Ostatni wpis dotyczący głośnika Google Home Mini zatytułowałem Google Home Mini – inteligentny głośnik czy cegła? Historia masowej awarii i napomknąłem tam, że kolejny będzie poruszał nieco inną tematykę. Wracam zatem z odpowiedzią na postawione w tytule pytanie – czy zakup Google Home Mini w Polsce ma sens?
Na wszelki wypadek zacznę od pewnej oczywistości – nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i każdy musi odpowiedzieć sobie na nie samodzielnie. Chciałbym jednak przedstawić Wam moje zdanie na ten temat i zwrócić uwagę na kilka punktów, które przy zakupie warto rozważyć.
Czy zakup Google Home Mini w Polsce ma sens? Teoretycznie nie do końca. Ale czy warto go kupić? Pod kilkoma warunkami – jak najbardziej tak. Decyzja ta jest uwarunkowana kilkoma konkretnymi przesłankami, które mogą być w Waszym przypadku mniej lub bardziej istotne. Co więcej, myślę, że sama obsługa języka polskiego przez głośnik mogłaby być dla mnie wystarczającym argumentem.
Google Home Mini – inteligentny głośnik czy cegła? Historia masowej awarii
Własnie tak zatytułowałem wpis, który miał stanowić swego rodzaju preludium do tego, który właśnie czytacie. Co prawda nie jest to lektura niezbędna w kwestii wyboru, jednak przed zakupem warto wyciągnąć z niej jeszcze parę wniosków. Jeśli interesujecie się zakupem głośnika Google Home Mini w Polsce, to warto tam zajrzeć.
A my możemy przejść już do zasadniczego tematu tego tekstu.
Google Home Mini – cena kontra możliwości
W chwili pisania tego tekstu, Google Home Mini w polskich sklepach kosztuje 129,99 złotych – dwie dyszki więcej w przypadku ciemniejszej wersji kolorystycznej. Muszę uczciwie zaznaczyć, że stosunek ceny do możliwości jest bardzo, ale to bardzo dobry.
Nie mam tu na myśli wyłącznie aspektu funkcjonalnego, tj. obsługi Asystenta Google – choć sama ta składowa w pełni uzasadniałaby cenę. Google Home Mini jest zaskakująco dobrze grającym głośnikiem. Co więcej, potrafi wkręcić się na bardzo wysokie głośności – co prawda wtedy jakość dźwięku odbiega od zadowalającej, ale byłem zaskoczony tym, ile decybeli potrafi wydobyć się z tej niewielkiej bryły.
Zdecydowaną zaletą Google Home Mini jest także wzornictwo samego głośnika. Nawet, jeśli ktoś chciałby wykorzystać go jako niewielki głośnik służący do samej muzyki, to… nadaje się do tego świetnie. Ot, płaski, owalny głośnik wykończony materiałem, bardzo przyjemny w dotyku, minimalistyczny, a przy tym na swój sposób niepozorny.
Muszę się przyznać, że „udało mi się” zrobić zadziorek na materiale w okolicznościach, których za nic nie mogę skojarzyć. Niemniej, do samej jakości wykonania też nie mogę się przyczepić – trudno uszkodzenie mechaniczne powstałe z mojej winy traktować jako wadę urządzenia, prawda?
Z pozoru mamy więc obrazek głośnika, który jest tani, przyzwoicie gra, a do tego jest funkcjonalny i pełni rolę swego rodzaju gadżetu zarządzającego inteligentnym domem. Dlaczego więc uważam, że zakup głośnika w Polsce nie do końca ma sens?
Co mi przeszkadza, czyli Google Home Mini krytycznym okiem
W moim odczuciu zasadniczym problemem Google Home Mini jest to, że… reaguje na te same polecenia co smartfon. Oczywiście są sytuacje, w których zupełnie tego nie odczujecie, ale jeśli Google Home Mini chcielibyście trzymać chociażby na biurku, to użytkowanie Asystenta Google na smartfonie zdaje się rozwiązywać ten problem.
Najprostszy przykład z brzegu – z recenzji Xiaomi Smart Sensor Set kojarzycie być może, że wyposażyłem swój pokój w cztery inteligentne żarówki oraz sterowane w ten sam sposób gniazdko. Za każdym razem kiedy mówiłem OK Google w celu włączenia światła, reagował zarówno mój smartfon, jak i głośnik.
Nie byłoby to aż tak dużym problemem, gdyby nie druga, zasadnicza wada Google Home Mini. Głośnik nie mówi po polsku, w związku z czym z automatu jesteśmy pozbawieniu pewnej wygody. No bo powiedzcie sami – naturalniej jest Wam powiedzieć OK Google, turn one the light czy OK Google, włącz światło?
Jednak właściwym problemem w kontekście tego, że głośnik mówi tylko po angielsku jest… aplikacja Google Home. Nie zrozumcie mnie źle – ta jest rewelacyjna. jednak niekonsekwencja językowa ma zasadniczą wadę. Jeżeli chcemy naszym domem zarządzać po angielsku, czyli z poziomu głośnika, to w Google Home musimy nadać anglojęzyczne nazwy swoim urządzeniom. Desk lamp zamiast lampka biurkowa, Bedroom socket zamiast Gniazdko w sypialni et cetera. W związku z tym, nie będziecie już mogli zarządzać tymi urządzeniami po polsku.
Oczywiście powyższe da się na swój sposób obejść za pomocą funkcji Routines, ale z doświadczenia wiem, że to nie do końca ma ręce i nogi – głośnik nie zawsze rozpoznaje mowę prawidłowo. Jeśli ta obsługa ma być wygodna, bezproblemowa i w pełni funkcjonalna, to trzeba korzystać z języka angielskiego.
O czym warto pomyśleć przed zakupem głośnika
Po pierwsze i oczywiste – czy mówienie w języku angielskim nie jest dla Was problemem. Bardzo szkoda, że Google Home Mini nie potrafi jeszcze mówić w naszym rodzimym języku, skoro swobodnie robi to smartfon, ale trudno. Myślę jednak, że dla większości osób nie jest to bariera nie do przejścia.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozbudowę systemu inteligentnego domu rozpocząć już po zakupie głośnika – w końcu ten jest relatywnie tani, tańszy niż wiele inteligentnych urządzeń. Rozważcie jednak, czy na pewno będziecie mieli realne zadania dla głośnika.
Po drugie – warto zrobić w głowie krótką listę funkcji, po które REALNIE będziecie sięgać. W moim przypadku było to zarządzanie światłem, wyłączanie gniazdka oraz włączanie muzyki. Niestety, Google Home Mini podłączałem do prądu płynącego właśnie z tego inteligentnego gniazdka, a więc o włączaniu go z pomocą głośnika nie było mowy.
Mało? Też mi się tak wydawało, dopóki… głośnik się nie zepsuł. Sto trzydzieści złotych to dobra cena nawet jak na te, ograniczone przecież, zapotrzebowanie na Google Home Mini – zwłaszcza, jeśli zestawimy to z cenami innych gadżetów z rodziny IoT.
Jeśli chodzi o funkcjonalność, to chciałbym Was odesłać do jeszcze jednego, interesującego wpisu na Tabletowo. Pochodzi z lutego 2019 roku, dlatego pojawił się właśnie tam – oiot jeszcze nie istniał. Symultaniczne tłumaczenie mowy przez głośnik nie będzie funkcją, po którą będziecie sięgali codziennie w domowych warunkach, ale mimo upływu czasu nadal jest tą z kategorii „bardzo ciekawych”.
Po trzecie, i chyba najważniejsze, sugerowałbym rozpoczęcie od co najmniej dwóch Google Home Mini. Nie żartuję! Jeżeli tylko nie mieszkacie w kawalerce o jednej, dużej przestrzeni (czyli tak, żeby w każdym punkcie mieszkania słyszeć jeden głośnik), to sporo funkcjonalności stracicie pracując na jednym głośniku.
W zależności więc od układu domu czy mieszkania najlepiej byłoby znaleźć miejsce na dwa czy trzy głośniku – powiedzmy… w biurze czy sypialni, w salonie i kuchni. Co bardziej zwariowani mogą pokusić się o głośnik w łazience.
W takim układzie zakup Google Home Mini jest więcej niż uzasadniony. Po pierwsze, jest spora szansa, że w danym punkcie domu głośnik Was usłyszy, a telefon nie. Po drugie, inteligentnymi urządzeniami będziecie mogli zarządzać z każdego punktu mieszkania, a nie tylko jednego z pomieszczeń. A po trzecie – czy jest coś piękniejszego niż muzyka roznosząca się z kilku punktów we wszystkich pomieszczeniach, kiedy jest na to ochota? W ten sposób w cenie nieprzekraczającej 400 złotych można zrobić obejmujący cały dom system bezprzewodowego audio!
Google Home Mini – świetny wybór, ale nie dla każdego
Podsumowując – czy Google Home Mini w Polsce ma sens? Moim zdaniem obostrzenie lokalizacyjne polega wyłącznie na tym, że głośnik nadal nie „mówi” po polsku i w aplikacji Google Home trzeba będzie pogodzić się z anglojęzycznymi nazwami. Da się przeżyć, choć to trochę irytujące.
Jeśli chodzi jednak o sam zakup… Tak, warto, ale to nie jest głośnik dla każdego. Nie warto podpalać się tanim głośnikiem z asystentem – warto tę sprawę rozważyć i od razu zbudować malutki system. Choćby składający się z kilku żarówek i głośników rozlokowanych po całym mieszkaniu. Ostateczny wybór oczywiście pozostawiam Wam.
Kończąc ten wpis pomyślałem sobie, że dobrym uzupełnieniem dla niezdecydowanych może być jeszcze tekst, który opublikowałem na łamach oiot jakiś czas temu i porusza tematykę smart home nieco szerzej. Jeśli rozważacie zakup głośnika Google Home Mini, ale dopiero rozpoczynacie swoją przygodę z inteligentnym domem, to polecam zerknąć nie tylko do wpisu opisującego moje zmagania z ucegleniem (które, jak się okazało, było swego czasu masowe), ale również do moich przemyśleń odnośnie do tego, czy smart home ma jakiś prawdziwy sens. Uprzedzam, że odpowiedź wcale nie jest oczywista ;).