Yale DDV 5800 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

Recenzja Yale DDV 5800. Elektroniczny „judasz”

Yale DDV 5800 to elektroniczny wizjer, który zastępuje tradycyjnego „judasza” w drzwiach. Z jednej strony mamy kamerkę, z drugiej wyświetlacz oraz kilka przycisków. W teorii wszystko brzmi dobrze, a co na to praktyka? Czy jest to sprzęt warty naszej uwagi? Zapraszam na test.

Wideorecenzja

Zawartość opakowania i obudowa

Zestaw sprzedażowy jest bardzo bogaty i od razu dostajemy prawie wszystko, co może nam się przydać podczas montażu i codziennego użytkowania. Po otworzeniu opakowania znajdziemy więc takie elementy, jak:

  • instrukcja obsługi,
  • zestaw montażowy złożony z rurek do trzech różnych grubości drzwi oraz metalowej płytki,
  • zewnętrzna część z kamerą oraz przyciskiem dzwonka,
  • wewnętrzna część wizjera z wyświetlaczem i przyciskami do obsługi,
  • zestaw baterii AA do zasilania,
  • karta pamięci do przechwytywania obrazu o pojemności 4 GB,
  • klucz, który przyda się do montażu.

Zabrakło jedynie śrubokrętu, za pomocą którego możemy przykręcić ekran do płytki montażowej. Na szczęście jest to zwykły śrubokręt krzyżowy, więc raczej nie powinno być problemu z jego zorganizowaniem.

Yale DDV 5800 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)
Yale DDV 5800 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

Omawiając obudowę Yale DDV 5800 – w wewnętrznej części od przodu znajdziemy wyświetlacz, a po jego prawej stronie klawisze do sterowania. Patrząc na boki, po lewej stronie mamy klapkę baterii, a po prawej miejsce na kartę pamięci. Od spodu jest śruba montażowa, do tego głośnik, a także suwak, za pomocą którego włączamy lub wyłączamy wykrywanie ruchu.

Na zewnętrznej części montowanej na klatce schodowej, w prawym górnym rogu jest czujnik ruchu. Do tego niżej umieszczono kamerkę wraz z czujnikami, a pod nim klawisz, za pomocą którego wywołujemy uruchomienie dzwonka.

Obie części łączą się ze sobą za pomocą jednego małego przewodu, który przechodzi przez dziurkę w drzwiach. Jest on umieszczany dokładnie tam, gdzie normalnie znajduje się tradycyjny wizjer. Urządzenie jest zasilane tylko w tej wewnętrznej części za pomocą czterech baterii AA.

Montaż Yale DDV 5800 na drzwiach

Na początku musimy wymontować wizjer, który wcześniej mieliśmy w drzwiach. Zazwyczaj wystarczy przytrzymać soczewkę od zewnętrznej strony, a od wewnątrz zacząć odkręcać wizjer, nie są potrzebne do tego żadne narzędzia. Kilka ruchów i w naszych drzwiach zostanie tylko dziura.

Gdy już pozbawiliśmy drzwi wizjera, od zewnętrznej strony przyklejamy kamerkę. Przed tym warto przetrzeć i odtłuścić drzwi dla zwiększenia przyczepności. Gdy wyschną, zrywamy taśmę ochronną i przyklejamy kamerkę uprzednio wkładając przewód w otwór w drzwiach. Ustawiamy tak, żeby było równo i z zewnątrz wszystko jest gotowe.

Od strony mieszkania najpierw mocujemy do drzwi blaszkę, która będzie trzymała ekran. Używamy w tym celu przyklejonej do tego elementu dwustronnej taśmy. Na nią w środku otworu wkręcamy śrubę w jednej z trzech długości, w zależności od grubości naszych drzwi. W razie potrzeby, dokręcamy całość za pomocą dołączonego do zestawu klucza. Gdy już ją przykręcimy, całość będzie bardzo stabilna. Od dwóch stron mamy nie tylko przyklejenie, ale także dość solidne przykręcenie, więc wyrwanie urządzenia z drzwi jest praktycznie niemożliwe.

W tym momencie możemy podłączyć przewód do wyświetlacza i delikatnie ułożyć go przy ekranie. Następnie nakładamy go na blaszkę przy drzwiach, zaczynając od zahaczenia od góry. Na koniec przykręcamy śrubkę od spodu i, jeżeli nie zrobiliśmy tego wcześniej, od lewej strony umieszczamy baterie, a od prawej karty pamięci. W tym momencie montaż jest zakończony, więc możemy korzystać ze wszystkich funkcji wizjera.

Funkcje wizjera Yale DDV 5800

Obok wyświetlacza mamy cztery klawisze. Od dołu jest włącznik, za pomocą którego wybudzamy wyświetlacz. Nad nim mamy strzałki do góry i do dołu, które pozwalają na wykonanie nagrania (do dołu), a także na przejście do galerii (do góry). Środkowy klawisz z czterema nadrukowanymi kwadratami przenosi do menu, gdzie mamy możliwość dostosowania kilku ustawień.

Dostępna jest zmiana czasu automatycznego wyłączenia, a także głośności czy stylu dzwonka, jaki chcemy uzyskać podczas wciśnięcia klawisza na zewnątrz. Jest dostępnych kilka melodii, o mniej lub bardziej abstrakcyjnych tonach – każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dalej dopasujemy częstotliwość wyświetlacza, zmienimy język systemu, (dostępny jest również język polski) czy ustawimy datę i godzinę.

Do tego jest wybór trybu nagrywania, gdzie wybieramy czy chcemy wykonać zdjęcie lub nagranie po wykryciu ruchu albo skorzystaniu z przycisku dzwonka. Możemy więc wybrać, czy na karcie zarejestruje się tylko zdjęcie, czy też kilkusekundowy film. W ustawieniach dostosujemy, czy ekran będzie się podświetlał po wykryciu ruchu, a na koniec sprawdzimy wersję systemu i przewrócimy ustawienia fabryczne.

Działanie w praktyce

Urządzenie przechwyci zdjęcia lub nagrania za każdym razem, gdy ktoś skorzysta z przycisku po zewnętrznej stronie. Działa to prawie natychmiast – tak, że na takim nagraniu widać jeszcze odsuwanie ręki od klawisza przy kamerce. W moim przypadku niestety mieszkanie jest naprzeciwko okna, więc całość jest dość mocno prześwietlona. Mimo to, gdy ktoś stoi przy drzwiach, bez problemu można rozpoznać osobę przed obiektywem.

Na pewno nie jest to jednak szczyt czytelności i jakości, jeżeli chodzi o kamerkę. W Yale DDV 5800 zastosowano matrycę o rozdzielczości zaledwie 0,3 megapiksela. Powinno to wystarczyć do podstawowego rozpoznania osoby i zapisania tego, co dzieje się przed drzwiami, ale na wiele więcej bym się nie nastawiał.

Powiedziałbym za to, że kamerka radzi sobie lepiej z nagrywaniem w sztucznym świetle – na pewno nagrania są lepszej jakości niż w przypadku oświetlenia za plecami. To wszystko będzie jednak zależało od oświetlenia Waszej klatki schodowej i zlokalizowania okna.

Dodatkowo nagrania czy zdjęcia mogą zapisywać się na karcie, jeżeli mamy włączony czujnik ruchu. Wtedy za każdym razem, gdy ktoś przejdzie przy drzwiach, zostanie to zapisane na karcie. Żeby aktywować taką opcję, musimy skorzystać z suwaka na dolnej krawędzi urządzenia. W każdym momencie możemy więc łatwo włączyć lub wyłączyć taką opcję bez przeklikiwania się przez wszystkie ustawienia.

To, co zaskoczyło mnie negatywnie, to bardzo słaby wyświetlacz. Przede wszystkim ma on fatalne kąty widzenia, co w moim przypadku, gdy jestem dość wysoki i patrzę od góry, ma dość spore znaczenie. Praktycznie nic nie było widoczne i musiałem się nieźle gimnastykować, żeby zobaczyć co dzieje się przed drzwiami. Osoby niższe, które mają wizjer mniej więcej naprzeciwko siebie, stanowczo lepiej oceniają ten ekran, więc wszystko zależy od tego, z jakiej perspektywy będzie się na niego patrzyło.

W Yale DDV 5800 brakuje też jakichś bardziej zaawansowanych opcji pozwalających na szersze działanie. Ten model jest bowiem stworzony wyłącznie do pracy lokalnej. Nie otrzymamy powiadomień o wykrytym ruchu czy użyciu dzwonka, co dla mnie jest sporym minusem. Szczególnie biorąc pod uwagę, że ten model kosztuje około 500 złotych – jak dla mnie o połowę za dużo…

Podsumowanie

Yale DDV 5800 to na pewno ciekawy wizjer, który sprawdzi się w podstawowych zadaniach. Zaliczam do tego przede wszystkim możliwość zobaczenia, kto jest przed drzwiami, a także zapisania każdego ruchu, jaki będzie dział się przed drzwiami. Zwiększy to nasze bezpieczeństwo, bo wszystko zapisze się na karcie.

Według mnie jest to też praktyczne rozwiązanie w przypadku, gdy nie chcemy „ujawniać”, że jesteśmy w domu. Przy zwykłym wizjerze widać od zewnątrz, że na przykład zmienia się światło, czy że ktoś podchodzi do drzwi. Tutaj – zamiast soczewek i dziury na wylot – mamy kamerkę, więc wszystko jest bardziej zakamuflowane.

Dodatkowo urządzenie sprawdzi się świetnie u osób, które mają problem z zobaczeniem czegoś przez wizjer, na przykład przez wadę wzroku. Nie trzeba też się schylać każdorazowo do wizjera, tylko możemy popatrzeć na wyświetlacz i wszystko widzimy. No… pod warunkiem, że nie jesteśmy zbyt wysocy – jak wspomniałem, kąty widzenia są słabe. Yale DDV 5800 świetnie sprawdzi się też jako dzwonek. Dźwięk jest donośny, więc jak najbardziej usłyszymy go w całym mieszkaniu – jeżeli mamy uszkodzony tradycyjny dzwonek przy drzwiach, to będzie bardzo dobre rozwiązanie.

To urządzenie na stałe jest zamontowane u mojej Babci i ona jest zadowolona z urządzenia. Przede wszystkim dlatego, że nie trzeba się schylać, nie widać światła z zewnątrz czy też nie trzeba patrzeć przez małą dziurkę w wizjerze. Ja jednak ze strony gadżeciarskiej mam kilka uwag… nie tylko do tego słabego wyświetlacza czy niskiej rozdzielczości kamery, ale także do tego, że nie ma tutaj żadnych smart rozwiązań i chociażby łączności ze smartfonem. Szczególnie patrząc na cenę.

Yale DDV 5800 kosztuje aktualnie około 500 złotych, a praktycznie w tej samej cenie możemy kupić chociażby wizjer Ezviz DP2C, który również testowałem jakiś czas temu. To urządzenie nie dość, że ma lepszą kamerkę oraz lepszy wyświetlacz, to jeszcze ma łączność z WiFi, dzięki czemu wszystkie powiadomienia o ruchu, czy jak ktoś do nas dzwoni, otrzymujemy nie tylko na wyświetlaczu, ale także na smartfon.

Tutaj tego niestety brakuje i przy tej cenie uważam, że propozycja Yale nie jest najlepszym rozwiązaniem. Gdyby ten wizjer kosztował 200-300 złotych, to może byłby to warty rozważenia sprzęt. Przy kwocie 500 złotych stanowczo szedłbym w propozycję Ezviz.

A co Wy sądzicie o takim rozwiązaniu? Czy taka kamerka u Was by się sprawdziła?

Yale DDV 5800 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)
Recenzja Yale DDV 5800. Elektroniczny „judasz”
Zalety
Proste działanie i obsługa
Szybki i bezproblemowy montaż
Dobra jakość wykonania
Donośny dzwonek z wyborem kilku melodii
Zapisywanie ruchu na karcie pamięci
Bogaty zestaw sprzedażowy
Wady
Fatalny ekran z naciskiem na kąty widzenia
Niska rozdzielczość kamerki
Brak łączności ze smartfonem
Wysoka cena nieadekwatna do możliwości
6
Ocena