Za technologią tą stoją naukowcy z Uniwersytetu Stanforda – jednej z najlepszych uczelni na świecie. Ich system opiera się na wykrywaniu fal sejsmicznych i jednoczesnym tłumieniu szumów wynikających np. z obecności ośrodków miejskich czy pływów morskich.
System stara się wychwycić jak najwięcej aktywności tego typu – zespół opiekujący się programem ma bowiem nadzieję, że ich analiza może w przyszłości przewidzieć nadejście większych trzęsień ziemi.
Sztuczna inteligencja na ratunek północnej Kalifornii
Jak czytamy w oświadczeniu Stanfordu, duże trzęsienia łatwo zauważyć, ale są one dość rzadkie. Nieustannie jednak mają miejsce wstrząsy o bardzo niskiej sile i, co bardzo istotne, ich przyczyna oraz charakterystyka fizyczna jest praktycznie taka sama co tych większych, niszczycielskich. Mogą być więc one skarbnicą wiedzy na temat tego, jak trzęsienia ziemi powstają i się rozwijają.
Taka wiedza mogłaby lepiej przygotować władze zagrożonych rejonów np. na ewakuację ludności czy podjęcie innych kroków w celu zminimalizowania strat wynikłych z działalności żywiołu.
W jaki sposób „trenowano” system? Za pomocą miliona zapisów z sejsmografów zebranych w ciągu ostatnich dwudziestu lat na terenie całego świata poza Japonią. Potem, w ramach testu, program „przerobił” pięć tygodni zapisów z sejsmografów położonych w rejonach Kraju Kwitnącej Wiśni, które zostały dotknięte trzęsieniem Tottori w październiku 2000 roku.
Wykrył on ponad 21 tys. różnych aktywności sejsmicznych, około 2,5 raza więcej, niż japońscy naukowcy zanotowali „ręcznie”, i to używając danych z zaledwie 18 stacji (oryginalnie było ich 57). Miesiące tradycyjnej pracy skrócono do 20 minut na jednym komputerze.
System stworzony przez naukowców może być doskonałym wzbogaceniem np. map, które przedstawiają uskoki tektoniczne oraz tereny, w których trzęsienie ziemi potencjalnie mogłoby wyrządzić największe szkody.
Dotyczy to również bezpośrednio samego Uniwersytetu – w ich artykule przypomniane jest trzęsienie Loma Prieta w 1989 roku, które dotknęło również budynki uczelni. W niedalekiej przyszłości system ma już pracować w czasie rzeczywistym. Jeśli zda swój egzamin, bez wątpienia będzie odgrywał ogromną rolę w rejonach zagrożonych, jak np. Japonia czy właśnie Kalifornia.
Jest to też kolejny dowód na to, jak szerokie zastosowania może mieć sztuczna inteligencja.