Innogy Go
fot. via Innogy [Facebook]

Samochody Innogy Go jednak znikną z ulic. To jeszcze nie czas na elektryki?

W październiku 2020 roku pisaliśmy o problemach, z jakimi zmaga się usługa udostępniania samochodów elektrycznych na minuty – Innogy Go. Dziś wiemy, że pesymistyczny scenariusz się ziścił – auta znikną z dróg już w przyszłym miesiącu.

Carsharing rośnie w siłę a Innogy Go się zwija. Dlaczego?

Jednym z największych beneficjentów wprowadzonego z powodu pandemii reżimu sanitarnego, miały być platformy udostępniające samochody na minuty. Z uwagi na ograniczenia w funkcjonowaniu komunikacji publicznej, a także wyższe ryzyko infekcji w autobusach czy tramwajach, pasażerowie powinni częściej wybierać wypożyczanie samochodów na kilka minut.

Dokładnie tak się stało. Choć początkowo wielu podchodziło do carsharingu z nieufnością, sytuacja zmienia się w szybkim tempie. Świetnie widać to na przykładzie wyników 4mobility, które nie poprawiły się od razu po ogłoszeniu obostrzeń sanitarnych, a w drugiej połowie 2020 roku. W tym czasie, liczba klientów usługi zwiększyła się o 23%, a przychody, o około 30% rok do roku.

Gdzie zatem tkwi przyczyna porażki Innogy Go? W strukturze floty, opartej wyłącznie o samochody elektryczne.

Carsharing tak, elektryki nie

Koszt nabycia i utrzymywania pojazdów elektrycznych, na dzień publikacji artykułu, wciąż pozostaje na tyle wysoki, że świadczenie usługi wynajmu tego typu pojazdów nie jest rentownym przedsięwzięciem. Poza Innogy Go, przekonały się o tym Vozilla, GreenGoo i eCar. Wszystkie wymienione podmioty nie zajmują się już wynajmem samochodów elektrycznych.

Problem z elektrykami dostrzeżono również w 4mobility, gdzie podjęto szybką decyzję o ograniczeniu ich wykorzystania. Zaprzestano świadczenia usługi w Siedlcach, a w Rzeszowie część elektrycznych Nissanów Leaf zastąpiono pojazdami marki Audi, wyposażonymi w silniki napędzane benzyną.

W praktyce, o ile w Polsce rejestruje się coraz więcej samochodów elektrycznych, tak w przypadku carsharingu ich ilość konsekwentnie spada, powoli zbliżając się do marginesu.

Innogy Go – co dalej?

Jak dowiadujemy się z artykułu opublikowanego w dzienniku Rzeczpospolita, należąca do niemieckiego potentata energetycznego e.on firma Innogy Go, w dalszym ciągu będzie obsługiwać należące do niej stacje ładowania samochodów elektrycznych. Zmiany obejmą więc wyłącznie posiadaną flotę samochodów BMW i3. Około połowa z nich wróci teraz do firmy leasingowej, a dla drugiej połowy, Innogy Go postara się znaleźć kupca.

Klienci, którzy dotychczas korzystali z Innogy Go, będą mogli w prosty sposób zmigrować do nowego operatora – Traficar. Stosowne zmiany wkrótce zostaną wdrożone do aplikacji mobilnej.

Na upowszechnienie elektromobilności musimy jeszcze poczekać. Przy obecnych cenach zakupu i eksploatacji samochodów elektrycznych, oraz ich mocnych mankamentach, taki stan rzeczy może potrwać naprawdę długo.