Dreame P10 i Dreame P10 Pro / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

Recenzja Dreame P10 i Dreame P10 Pro. Który z nich jest lepszy?

Na rynku pojawia się coraz więcej bezprzewodowych odkurzaczy pionowych. Jedne z nowszych modeli to Dreame P10 i Dreame P10 Pro, które praktycznie dopiero trafiają do sprzedaży. Postanowiłem sprawdzić i porównać ze sobą oba urządzenia pod kątem możliwości, skuteczności sprzątania i opłacalności zakupu.

Wideorecenzja

Zestaw sprzedażowy Dreame P10

Po otworzeniu opakowania z Dreame P10 znajdziemy:

  • instrukcję obsługi, 
  • metalową rurę przedłużającą, 
  • szczotkę szczelinową z wysuwanym włosiem, 
  • elektroszczokę z wałkiem z naprzemiennie ułożonego miękkiego i twardego włosia, 
  • ładowarkę, 
  • zestaw montażowy złożony z kołków i uchwytu na ścianę, 
  • uchwyt na szczotkę doczepiany do rury,
  •  jednostkę odkurzającą.

Jednostka odkurzająca w Dreame P10 jest wykonana bardzo solidnie, króluje tu matowe tworzywo sztuczne w kolorze białym. Oprócz tego można zauważyć ozdobne akcenty w kolorze srebrnym. Konstrukcja jest jednak bardzo standardowa, urządzenie ma praktycznie identyczne ułożenie poszczególnych elementów, jak w większości tego typu odkurzaczy.

Mamy więc rączkę, w której od góry zintegrowano klawisz wywołujący pracę odkurzacza. Pod nią jest wyjmowana bateria z diodowym oznaczeniem poziomu naładowania. Bardziej z przodu mamy odczepiany pojemnik na nieczystości o pojemności 0,5 l z wbudowanymi filtrami. Są to filtry o skuteczności zatrzymywania cząsteczek kurzu na poziomie 99,89%. W razie potrzeby możemy umyć cały pojemnik oraz każdy z elementów filtra. Warto jednak pamiętać o dokładnym wyschnięciu całości przed ponownym użyciem.

Od góry z kolei jest wyświetlacz pokazujący poziom naładowania baterii oraz aktualnie używany tryb pracy. Możemy go zmienić klikając klawisz pod ekranem. Nad ekranem jest jeszcze drugi klawisz – blokada. Pozwala on włączyć ciągłość pracy odkurzacza po jednokrotnym wciśnięciu przycisku przy rączce. W innym przypadku musimy go cały czas trzymać, co sprawdzi się raczej tylko przy usuwaniu drobnych, punktowych zabrudzeń. W przypadku sprzątania większych powierzchni taka blokada staje się bardzo przydatna, ponieważ na dłuższą metę trzymanie cały czas tego klawisza jest mało wygodne.

Na ekranie od góry mogą wyświetlać się jeszcze ikony z błędami powstałymi podczas pracy urządzenia. Mogą być to informacje chociażby na temat przegrzania, zablokowania szczotki czy niepoprawnego działania baterii. Podczas moich testów nie miałem jednak żadnego z tych komunikatów.

Poszczególne elementy i akcesoria są doczepiane za pomocą zaczepów. Trzymają się one bardzo solidnie, nie ma żadnych problemów z wyczepianiem czy stabilnością połączeń. Aby z kolei zdemontować któryś z elementów, wystarczy wcisnąć odstający klawisz, zwalniając blokadę.

A co z modelem Dreame P10 Pro?

Zestaw sprzedażowy jest delikatnie zmieniony. Poza elementami obecnymi w modelu bez “Pro” w nazwie (czyli rura, jednostka odkurzająca, instrukcja obsługi, szczotka szczelinowa z wysuwanym włosiem, turboszczotka i ładowarka), w opakowaniu znajdziemy jeszcze małą elektroszczotkę, która sprawdzi się do czyszczenia chociażby tapicerki czy materaców.

Ciekawe jest jednak to, że w zestawie nie mamy zestawu montażowego, za pomocą którego Dreame P10 Pro mógłby zostać przyczepiony do ściany. Jest tak prawdopodobnie dlatego, że domyślnie do modelu “Pro” dedykowana jest stojąca stacja dokująca. Ją niestety trzeba dokupić oddzielnie, chociaż czasami (na przykład w ofercie przedsprzedażowej) jest ona dodawana w gratisie.

Niestety, w testowym zestawie jej nie dostałem, trudno mi więc ocenić jej jakość. Po doświadczeniach z recenzowanego już jakiś czas temu Trouver Power 11 mogę jednak przypuszczać, że to bardzo ciekawe akcesorium, które sprawdza się lepiej niż uchwyt na ścianie. Nie trzeba bowiem nic wiercić i przykręcać, do tego zyskujemy pełną mobilność przestawiając zestaw do woli.

Wyróżnikiem Dreame P10 Pro względem Dreame P10 jest na pewno kolorystyka. Zamiast srebrnej rury, szarego wałka w turboszczotce oraz srebrnych wstawek w jednostce odkurzającej, mamy złoto-brązowe elementy. Przyznaję, wygląda to niesamowicie intrygująco, całość prezentuje się elegancko i jakoś tak bardziej ekskluzywnie.

Ułożenie poszczególnych elementów w jednostce odkurzającej jest dokładnie takie samo. Identyczna jest też pojemność pojemnika na nieczystości. Poza kolorystyką, z zewnątrz urządzenia niczym się nie różnią.

Różnice w specyfikacji

Pewne różnice są za to zauważalne w parametrach obu urządzeń. Ogólnie, oba urządzenia mają silniki bezszczotkowe, ale w Dreame P10 Pro jest on nowszej generacji, przez co jest mocniejszy i ma większą moc ssania. Szczegóły specyfikacji obu urządzeń znajdziecie w poniższej tabeli:

Dreame P10Dreame P10 Pro
Technologia silnikaSpace Air brushless 1.0Space Air brushless 2.0
Moc350 W410 W
Moc ssąca100 AW130 AW
Siła ssania20 000 Pascali22 000 Pascali
Pojemność baterii7*2000 mAh7*2500 mAh
Maksymalny czas pracy50 minut60 minut
Czas ładowania2,5 godziny3,5 godziny
Waga1,63 kg1,63 kg

Na papierze można więc dostrzec różnice – przede wszystkim w mocy. Sporo większa bateria nie ma jednak wpływu na znacząco wydłużony czas pracy (zaledwie 10 minut różnicy na najniższym trybie działania). Wynika to jednak z tego, że mocniejszy silnik potrzebuje też większej ilości energii. Większa bateria potrzebuje za to dużo więcej czasu na ładowanie (różnica to aż godzina).

Działanie w praktyce

Zarówno Dreame P10, jak i P10 Pro, poradzą świetnie z codziennymi zabrudzeniami. Wciągają wszelkie pyłki, kurz czy okruchy bez zająknięcia, nawet na najniższej mocy ssania. W przypadku większych zabrudzeń przyda się przełączenie na najwyższą moc. Wtedy oba odkurzacze wciągną dosłownie wszystko, co zostanie rozsypane na podłodze.

Dreame P10 Pro delikatnie lepiej poradzi sobie z dywanami. Wciągniętych zostaje więcej zabrudzeń, a włosie zostaje bardziej uniesione. Do dywanów najlepiej sprawdzi się jednak ta druga elektroszczotka mniejszej wielkości. Przez rozmiar nieco bardziej się namachamy, ale włosie dywanu zostaje stanowczo mocniej wyczesane. Przy małej liczbie dywanów nie powinno być to jednak tak bardzo uciążliwe.

Jeśli macie więcej dywanów, stanowczo lepszym rozwiązaniem może być Dreame T10. Zastosowano tam szczotkę z twardymi wypustkami, które perfekcyjnie radzą sobie z dywanami. Przy okazji recenzji tego modelu pisałem nawet:

Jestem pod sporym wrażeniem, jak Dreame T10 radzi sobie z dywanami. Na najwyższej mocy pracy, elektroszczotka wręcz przysysa się do dywanu, przesuwanie staje się wtedy mocno utrudnione. Dzięki temu dywan też jest solidnie odkurzony, widać również wyczesanie włókien i takie uczucie odnowienia dywanu. Aż tak mocnego efektu chyba jeszcze nie doświadczyłem w żadnym odkurzaczu.

Fragment recenzji Dreme T10

Ta mała elektroszczotka w Dreame P10 Pro sprawdzi się też bardzo dobrze do odkurzania foteli, kanap czy materacy. Faktycznie, wyciąga sporo kurzu i dodatkowo daje takie poczucie odświeżenia powierzchni, poprzez uniesienie w górę włosia.

Na odkurzanie z elektroszczotkami wpływ ma nie tylko moc ssania, ale także samo wprawianie w ruch obrotowych szczotek. A jak to wypada w przypadku szczotki szczelinowej, gdzie już nie ma co “wspomóc” efekt odkurzania? Przy większych zabrudzeniach Dreame P10 Pro faktycznie ma nieco przewagi nad modelem bez “Pro” w nazwie. Wciągnie więcej i zauważalnie dokładniej.

Podsumowując skuteczność sprzątania – oba modele bardzo dobrze posprzątają zwykłe, codzienne zabrudzenia. Na twardych podłogach (płytki, panele, drewno) nawet większe zabrudzenia nie robią wrażenia ani na jednym, ani na drugim modelu. Dreame P10 Pro ma jednak zauważalnie wyższą moc ssania bez elektroszczotek. Dodatkowo odkurzy lepiej dywany i tapicerki, dzięki dodaniu do zestawu mniejszej elektroszczotki z dłuższym włosiem.

Czas działania po naładowaniu

Ustaliliśmy już, że Dreame P10 Pro ma większy akumulator. A jak to przekłada się na realny czas odkurzania? Na najniższym trybie działania ten model faktycznie osiągnie okołogodzinny czas pracy. Na drugiej mocy ssania ten czas spadnie do około 28 minut, a przy pełnej mocy osiągniemy maksymalnie 9 minut.

Dreame P10 też ma do dyspozycji trzy tryby pracy. Najniższy pozwala osiągnąć około 55 minut (czyli 5 minut więcej niż deklaracja producenta), środkowy to około 25 minut odkurzania, a najwyższy pozwoli korzystać z urządzenia maksymalnie przez 8 minut.

Oba modele wypadają więc przyzwoicie, nie odbiegają w żadną stronę od konkurencyjnych urządzeń. Dodam jeszcze, że deklarowany czas ładowania (3,5 godziny w Dreame P10 Pro oraz 2,5 godziny w Dreame P10) pokrywa się z rzeczywistością niemal 1:1.

Podsumowanie

Dreame P10 i Dreame P10 Pro dopiero wchodzą do sprzedaży. W ofercie na start (od 27 do 30 września) cena podstawowego modelu wyniesie około 900 złotych, podczas gdy modelu “Pro” – około 1100 złotych. Do tego pierwszego w zestawie promocyjnym dodawany jest dodatkowy filtr na zmianę, a w drugim – stojąca stacja dokująca.

Oba urządzenia będą dobrym wyborem, jeśli szukacie sprzętu do skutecznego odkurzania twardych podłóg. Usuwają wszelkie zanieczyszczenia bez jakichkolwiek problemów. Model Pro wyróżnia się jednak większą mocą ssania, co ma znaczenie przy odkurzaniu ze szczotką szczelinową. Odkurzacz lepiej poradzi sobie też z dywanami i tapicerką, za co odpowiada już też dodawana do zestawu druga szczotka.

Różnicy w baterii praktycznie nie ma, jest ona bardzo symboliczna. Warto jeszcze dodać, że w zestawie Dreame P10 mamy jeszcze uchwyt do mocowania na ścianie, którego w modelu Pro nie ma. A czy czegoś innego tu jeszcze zabrakło? W obu modelach nie mamy podświetlenia elektroszczotki, co przydaje się w ciemniejszych miejscach lub na schodach. W niektórych przypadkach warto byłoby mieć jeszcze elastyczną rurkę do odkurzania w mniej dostępnych miejscach.

W ogólnym rozrachunku osobiście wybrałbym Dreame P10 Pro. Dlaczego? Przede wszystkim przez dodawaną do zestawu małą elektroszczotkę i wyższą moc ssania. Do tego w promocjach można dostać stojącą stację ładującą w gratisie, a ona stanowczo bardziej mi odpowiada, niż przykręcanie uchwytu na stałe do ściany. I wreszcie – Dreame P10 Pro po prostu bardziej mi się podoba. Połączenie białego matu i złoto-brązowych elementów wygląda bardzo ciekawie, urządzenie tym wyróżnia się na tle większości odkurzaczy bezprzewodowych.

A co Wy myślicie o Dreame P10 oraz Dreame P10 Pro? Który z nich Wy byście wybrali? A może szukalibyście jeszcze czegoś innego? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!