Naukowcy z Cornell University opracowują nowe rozwiązanie, dzięki któremu samochody zasilane prądem będą się ładować w trakcie jazdy.
Bezprzewodowe ładowanie na autostradzie?
Swój artykuł na stronie Cornell University – prestiżowej uczelni w USA – naukowcy rozpoczynają obrazowym opisem tego, jak w przyszłości może wyglądać ładowanie samochodu elektrycznego. Wyobraź sobie, że jedziesz np. Teslą na autostradzie, i Twoja bateria zaczyna się wyczerpywać. Co robisz? Skręcasz w następny zjazd i marnujesz czas na poszukiwanie stacji ładującej? Czy po prostu zmieniasz pas i „uzupełniasz” swój akumulator za pomocą specjalnych zasilaczy wbudowanych w jezdnię?
Taki scenariusz może dla niektórych wydać się czymś rodem z filmów science-fiction czy odległej przyszłości, ale zdaniem profesorów z Cornell jest to coś możliwego do zrealizowania. W jaki sposób? Twierdzą, że za bezprzewodowe ładowanie odpowiadają te same prawa fizyki, co za przesyłanie wiadomości za pomocą fal radiowych do obiektów położonych w dalekim kosmosie – np. sondy Voyager. Ładowanie to po prostu przesyłanie o wiele większej energii na o wiele krótszych dystansach. Samochód ładowałby swoje akumulatory przejeżdżając po zasilaczach, umieszczonych w jezdni co kilka metrów.
Gdzie system miałby być zainstalowany w pierwszej kolejności? Głównie na autostradach – naukowcy w tym przypadku myślą głównie o ciężarówkach. Wspominają też jednak o miastach, w tym przede wszystkim o miejscach, gdzie kierowcy muszą na chwilę przystanąć – o tłocznych skrzyżowaniach. Cornell już współpracuje także z Toyotą, gdzie opracowują system ładowania „w biegu” dla wózków widłowych i robotów.
Bezprzewodowe ładowanie samochodów elektrycznych to oczywiście temat, którym naukowcy interesują się od lat, ale wydaje się, że tym razem projekt może mieć szanse realizacji. Jak to jednak z wynalazkami bywa, od prototypów do wprowadzenia do masowego użycia droga jest długa, i nie zawsze kończy się sukcesem.
