TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Recenzja TP-Link Tapo C200. Tania kamerka do domowego monitoringu

Wśród inteligentnych urządzeń, które możemy zamontować we własnym mieszkaniu czy domu, jest sporo przydatnych sprzętów. Nie zawsze służą one tylko ułatwianiu życia i zwiększania komfortu życia. Niektóre z nich chociażby pomagają zwiększyć bezpieczeństwo, na przykład pod naszą nieobecność. Tak jest też w przypadku kamerek do monitoringu. Jedną z nich – TP-Link Tapo C200 – postanowiłem w ostatnim czasie osobiście sprawdzić. Jak się sprawdziła? Odpowiedź znajdziecie w tej recenzji.

Wideorecenzja

Obudowa i zestaw

W opakowaniu nie znajdziemy zbyt wielu dodatkowych elementów. Poza samą kamerką jest jedynie zasilacz oraz prosty zestaw do zamontowania kamerki na stałe, na przykład do sufitu.

Kamerka TP-Link Tapo C200 jest wykonana w całości z matowego tworzywa sztucznego. W większości elementy są bardzo dobrze spasowane, a obudowa wygląda elegancko. Można się jedynie przyczepić, że delikatnie poruszając urządzeniem czuć luzy na ruchomym mechanizmie odpowiedzialnym za ruch soczewki w górę lub dół.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

W obudowie kamerki też nie ma zbyt wiele elementów. Od tyłu umieszczono miejsce na podłączenia zasilania, jest też logo producenta oraz głośnik. Od przodu jest napis „Tapo”, a poza tym moduł aparatu.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
Miejsce na zasilacz w TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Poza soczewką kamerki jest tu zamontowana dioda informacyjna, mikrofon, a także diody na podczerwień, które za dnia są praktycznie niewidoczne. Gdy kamerka przełączy się w tryb nocny można je jednak dostrzec wokół matrycy.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Odchylając ruchomą wstawkę z kamerką do góry, znajdziemy klawisz do resetowania oraz slot na karty pamięci microSD. Obsługiwane są karty o maksymalnej pojemności 128 GB.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
Miejsce na karty w TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Aplikacja i łączenie

Kamerka musi być podłączona do prądu, po około 30 sekundach od podłączenia przechodzi w tryb parowania. Objawia się to naprzemiennym mruganiem czerwonej i zielonej diody. Jeśli kamerka automatycznie nie przejdzie w ten tryb, można go ręcznie wywołać przytrzymując przez kilka sekund klawisz resetowania.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
Obok slotu na karty w TP-Link Tapo C200 umieszczono klawisz resetowania / fot. Kacper Żarski

Do obsługi kamerki musimy zainstalować aplikację Tapo Camera (dostępna na Androida oraz iOS). Po zalogowaniu (lub zarejestrowaniu) dodajemy nowe urządzenie. Kamerka łączy się z naszym smartfonem za pomocą WiFi. Oznacza to, że musimy zapewnić zasięg naszego routera w miejsce, w którym zamontujemy kamerkę. Smartfon jednak, poza konfiguracją, nie musi już być podłączony do tej samej sieci. Oznacza to, że podejrzeć, co dzieje się w mieszkaniu, możemy w każdym miejscu, gdzie tylko mamy jakikolwiek dostęp do internetu.

Trochę szkoda, że nie mamy możliwości podłączenia kamerki w sposób przewodowy. Trochę zwiększyłoby to możliwości i zapewniło większą stabilność połączenia w miejscach znacznie oddalonych od routera.

Po wybraniu w aplikacji kamerki, którą chcemy połączyć, podajemy hasło do naszego routera i czekamy na połączenie. Całość procesu łączenia trwa w okolicy 5 minut i przebiega całkowicie bezproblemowo. Konfiguracja jest bardzo łatwa, za co spory plus dla producenta.

Funkcjonalność i działanie

Aplikacja do obsługi TP-Link Tapo C200 jest bardzo rozbudowana, ma sporo funkcji ułatwiających korzystanie z kamerki. Najważniejszą opcją jest możliwość podglądu na żywo z każdego miejsca, gdzie tylko mamy dostęp do internetu. Bezpośrednio w aplikacji można też zrobić zdjęcie, a także nagrać kawałek aktualnie trwającej sceny.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
Aplikacja do obsługi TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Wykonane zdjęcia i filmy, poza rejestrowaniem na karcie, mogą od razu zapisać się w pamięci smartfona. Dzięki temu mamy od razu dostęp do tych materiałów bez konieczności wyciągania karty z urządzenia. Takie nagrania czy zdjęcia można także wykonać z nagrań dostępnych na karcie korzystając z opcji odtwarzania.

Jedną z głównych cech TP-Link Tapo C200 jest to, że kamerka jest ruchoma w dwóch płaszczyznach (360 stopni horyzontalnie i 114 stopni wertykalnie). Sterowanie odbywa się za pomocą strzałek w aplikacji, jest bardzo płynne i wygodne. Można nawet stworzyć kilka zapisanych ustawień ustawienia pozycji kamerki i szybko przełączać się między nimi.

Aplikacja może nas także „informować” o wykryciu ruchu. Tryb wykrywania ruchu aktywuje się jednym kliknięciem, możemy więc wyłączyć go chociażby po powrocie do domu. Co więcej, na ekranie głównym aplikacji można przejść do zakładki „wykrywanie” w której dostępne są dwa tryby – domowy oraz zdalny.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Ten pierwszy tryb oznacza, że kamerka nie będzie powiadamiała nas w przypadku wykrycia ruchu. Tryb zdalny z kolei „uzbraja” kamerkę. Co ważne, w zakładce wykrywania możemy jednocześnie sterować wszystkimi podłączonymi do konta kamerkami, co okaże się przydatne w przypadku większej liczby posiadanych urządzeń.

„Uzbrajając” kamerkę możemy włączyć jeszcze sygnał dźwiękowy. W przypadku wykrycia ruchu rozlega się wtedy umiarkowanie głośny dźwięk z głośnika zamontowanego na tyle. Nie wiem jednak, czy na tyle głośny, żeby faktycznie kogoś skutecznie wystraszyć… ?

Producent zadbał także o naszą prywatność. Pojawił się bowiem tryb prywatności, który wyłącza całkowicie podgląd obrazu w aplikacji, zatrzymywane jest także nagrywanie.

Ostatnie dwie opcje pozwalają na kontaktowanie się z osobą rejestrowaną w obiektywie kamerki. Pierwsza opcja – „mów” – pozwala na odtwarzanie naszego głosu z głośnika kamerki mówiąc do telefonu. Druga – „połączenie” – jest już dwukierunkową komunikacją. Nie tylko my możemy wtedy mówić do telefonu, ale także osoba przed kamerką. Wbudowany w Tapo C200 mikrofon zarejestruje dźwięki i prześle do aplikacji.

Jest to ciekawa opcja, która pozwala na chociażby zdalne „przemówienie” chociażby do dziecka czy zwierzaka. TP-Link Tapo C200 nie musi bowiem służyć tylko do wykrywania niepożądanych w mieszkaniu osób. Sprawdzi się też, na przykład, jako niania elektroniczna.

Niestety jednak jakość takich „rozmów” nie stoi na zbyt wysokim poziomie. Po jednej i po drugiej stronie dźwięki są przeciętne, pojawiają się problemy ze zrozumieniem, odczuwalne są też kilkusekundowe opóźnienia.

Stanowczo lepiej prezentuje się to w przypadku rejestrowania obrazu. Opóźnienie jest bardzo małe, wynosi praktycznie zawsze mniej niż sekundę. Jedyne spadki płynności widać podczas sterowania ustawieniem kamerki, pojawiają się wtedy delikatne klatkowania.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

W ustawieniach możemy jeszcze zdefiniować jakość nagrywania, można także wyłączyć dość widoczną diodę informującą o stanie pracy urządzenia. Poza tym jest możliwość włączenia opcji automatycznego restartu o godzinie 3:00, co ma zapewnić lepszą wydajność urządzenia. Na koniec dodam, że w aplikacji możemy podłączyć maksymalnie 32 kamerki i przełączać się między nimi podczas podglądu.

Jakość nagrań

TP-Link Tapo C200 nagrywa w maksymalnej rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Nagrania są więc wyraźne i czytelne, w zupełności wystarczające do domowych zastosowań. Jedyne „ale” mam do tego, że nagrania mają tylko 15 klatek na sekundę. Można więc zauważyć, że obraz nie jest perfekcyjnie płynny.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Nagrywanie za dnia charakteryzuje się poprawną jasnością filmów, przyzwoicie nasyconymi kolorami oraz, przede wszystkim, sporą liczbą szczegółów. Bez problemu można rozpoznać twarze osób pojawiających się na nagraniach, nie ma praktycznie do czego się przyczepić.

Nocą, zadziwiająco, też jest nieźle! Wbudowane diody na podczerwień skutecznie wpływają na bezproblemową rejestrację filmów. Co prawda są one wtedy niższej jakości, widać trochę szumów, a dodatkowo nagrania są czarno-białe. Mimo wszystko są jednak bardzo czytelne i wyraźne.

Bez problemów więc twarze rozpoznamy nie tylko za dnia, ale także nocą. Producent podaje, że zasięg trybu nocnego to do 9 metrów. Niestety nie miałem do dyspozycji aż takiej przestrzeni podczas testów, ale przy oddaleniu na jakieś 7,5 metra faktycznie nagranie było wyraźne. W większości mieszkań czy domów Tapo C200 powinien więc sprawdzić się bardzo dobrze.

Przełączanie pomiędzy trybem dziennym a nocnym w trybie automatycznym przebiega prawie zawsze bezproblemowo. Kamerka szybko rozpoznaje, że jest trochę za ciemno, żeby nagrywać w dobrej jakości i przełącza się w tryb nocny. Czas przełączania to około 3 sekundy, podczas tego procesu słyszalny jest stosunkowo głośny dźwięk, jakby kliknięcia. Nocą może to czasem przestraszyć ?

Podsumowanie

TP-Link Tapo C200 to solidna kamerka, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Mając na uwadze, że została wyceniona na około 150 złotych, praktycznie nie ma się do czego przyczepić. Oferuje bowiem dobrej jakości nagrania, a to chyba najważniejsze.

Poza tym mamy bardzo funkcjonalną aplikację, która pozwala na zdalne podglądanie mieszkania z każdego miejsca na ziemi. Są w niej też opcje rejestrowania obrazu (na telefon lub na zamontowaną kartę pamięci) oraz włączania powiadomień przy wykryciu ruchu.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Świetną opcją jest też możliwość sterowania kamerką w taki sposób, żeby zobaczyć co się dzieje w pokoju, w którym zamontowaliśmy urządzenie. Szczególnie, że możemy regulować obrót kamerki w 360 stopniach (horyzontalnie) i 114 stopniach (wertykalnie).

Wisienką na torcie są możliwości wydania komunikatów głosowych wydobywających się z głośnika kamerki, jest też bardzo dobry tryb nocny pozwalający na rejestrowanie wyraźnych nagrań w każdych warunkach oświetleniowych.

Drobne wady, jakie widzę w tej kamerce, to brak możliwości podłączenia kamerki przewodowo do sieci oraz dość mocne rzucanie się w oczy diod w trybie nocnym. W połączeniu z dość sporymi gabarytami urządzenia nie jest to zbyt dyskretna kamerka.

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski

Mimo to uważam, że TP-Link Tapo C200 to niezła kamerka, która sprawdzi się świetnie w codziennych, domowych zastosowaniach. Z czystym sumieniem mogę ją polecić, szczególnie, że cena też jest całkiem atrakcyjna.

A co Wy myślicie o takiej kamerce? A może macie u siebie jakieś inne, równie ciekawe rozwiązania? Czekam na Wasze opinie w komentarzach!

TP-Link Tapo C200 / fot. Kacper Żarski
Recenzja TP-Link Tapo C200. Tania kamerka do domowego monitoringu
Wnioski
TP-Link Tapo C200 to niezła kamerka w dobrej cenie. Rejestruje wyraźne nagrania bez względu na porę dnia i nocy, a dodatkowe opcje w aplikacji ułatwiają komfortowe, efektywne korzystanie.
Ocena czytelnika2 głosy
9.1
Zalety
Jakość nagrań i zdjęć
Stabilność działania
Niezły tryb nocny
Funkcjonalność aplikacji
Niska cena
Wady
Brak możliwości łączenia przewodowego
Przeciętna jakość "rozmów"
Mała dyskretność - widoczne diody, słyszalne przełączanie się między trybami
9.5
Ocena