Azjaci mają szalone pomysły. Wsadzili AI... do masturbatora
Źródło: Syncbot

Azjaci mają szalone pomysły. Wsadzili AI… do masturbatora

Pewnie mało kto się tego spodziewał, ale intymny akt, jakim jest masturbacja, stał się kolejną sferą naszego życia, w której zawitała sztuczna inteligencja. Pomysł pochodzi z Azji, gdzie postanowiono zaimplementować AI do wnętrza zabawki erotycznej o nazwie Syncbot i przedstawić ją światu na Indiegogo. Jak się później okazało – był to świetny ruch, który sprawił, że projekt szybko zebrał planowany budżet, a nawet jeszcze więcej.

Gra wstępna

Masturbator Syncbot został wyprodukowany przez firmę VALOR&TUGHNESS z Hong-Kongu i na pozór wygląda tak, jak każdy inny gadżet tego typu. No może wykonanie jest bardziej – jakby to powiedzieć – premium? Nie wiem, czy to akurat dobre słowo w odniesieniu do tej kategorii sprzętów, ale zostawmy je.

Produkt powstał po to, by dostarczyć nam niezapomnianych wrażeń. Wszystko dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji o nazwie AlphaZen, bo ta właśnie pozwala Syncbotowi zrozumieć, co dzieje się na ekranie, a następnie przetworzyć fabułę w odczucia i przenieść prosto na… No wiesz, na ciało.

Syncbot nie używa wibracji, a technologii podobniej do odczuć podczas seksu oralnego, bazującej na nacisku, rotacjach oraz ruchach mechanizmu w górę i w dół.

Budowa urządzenia wskazuje, że powstało ono dla mężczyzn, zarówno orientacji hetero, jak i homoseksualnej, ale już teraz wiemy, że w przyszłości ma być rozbudowane o dodatkowe akcesoria, które pozwolą skorzystać z jego walorów także płci pięknej.

Połączenie między komputerem a masturbatorem odbywa się przez specjalny hub USB i jest szyfrowane oraz dostępne offline, co w opinii producenta zapewnia maksimum bezpieczeństwa. Taka informacja uspokaja i daje gwarancję, że żadne wrogie siły nie przejmą zabawki w trakcie odbywania swawoli.

Źródło: VALOR&TUGHNESS

Pikantne szczegóły

Przygotowanie do zabawy nieco trwa, ponieważ aplikacja Syncplayer, obsługująca masturbator, musi przeanalizować dostarczone przez nas porno. Ten proces trwa tyle samo, co długość wrzuconego materiału, dlatego twórcy zalecają przygotować wszystko przed wyjściem do pracy lub snem. Jeżeli posłuchamy zaleceń to mamy pewność, że późniejszy SAMOGWAŁT nie będzie przerywany procesem ładowania kolejnego wideo, a przez to frustrujący. Zapowiedziano, że czas potrzebny na analizę filmu ma się stopniowo skracać, wraz z pojawianiem się kolejnych aktualizacji.

AlphaZen, bo tak nazywa się oprogramowanie, to bardzo zaawansowana sprawa. System jest oparty na sieci neuronowej i na uczeniu maszynowym. Żeby uzyskać 90-procentową skuteczność i odnaleźć się w gąszczu tych wszystkich kategorii i podkategorii, musiał obejrzeć aż 3,82 miliona godzin porno bez przerwy! Pozostałe 10 proc. to sporadyczne problemy, które objawiają się jako błędne obliczenia i dotyczą głównie scen seksu gejowskiego oraz seksu oralnego.

Algorytm rozpoznaje wiele szczegółów, takich jak rytm, głębokość penetracji, atmosfera, ruchy aktorów oraz układ ich narządów płciowych, aby wiernie oddać dynamikę zdarzeń. Dzięki temu, jak twierdzi producent, czujemy się uczestnikami całej akcji. Syncplayer poradzi sobie z prywatnymi sekstaśmami oraz pobranymi filmami porno, które należą do różnych kategorii, pochodzą z różnych źródeł i są w różnych formatach, m. in. mp4, avi, rmvb, wmv i vcb.

Warto nadmienić, że aplikacja działa wyłącznie z wideo, które przechowujemy na dysku. Pierwsi testerzy zwracali uwagę, że mało kto tak robi w dzisiejszych czasach i poprosili firmę, aby w przyszłości dodała funkcję przetwarzania popularnych witryn online. Byłoby to duże i – jak widać – pożądane udogodnienie. Syncplayer jest kompatybilny z nowszymi wydaniami systemu Windows, dokładnie z Win10 oraz Win11. Na XP może nie pójść 😀

Seksowny wygląd

To, co widać gołym okiem, to przede wszystkim klasyczny i podłużny kształt, odpowiedni dla męskiego masturbatora. Syncbot ma wewnątrz specjalną wyściółkę, imitującą pochwę oraz elektronikę i silniki. Jest wodoodporny i prosty w demontażu, co przekłada się na łatwość w jego czyszczeniu. Dostępna jest wyłącznie wersja w kolorze czarnym, ale umówmy się – czarny pasuje do wszystkiego. Będąc na oficjalnej stronie widzimy dwie pakiety, w których pierwszy to sama zabawka, a drugi zabawka zapakowana w elegancką walizkę wraz z dodatkowym osprzętem, zawierającym m. in. spory zapas lubrykantu.

Syncbot odbiera sygnał za sprawą specjalnego czujnika na USB, który jest dołączony do zestawu. Do sterowania służy umieszczony na obudowie panel dotykowy, który obsługuje gesty – żeby przewinąć materiał wideo wystarczy przeciągnąć palcem w górę lub w dół, a żeby go zatrzymywać, musimy dwukrotnie kliknąć.

Bateria wystarcza na 1,5h ciągłej zabawy, a samo ładowanie trwa niewiele dłużej, bo około 2h. Trzeba zwrócić uwagę tylko na jeden szkopuł, otóż taki, że nie jest to urządzenie ciche. Producent deklaruje, że osiąga nawet 60 dB, co nie czyni go ani trochę dyskretnym.

Czy oferta jest kusząca?

Już kilkadziesiąt osób na Indiegogo uznało, że tak, pompując w kampanię 43 tysiące dolarów hongkońskich. Świadczy to o sporym zainteresowaniu, gdyż plan zakładany pierwotnie przez firmę był niższy i opiewał na 32 tysiące. Jak widać został przekroczony, czego najpewniej nikt się nie spodziewał, włącznie z twórcami.

Jeżeli jesteś zainteresowany pozyskaniem tego cacka, to nadal możesz, bowiem do końca zbiórki pozostało jeszcze ponad 50 dni. Jednakże do wyboru masz tylko jeden pakiet, który obejmuje wysyłkę do Polski i nie jest on tani, gdyż kosztuje dokładnie 4701 HKD, czyli około 2847 złotych. Indigogo jest obecnie jedynym miejscem, w którym można pozyskać Syncbota, ponieważ w sklepie internetowym producenta jest niedostępny.

Wiedziałem, że AI prędzej czy później przejmie władzę nad światem, ale nigdy nie sądziłem, że tak szybko złapie nas za jaja… 😉