Coraz więcej osób szuka rozwiązań do monitorowania swoich domów i nagrywania tego, co się dziej pod ich nieobecność. Urządzeń na rynku też jest wiele, trudno więc dobrać model odpowiedni dla siebie. Nie tak dawno TP-Link zaprezentował dwie nowe kamerki do domowego monitoringu. Dziś przyglądam się pierwszej, bardziej podstawowej propozycji, czyli TP-Link Tapo C110.
Wideorecenzja
Zawartość opakowania i obudowa
Zestaw sprzedażowy kamerki TP-Link Tapo C110 zawiera wszystkie elementy niezbędne do użytkowania. Poza samą kamerką, w opakowaniu znajdziemy instrukcję obsługi, przewód zasilający oraz zestaw montażowy, składający się z kołków i śrub. Za ich pomocą można przytwierdzić urządzenie do ściany lub sufitu.
Sama kamerka jest stosunkowo małych rozmiarów. Składa się z kwadratowej jednostki z podzespołami oraz nóżki z ruchomym elementem. Dzięki niej możemy ustawić urządzenie w dowolny sposób pod niemal każdym kątem. Co więcej – kamerka może zarówno stać na meblach, jak i chociażby zostać przykręcona do ściany czy sufitu, nie tylko na prosto, ale także pod kątem.
W głównym elemencie kamerki, od przodu, znajdziemy matrycę wraz z diodami pozwalającymi na skuteczniejszą pracę urządzenia w nocy. Jest także mikrofon i dioda informująca o statusie pracy urządzenia. Jeśli chcemy, możemy ją wyłączyć w ustawieniach aplikacji. Po prawej stronie umieszczono klawisz reset, a także slot na karty microSD. Obsługiwane są maksymalnie te do 256 GB, co pozwoli nawet na trzy tygodnie przechowywania materiałów. W kamerce mamy wbudowany jeszcze głośnik, który pozwala na dwukierunkową komunikację (łącznie z mikrofonem) oraz wywoływanie alarmów dźwiękowych.
Od spodu umieszczono złącze do podłączenia zasilania. Trochę przeciętna lokalizacja tego złącza, ponieważ kabel w taki sposób mocno rzuca się w oczy. Szczególnie, że w TP-Link Tapo C110 kolorystycznie przeważa biel. Dodatkowo końcówka jest mało elastyczna, przez to nieco ograniczają się ruchy tej obrotowej stopki.
Konfiguracja aplikacji
Żeby rozpocząć korzystanie z kamerki, musimy ją najpierw skonfigurować. W tym celu pobieramy aplikację Tapo (dostępna na Androida i iOS) oraz logujemy się na konto lub zakładamy nowe. Następnie przechodzimy do dodawania nowego sprzętu.
Wybieramy model C110, następnie podłączamy kamerkę do prądu i czekamy na uruchomienie. Po włączeniu zacznie mrugać dioda na kolor czerwony, co oznacza, że aktywowany jest tryb parowania. W aplikacji pojawi się informacja o znalezionym urządzeniu, rozpoczyna się wtedy łączenie. Ostatnim krokiem jest podanie hasła do konkretnej sieci WiFi, możemy jeszcze ustalić nazwę i przypisać kamerkę do konkretnego pomieszczenia i gotowe.
Jeśli chcemy, żeby przechwytywany obraz rejestrował się od razu na karcie pamięci, musimy umieścić ją od boku urządzenia. Następnie należy ją sformatować w aplikacji, automatycznie zostanie wtedy skonfigurowana w sposób czytelny dla kamerki. Nagrania będą rejestrowane w pętlach, czyli gdy wyczerpie się miejsce, najstarsze nagrania zostają zastąpione nowymi. Mamy dzięki temu pewność ciągłości nagrywania.
Funkcjonalność aplikacji
Aplikacja Tapo ma tak naprawdę wszystko, co mieć powinna. Poza podglądem na żywo, możemy więc od razu zapisać interesujący nas fragment w pamięci urządzenia czy automatycznie rejestrować nagrania na karcie pamięci. Dodatkowo, kamerka może nam służyć także do jednostronnej lub dwustronnej komunikacji. Dostępne są bowiem opcje Mów – do przesyłania głosu, który będzie wydobywał się z głośnika kamerki oraz Połączenie – pozwalające na rozmowę z osobą przed kamerką. Takie połączenie świetnie sprawdzi się podczas opieki nad dziećmi czy osobami starszymi. Może być to także niezły gadżet podczas doglądania zwierząt domowych.
Producent w aplikacji umieścił także Tryb prywatności, który dezaktywuje nagranie i podgląd obrazu w dowolnym momencie. Może się to przydać na przykład wtedy, kiedy jesteśmy w domu i niekoniecznie chcemy być monitorowani. Jest także tryb alarmu, który aktywuje donośny dźwięk po każdym wykryciu ruchu. Chociaż z tą donośnością też bym nie szalał… głośnik nie jest bowiem zbyt wysokiej jakości i zarówno odtwarzane alarmy, jak i wydobywający się z urządzenia głos, przesyłany przez aplikację, nie są zbyt głośne.
Kilka dodatkowych opcji znajdziemy jeszcze w ustawieniach. Można na przykład zmienić nazwę urządzenia czy jego lokalizację, a także strefę czasową czy orientację obrazu. Ostatnia opcja sprawdzi się przede wszystkim w przypadku montażu urządzenia do sufitu. W aplikacji możemy także wyłączyć diodę informującą o stanie urządzenia. Dostępne są także alerty o wykryciu ruchu z możliwością ustalenia, w jakich dniach i godzinach będą one się pojawiały. Możemy więc od razu stworzyć plan monitorowania naszego mieszkania i ustawić powiadomienia tylko w godzinach, kiedy jesteśmy poza domem.
Ustawić można także harmonogramy nagrywania filmów. Poza rejestracją w przypadku wykrycia ruchu, dostępna jest też opcja ciągłego nagrywania lub w ustalone dni i godziny. Do dostosowania jest także jakość nagrań. Domyślnie jest to Full HD, jednak można ją zmniejszyć do HD, oszczędzając tym samym miejsce na karcie pamięci lub zwiększyć do 3 Mpix (2304×1296 pikseli), co nieco zwiększy czytelność nagrań.
W ustawieniach zaawansowanych znajdziemy jeszcze możliwość podłączenia kamery do zewnętrznych rejestratorów NVR lub dysków sieciowych NAS po zalogowaniu na odpowiednie konto. Możemy także dezaktywować rejestrację dźwięku i zostawić sam obraz, zmienić ustawienia wyświetlania, dodając własny tekst lub domyślną datę i godzinę oraz zmienić częstotliwość napięcia sieci elektrycznej (dostępne jest 50 Hz, 60 Hz lub tryb automatyczny). Kolejna funkcja to diagnostyka sprawdzająca się do identyfikowania ewentualnych problemów w działaniu. Ostatnie opcje to automatyczny restart, optymalizujący działanie urządzenia oraz możliwość udostępnienia kamerki innym osobom.
Działanie TP-Link Tapo C110 w praktyce
Do jakości nagrań i podglądu podczas podglądu na żywo nie można się przyczepić. Całość jest całkiem wyraźna, ma naturalne kolory, a szczegółowość wypada bardzo pozytywnie. Do domowego monitoringu myślę, że nic więcej do szczęścia nie jest nam potrzebne.
Nocą jest nieco gorzej, ale większość szczegółów powinniśmy bez problemu dostrzec. W ciemniejszych warunkach zapalają się diody na podczerwień, które bezinwazyjnie oświetlają nagrywane kadry. Warto jednak pamiętać, że nagrania są wtedy czarno-białe. Dobrze także oddalić kamerkę od ściany, szczególnie, jeśli jest w jaśniejszych kolorach. Diody będą wtedy odbijały od niej światło, przez co środek nagrywanej przestrzeni staje się stanowczo ciemniejszy. Powoduje to sporą utratę jakości nagrań.
TP-Link Tapo C110 działa całkowicie bezproblemowo. Nie zdarzyły się sytuacje, żeby coś się rozłączyło lub urządzenie nie było dostępne w aplikacji. Nagrania są rejestrowane bez żadnych przeszkód i przechowywane na karcie aż do momentu wyczerpania miejsca. Wtedy najstarsze pliki są zastępowane nowymi.
Podsumowanie
TP-Link Tapo C110 kosztuje aktualnie około 100 złotych. Jest to świetna cena, szczególnie biorąc pod uwagę to, że kamerka działa bezproblemowo, jest funkcjonalna i łatwa w obsłudze. Jakość nagrań też wypada pozytywnie. Tak samo nie ma problemów z powiadomieniami czy zadanymi harmonogramami.
Jeśli nie potrzebujecie kamerki do domowego monitoringu z obrotową głowicą, a wystarczy Wam taka zamontowana na stałe, to TP-Link Tapo C110 może być strzałem w dziesiątkę! Szczególnie, że jest bardzo małych rozmiarów. Jeśli jednak szukacie takiej obrotowej, co daje nieco więcej możliwości, warto zajrzeć na inny model tego producenta – testowaną jakiś czas temu kamerkę TP-Link Tapo C200. Szczególnie, że cenowo są bardzo zbliżone, przez co może być to naprawdę ciekawa propozycja.
A co Wy myślicie o TP-Link Tapo C110? Sprawdziłaby się w Waszych domach? Czy szukalibyście czegoś innego? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!