Huawei

Huawei, Xiaomi i inni chińscy giganci łączą siły. W jakim celu?

Huawei, Xiaomi i niemalże 90 innych, chińskich firm stworzyło specjalny sojusz. O sprawie poinformowało chińskie Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych. Wygląda na to, że przedsiębiorstwa z Państwa Środka szykują prawdziwą, technologiczną ofensywę. Producenci nie chcą być dłużej zależni od Stanów Zjednoczonych.

Chińskie firmy borykają się z problemami związanymi z sankcjami narzucanymi przez Stany Zjednoczone. Przykładów nie trzeba daleko szukać – problemy odczuwają Huawei, ZTE czy Xiaomi. Firmy te mają dość obecnej sytuacji i najprawdopodobniej znalazły z niej wyjście. Ponad 90 chińskich marek podpisało specjalną umowę, która pozwoli im szybciej i wydajniej tworzyć części elektroniczne, bez konieczności martwienia się o zależność od USA.

Czy mamy do czynienia z początkiem rewolucji?

Huawei

Huawei i Xiaomi nie chcą już bać się o swój biznes

Zakaz dostępu dla Huawei i ZTE obejmujący amerykańskie technologie obnażył, jak słabe są Chiny w kontekście własnej produkcji półprzewodników oraz części elektronicznych. Nawet marki takie, jak SMIC, które od lat zajmują się produkcją tego typu komponentów nie były w stanie działać bez korzystania z technologii amerykańskich. Większość odlewni w Chinach prowadzi działalność na małą skalę lub nie posiada technologii pozwalających konkurować z najlepszymi.

Celem stworzenia nowego sojuszu przez marki z Państwa Środka jest chęć koordynacji działania słabszych producentów oraz stworzenie standardów dla budowania jednego, zwartego zespołu.

W skład porozumienia wchodzą takie marki, jak Xiaomi, Huawei, Datang Semiconductor, ZTE, SMIC, China Mobile, China Unicom, Tencent i wiele innych. To prawdziwi giganci, a nie rynkowe płotki.

W ramach opisywanego sojuszu, chińskie firmy udoskonalą normy produkcji półprzewodników, a także wpłyną na standardy ich pakowania. Oprócz tego, wszystkie marki będą odpowiedzialne za opracowywanie nowych standardów oraz zwiększanie ich wydajności. Kluczowe półprzewodniki i ich produkcja mają znaleźć się na pierwszym planie.

Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko obserwować wynik współpracy chińskich gigantów.

Czy USA może się już bać?