Mimo mojej miłości do robotów sprzątających uważam, że czasem do szybszego oczyszczenia mniejszych powierzchni, przyda się też w zanadrzu bezprzewodowy odkurzacz pionowy. Spora część z nich świetnie radzi sobie z większym brudem, z dokładniejszym odkurzeniem dywanów czy dotarciem wszędzie tam, gdzie robot sprzątający nie dojedzie. Jednak czy konkretnie Dreame T10 jest modelem wartym naszej uwagi? Jak się sprawdza podczas codziennych porządków? Jakie ma wady i zalety?
Wideorecenzja
Zawartość opakowania i obudowa
Po otworzeniu opakowania znajdziemy naprawdę pokaźny zestaw. Są to, po kolei:
- metalowa rurka,
- instrukcja obsługi,
- jednostka odkurzająca z pojemnikiem na nieczystości i filtrem HEPA,
- ładowarka,
- szczotka szczelinowa z wysuwanym włosiem,
- elektroszczotka z naprzemiennie ułożonym włosiem i twardszymi wypustkami,
- mała elektroszczotka do tapicerki,
- stacja do ładowania montowana na ścianę,
- elastyczna rurka,
- długa szczotka szczeliniowa.
Tak właściwie dostajemy więc wszystkie elementy, które przydają się przy codziennym korzystaniu z urządzenia. Są akcesoria zarówno do twardych podłóg, jak i dywanów, mebli, mniej dostępnych miejsc czy nawet samochodu. W sumie nie przychodzi mi do głowy nic innego, co jeszcze można by dorzucić do zestawu. No, chyba, że stojak do pionowego trzymania urządzenia bez konieczności przewiercania, tak, jak to było w przypadku odkurzacza Trouver Power 11.
Jednostka odkurzająca ma wbudowany, przede wszystkim, jeden klawisz przy uchwycie. Przytrzymując go, urządzenie po prostu działa. Oprócz tego, na szczęście, jest też klawisz blokady. Po kliknięciu go, jedno przytrzymanie klawisza przy uchwycie sprawia, że odkurzacz sprząta aż do momentu drugiego wciśnięcia. Taka blokada ma szczególne znaczenie przy większych powierzchniach oraz przy schodach, gdzie ciągłe trzymanie przycisku jest mocno uciążliwe.
Poza tym, nad klawiszem blokady, w Dreame T10 jest suwak. Pozwala on w prosty sposób wybrać jeden z trzech poziomów pracy. Nie musimy nic przestawiać podczas pracy, nic się nie zeruje, suwak ustawia moc pracy na stałe i zawsze wiadomo, na jakim trybie pracujemy.
W jednostce odkurzającej od spodu znajdziemy otwierany pojemnik na nieczystości o pojemności 600 ml. Jednym klawiszem można go łatwo otworzyć, co umożliwia proste opróżnianie. Cały pojemnik też można wyjąć. Możemy go wtedy dokładniej oczyścić lub wyjąć filtry w celu wyczyszczenia lub wymienienia. Większość filtrów można także opłukać pod bieżącą wodą, wyjątkiem jest jednak filtr HEPA, którego nie powinno się moczyć.
Obok pojemnika mamy jeszcze baterię. Jest ona wysuwana, co pozwala na szybką wymianę na nowy egzemplarz. Wadą tego ogniwa jest jednak to, że nie ma wbudowanego złącza do ładowania. Odbywa się ono tylko w połączeniu z jednostką odkurzającą. Tu mamy jednak dwa sposoby – albo podłączamy przewód do obudowy urządzenia, albo wkładamy sprzęt na stację przy ścianie. Szkoda, że nie da się ładować baterii oddzielnie – mając wtedy dwa akumulatory, łatwo można by było je wymieniać między sobą po rozładowaniu.
Bateria ma wbudowane jeszcze trzy diody, które informują o poziomie naładowania. Pokazują się one podczas pracy lub w trakcie uzupełniania energii. W przypadku niskiego stanu naładowania, pojedyncza dioda będzie mrugała na czerwono.
Funkcjonalność akcesoriów
Wszelkie dodatkowe elementy, obecne w zestawie, wczepiamy do odkurzacza za pomocą zatrzasków. Możemy od razu skorzystać z końcówek wczepionych bezpośrednio do urządzenia lub skorzystać z jednej z dwóch rurek. Elastyczna pozwala dotrzeć w mniej standardowe miejsca, z kolei metalowa służy do codziennego sprzątania. Ta metalowa rurka ma też wbudowane piny na obu końcach, które pozwalają zasilać dwie elektroszczotki.
Duża elektroszczotka sprawdza się dobrze do różnego rodzaju podłóg. Zarówno płytki, jak i panele czy nawet dywany możemy z jej pomocą solidnie wyczyścić. Jest tak zarówno dzięki sporej mocy ssania odkurzacza, jak i obrotowemu wałkowi wewnątrz końcówki. Ma ona naprzemiennie ułożone włosie i twardsze elementy. Są one krótkie, ale bardzo dobrze przylegają do odkurzanej powierzchni.
Mniejsza elektroszczotka znajdzie swoje zastosowanie podczas odkurzania tapicerki kanap czy foteli. Ma ona już nieco dłuższe włosie i obrotową osłonkę, przez co dokładnie oczyszcza powierzchnie, po których przejeżdżamy.
W zestawie mamy też dwie wąskie szczotki. Pierwsza jest dłuższa i pozwala dostać się w szczeliny czy przestrzenie między meblami lub na łączeniu elementów kanapy. Druga wąska szczotka jest dwufunkcyjna. Oprócz samej szczotki jest tu bowiem wysuwane włosie, które sprawdzi się bardzo dobrze do odkurzania mebli, górnej części drzwi (szczególnie w połączeniu z elastyczną rurką) czy chociażby klawiatur.
W zestawie jest jeszcze ładowarka wraz ze stacją montowaną na ścianę. Trzeba ją, niestety, przewiercić, co trochę zmniejsza mobilność urządzenia. Dodatkowo jednak musimy mieć miejsce w pobliżu gniazdka. Oprócz miejsca do ładowania, stacja zawiera w sobie elementy, do których można przyczepić wszystkie akcesoria. Wtedy cały zestaw możemy przechowywać w uporządkowany sposób w jednym miejscu.
Skuteczność sprzątania
Wow, Dreame T10 to naprawdę skuteczna bestia. Do dyspozycji mamy moc ssania na poziomie 20000 Pascali, co jest wartością, która sprawia, że wszelkie nieczystości są wciągane bez jakichkolwiek problemów. Nieważne, czy są to codzienne nieczystości, pyłki i kurze czy może większe zabrudzenia, na przykład, gdy coś wysypiemy. Odkurzacz radzi sobie praktycznie ze wszystkim. Warto jednak pamiętać, że elektroszczotka sprawdza się głównie podczas pracy do przodu. Przeciągając do tyłu drobinki, które nie będą miały styczności ze szczotką, mogą zostać na podłodze.
Jedynym wyjątkiem odnośnie skuteczności sprzątania są większe elementy, które nie mieszczą się przy obrotowym wałku szczotki. Wokół niego nie ma zbyt dużo miejsca, przez co nieczystości o znacznych rozmiarach po prostu nie przecisną się. Wprawiona w ruch szczotka prawdopodobnie odrzuci taki element na drugi koniec odkurzanego pomieszczenia. Do takich większych rozmiarów zabrudzeń korzystniej jest skorzystać albo z samej rurki, albo ewentualnie z końcówki z wysuwanym włosiem.
Jestem pod sporym wrażeniem, jak Dreame T10 radzi sobie z dywanami. Na najwyższej mocy pracy, elektroszczotka wręcz przysysa się do dywanu, przesuwanie staje się wtedy mocno utrudnione. Dzięki temu dywan też jest solidnie odkurzony, widać również wyczesanie włókien i takie uczucie odnowienia dywanu. Aż tak mocnego efektu chyba jeszcze nie doświadczyłem w żadnym odkurzaczu.
Czas pracy
Oczywiście, największa moc ssania pozwala osiągnąć najlepsze efekty odkurzania. Podłogi są pozbawione wszelkich zanieczyszczeń niemal natychmiastowo. Niestety, równie szybko w tym trybie pozbawiamy się energii w akumulatorze. Na najwyższych ustawieniach Dreame T10 będzie bowiem pracował zaledwie przez 8 minut. Szału nie ma…
Stanowczo lepiej jest na środkowym trybie pracy, który wystarcza do takich codziennych porządków, jeśli tylko nie wysypiemy niczego na podłogi. Wtedy bateria wytrzymuje około 25 minut. Najlepiej, bo około godzinę, otrzymamy na pierwszej mocy ssania. Niestety, wtedy skuteczność sprzątania znacząco spada, odkurzacz wtedy też już nie do końca radzi sobie z dywanami.
Podsumowanie
Dreame T10 kosztuje aktualnie około 850 złotych. No wow! Według mnie, jest to bardzo dobra cena za sprzęt o tak dużych możliwościach. Odkurzacz świetnie radzi sobie z usuwaniem brudu o różnej intensywności, genialnie wyczesuje dywany przysysając się do nich, a dodatkowe końcówki jeszcze bardziej zwiększają funkcjonalność sprzętu.
Na pochwałę zasługuje bogaty zestaw sprzedażowy, możliwość wyjęcia i wymienienia baterii, łatwoodczepiany pojemnik z filtrem HEPA czy przyzwoite czasy pracy po jednym ładowaniu (no, może poza najmocniejszym trybem pracy). Pozytywnie oceniam też obsługę urządzenia, przede wszystkim dzięki klawiszowi blokady i suwakowi do ustalania mocy pracy oraz jakość wykonania poszczególnych elementów. Całość też wygląda po prostu ładnie, nowocześnie i elegancko.
A co z wadami? Na siłę można by doszukać się braku podświetlenia elektroszczotki, co ułatwiłoby odkurzanie w mniej oświetlonych miejscach czy też na schodach. Osobiście wolałbym także stojak do pionowego przechowywania urządzenia wraz z akcesoriami, tak, jak to było w Trouver Power 11. Przywieszana do ściany stacja jest już bardziej inwazyjnym elementem.
Mimo to uważam, że Dreame T10 jest świetnym odkurzaczem bezprzewodowym, który jestem w stanie w 100% polecić. Według mnie, z testowanych dotąd odkurzaczy, jest to sprzęt o najlepszym stosunku jakości do ceny. Kawał dobrego sprzętu!
A co Wy myślicie o Dreame T10? Sekcja komentarzy jest do Waszej dyspozycji 😉