jednym dzieckiem, takie rozwiązanie to duże ułatwienie, jednak z pewnością nie jest niezbędne. Wystarczy ręczna kontrola co jakiś czas by zażegnać problem. Gorzej, gdy mówimy o oddziałach pediatrycznych czy neonatologicznych, albo domach opieki nad osobami starszymi i schorowanymi. Tam jedna pielęgniarka ma pod opieką kilku pacjentów i ciężko jest jej, w natłoku zadań, regularnie sprawdzać pieluchy pacjentów. Rozwiązanie, nad którym pracuje MIT, istotnie mogłoby tu bardzo pomóc.
Smart pieluchy to z pewnością bardzo ciekawa koncepcja i jestem niemalże pewien, że każdy rodzic, który spędził choć jedną nieprzespaną noc z odparzonym dzieckiem, kupi w ciepno.
Źródło: FierceElectronics