soundcore liberty 4

Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie

Firma Anker za sprawą swojej submarki Soundcore wprowadziła już na rynek dużą liczbę świetnych modeli słuchawek true wireless, wyróżniających się przede wszystkim brzmieniem. Przykładowo, Liberty 3 Pro do tej pory uważam za jedne z najlepiej grających słuchawek, jakie miałem w uszach, toteż znalazły się one w moim ostatnim zestawieniu najlepszych TWS z 2022 roku. Liberty 4 mają być rzekomo bezpośrednim następcą wspominanych 3 Pro. Już na pierwszy rzut oka zmianie uległa konstrukcja i dodano unikatową funkcję w postaci pulsometru zaszytego w słuchawkach. Zatem, czy nowe Liberty 4 są sukcesorem poprzedników, czy prezentują kompletnie inny zamysł? Sprawdźmy.

Zawartość zestawu

Słuchawki przychodzą do nas w świetnie wykonanym, pokaźnych rozmiarów opakowaniu. Producent naniósł na nie ogrom informacji o słuchawkach, zastosowanych technologiach i specyfikacji. Wewnątrz wszystko zostało niesamowicie estetycznie poukładane. Całość wygląda jak przy produkcie kosztującym sporo więcej niż ma to miejsce w rzeczywistości.

Sam zestaw sprzedażowy nie różni się niczym szczególnym względem tego, co dostajemy u innych producentów. Do dyspozycji mamy zatem słuchawki z etui ładującym, trzy dodatkowe pary gumek w rozmiarach S, M2 i L, a także kabel USB – USB typ C oraz instrukcję obsługi.

Konstrukcja i wygląd

W tym materiale wielokrotnie będę przywoływał model Liberty 3 Pro – wybaczcie, ale to nieuniknione. Budowa nowych Liberty 4 kompletnie nie przypomina tej poprzedników. W efekcie, przypominają one bardziej jeszcze wcześniejszy model, czyli Liberty Air 2 Pro, aniżeli trójki pro. O ile w tamtych mieliśmy do czynienia z obłą konstrukcją w całości umieszczaną w uchu, tak tym razem postawiono na kształt z wystającym z ucha podłużnym patyczkiem.

Skoro już przy tym jesteśmy, zacznijmy od słuchawek. Zostały one wykonane z naprawdę dobrej jakości, błyszczącego tworzywa w czarnym lub białym kolorze. Górna część, czyli ta, którą umieszczamy w uchu, jest owalna, a do niej przytwierdzono podłużny element, który ładnie się mieni i ulokowano na nim logo Soundcore. Na bokach znalazły się dwa wyżłobienia, mające sugerować nam miejsce interakcji ze słuchawkami, bowiem Liberty 4 nie sterujemy dotykając frontów, a szczypiąc krawędzie (podobnie jak w AirPods Pro czy Huawei FreeBuds Pro 2).

Podobnie, jak w przypadku słuchawek, tak i przy futerale ładującym postawiono na kształt z modelu Air 2 Pro, zatem jest ono kwadratowe z zaoblonymi bokami, ale wyraźnie zmalało. Dzięki temu jego wymiary nie przerażają i pozwalają na już naprawdę komfortowe noszenie w kieszeniach. Etui ładujące zbudowano z równie dobrej jakości tworzywa, co słuchawki, ale tutaj jest ono matowe i przyjemne w dotyku. Wygląda świetnie, sam plastik nie rysuje się od patrzenia i nie zbiera odcisków palców jak opętany.

Na górnej klapce umieszczono błyszczące logo Soundcore (to w zasadzie jedyny brudzący się tutaj element), a z tyłu złącze USB-C. Sposób otwierania etui to już znak rozpoznawczy marki – otwieramy je przesunięciem palca od siebie, a nie – jak wszędzie – do góry.

Wnętrze etui wykonano z błyszczącego tworzywa. W dolnej części ulokowano przycisk do parowania i podłużną diodę LED, natomiast w miejscach, gdzie wkładamy słuchawki, znalazło się ozdobne białe podświetlenie, które daje ciekawy efekt. Zatem konstrukcyjnie wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie, jest solidnie, nic tutaj nie trzeszczy i nie sprawia wrażenia tandetnego.

Wygoda użytkowania

Jak już wspomniałem na wstępie, pod względem kształtu i gabarytów, Liberty 4 to kompletnie inne słuchawki niż 3 Pro. W modelu 3 Pro sporo osób narzekało przede wszystkim na to, że z racji rozmiarów mocno odstają od uszu. Najwyraźniej producent wysłuchał utyskiwań klientów i postanowił powrócić do konstrukcji sprzed dwóch modeli.

W ogólnym rozrachunku Soundcore Liberty 4 to z jedne z wygodniejszych słuchawek na rynku. Są bardzo lekkie, a ich konstrukcja nie powodowała u mnie żadnego dyskomfortu czy ucisku nawet, gdy spoczywały w moich uszach godzinami. Oczywiście, nie uniknięto delikatnego odstawania od małżowin, jednak w przypadku takich słuchawek po prostu nie jest to możliwe. Pasywna izolacja od otoczenia stoi na całkiem dobrym poziomie, choć w tym wypadku i tak pierwsze skrzypce gra ANC.

Łączność

Słuchawki wyposażono w interfejs Bluetooth 5.3 z obsługą kodeków audio SBC, AAC oraz wysokojakościowego kodeku LDAC. Oprócz tego, nie zabrakło łączności multipoint, co oznacza, że Liberty 4 połączą się z dwoma urządzeniami jednocześnie. Podobnie, jak w wielu innych słuchawkach, funkcja łączenia wielopunktowego nie działa, gdy korzystamy z LDAC, więc musimy tutaj dokonać wyboru, na czym nam bardziej zależy.

W ogólnym rozrachunku, Soundcore Liberty 4 były w moich rękach kompletnie bezproblemowe. Zasięg był bardzo dobry i pozwalał mi na bezproblemowe poruszanie się po obrębie całego mieszkania bez zakłóceń. Nie odnotowałem też kłopotów z łącznością, żadnego nagłego przerywania odtwarzania, szarpania czy całkowitego rozłączania z urządzeniem. Ponadto, oglądanie filmów z Liberty 4 w uszach jest przyjemnością, gdyż nie generują one większych odczuwalnych opóźnień dźwięku.

Specyfikacja techniczna

  • audio: dwa przetworniki dynamiczne (9,2 mm i 6 mm) w układzie koaksjalnym, Hi-Res Audio, dźwięk przestrzenny,
  • łączność: Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC i LDAC, multipoint,
  • bateria: do 9h na jednym ładowaniu, do 28h z etui (bez ANC),
  • ładowanie: przewodowo lub indukcyjnie, około półtorej godziny,
  • wodoodporność: IPX4 (pot i zachlapania),
  • wymiary: etui ładujące 5,6 x 5,9 x 2,9 cm.

Cena Soundcore Liberty 4 wynosi 749 złotych.

Aplikacja Soundcore

O aplikacji firmy Soundcore wspominałem już nieco przy okazji testów modelu Space A40. Możemy ją pobrać zarówno ze sklepu Google Play, jak i App Store. Wersje na Androida i iOS są ze sobą zbieżne pod względem funkcjonalności. Jedyna różnica to brak ustawień kodeku audio w wersji na iOS, z oczywistego względu – iPhone nie obsługuje kodeku LDAC.

Apka zawiera sporo istotnych funkcji, ale muszę tutaj powtórzyć to, co mówiłem podczas poprzedniego testu słuchawek Soundcore – tłumaczenia na język polski pozostawiają wiele do życzenia. W wielu miejscach są one albo niezrozumiałe, albo ich w ogóle zabrakło. Przejdźmy jednak do samych funkcji.

Na głównym ekranie nie zabrakło informacji o poziomach naładowania obu słuchawek i etui ładującego. Tuż poniżej znalazły się przełączniki kontroli hałasu – możemy tu wybrać, czy chcemy korzystać z ANC czy transparencji, a nieco niżej zmieniać ich tryby/natężenie.

Poniżej ulokowano kafelek Sound Effects, pod którym ukryto opcje dotyczące brzmienia. Idąc od góry, mamy włącznik kodeku LDAC oraz Spatial Audio, czyli dźwięk przestrzenny. Niżej znalazło się HearID Sound, czyli brzmienie personalizowane na podstawie testu słuchu i preferencji dźwiękowych. Na plus odnotowuję fakt, że – poza zastosowaniem naszego profilu dźwiękowego – i tak możemy wybrać poza nim jeden z presetów equalizera.

Dalej dodano wspomniane świetne predefiniowane ustawienia korektora, których jest tutaj aż 22, odnoszących się m.in. do różnych gatunków muzycznych, wzmocnienia basu, sopranów i wiele innych. Ostatni w tej sekcji jest ręczny, ośmiozakresowy korektor z opcją zapisywania własnych ustawień.

W polu z nazwą Sterowniki (tu przykład dziwnego tłumaczenia) ukryto możliwość zarządzania gestami obsługi odtwarzania z poziomu słuchawek. Ostatnim kafelkiem jest nowa funkcja o nazwie soundcore Wellness. To właśnie tu znalazły się opcje związane z wbudowanym pulsometrem (o jego samym działaniu więcej nieco dalej). W tym miejscu umieszczono też opcje treningowe, pomiar stresu i wykres tętna.

Teraz cofamy się do góry interfejsu i klikamy w koło zębate w prawym górnym rogu. I tutaj pojawia się to, o czym wspominałem w recenzji modelu Space A40 – nielogiczne poukrywanie niektórych ustawień. Przełącznik redukcji szumu wiatru znalazł się właśnie tutaj, zamiast w sekcji ANC. Tu ulokowano też Ton zachęty (pamiętacie, co mówiłem o tłumaczeniach? ;)), czyli możliwość wyłączenia dźwięków słuchawek, ustawienia trybu multipoint, detekcji obecności w uszach i sekcję aktualizacji oprogramowania.

Obsługa słuchawek – gesty

Sterowanie odtwarzaniem odbywa się poprzez uszczypnięcia krawędzi słuchawek. Rozwiązanie to jest intuicyjne, choć czasem zdarza się, próby poprawienia ulokowania słuchawki w uchu kończą się zinterpretowaniem tego jako wykonanie gestu np. zatrzymania odtwarzania. Możemy na szczęście zmienić wykrywaną siłę nacisku w ustawieniach gestów.

Dużym atutem jest to, że wszystkie interakcje możemy dowolnie skonfigurować dla obu słuchawek przy pomocy aplikacji. Natomiast domyślne ustawienia gestów po wyjęciu z pudełka wyglądają następująco:

  • jedno uszczypnięcie: zatrzymanie/wznowienie odtwarzania,
  • dwa uszczypnięcia: tryby kontroli hałasu, odebranie/zakończenie połączenia,
  • trzy uszczypnięcia: poprzedni utwór (lewa), następny utwór (prawa).

Nie mogło zabraknąć też czujników obecności w uchu. Działają one bez zarzutów i szybko reagują na wyciągnięcie słuchawki, tym samym wstrzymując odtwarzanie.

Pulsometr w słuchawkach – czy to działa?

Odnoszę wrażenie, że ktoś w dziale projektowym Ankera długo głowił się, jaką funkcję należałoby zaimplementować nowym słuchawkom, żeby wyróżniały się bardziej niż reszta. I tak oto, Soundcore Liberty 4 mają wbudowany pulsometr. W istocie, nie sądzę, żeby dla kogokolwiek był to element, który przekona go do zakupu. Sam sprawdziłem wskazania wspomnianego czujnika tętna może ze trzy razy podczas całych testów, tylko po to, aby porównać je ze wskazaniami mojego Apple Watcha.

Sensor optyczny, który mierzy nasz puls, został umieszczony na boku tulejki wchodzącej do naszego ucha, tuż pod nałożoną gumką – to pewnie głównie dlatego są one wykonane z nieco innego materiału i przezroczyste. Zupełnie szczerze, nie wierzyłem, że to będzie działać i wskazywać poprawne wyniki. A jednak. Sprawdzałem pulsometr w różnych sytuacjach i niemal za każdym razem pomiary były blisko tego, co wskazywał Apple Watch – pojawiały się wahania maksymalnie 2-5 uderzeń na minutę.

Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie

Bateria

Według zapewnień producenta, Soundcore Liberty 4 są w stanie działać nieprzerwanie do 9 godzin, natomiast etui ma wydłużyć ten wynik do 28 godzin. To jednak wyniki liczone, gdy nie korzystamy z aktywnej redukcji szumów. Przy włączonym ANC uzyskujemy 7 godzin samodzielnej pracy i 24 godziny z futerałem. Kolejnym czynnikiem skracającym długość słuchania jest włączony dźwięk przestrzenny – wówczas to już tylko 5 godzin słuchania i łącznie 15 godzin z doładowaniami w etui.

Przez większość czasu korzystałem z włączonej redukcji hałasów, bez dźwięku przestrzennego. Uzyskiwane przeze mnie wyniki są w dużej mierze zależne od tego, czy urządzeniem źródłowym był iPhone czy smartfon z Androidem z aktywnym kodekiem LDAC.

Przy korzystaniu z iPhone’a (a co za tym idzie protokołu AAC) rezultaty były całkowicie zbieżne z deklaracjami producenta – słuchawki rozładowywały się po upływie od 6,5 do 7 godzin. Gdy do gry wchodził smartfon z Androidem i LDAC, musiałem liczyć się z czasem pracy gorszym o około godzinę. Doliczając do tego doładowania w etui, czas funkcjonowania oscylował w okolicach 22-24 godziny. W moim odczuciu szału nie ma i w żadnym wypadku nie są to wybitne wyniki, a jedynie średnie.

Etui możemy naładować standardowo, przy pomocy złącza USB-C oraz indukcyjnie, na zgodnej ładowarce bezprzewodowej w standardzie Qi. Aby słuchawki i futerał uzyskały sto procent potrzebujemy około dwóch godzin ładowania, co jest wynikiem zupełnie standardowym.

Aktywna redukcja szumów, tryb przejrzystości

Na pokładzie znalazło się HearID ANC, czyli personalizowana aktywna redukcja hałasów. Personalizacji możemy dokonać krótkim testem w apce, który musimy wykonać w hałaśliwym otoczeniu – tylko wtedy wynik będzie poprawny. Muszę przyznać, że rzeczywiście po wykonaniu testu redukcja szumów sprawia wrażenie bardziej efektywnej. W aplikacji jest możliwość manualnej regulacji natężenia ANC oraz pozostawienia tego algorytmowi w trybie adaptacyjnym.

O ile w Liberty 3 Pro brzmienie stało na kapitalnym poziomie, tak na aktywną redukcję hałasów było już narzekania, bo nie należała do topowych. Widać, że Anker odrobił lekcję i w nowych Soundcore Liberty 4 ANC jest zauważalnie skuteczniejsze od poprzednika. Wytłumienie hałasów podczas podróży komunikacją miejską czy pociągiem jest na świetnym poziomie. Nieco gorzej, ale wciąż dobrze, radzą sobie z niejednostajnym hałasem przejeżdżających samochodów w pobliżu, stukotem klawiatury, gwarem galerii handlowej.

Podmuchy wiatru nie robią na czwórkach dużego wrażenia i są skutecznie tłumione, ale gdy zrywają się mocniejsze porywy (z jakimi mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia), wówczas daje nam się we znaki niekomfortowe trzeszczenie mikrofonów. Żeby była jasność – ANC tutaj oceniam dobrze, ale oczywiście to wciąż nie poziom AirPods Pro 2. Jednak przypomnijmy sobie, że Liberty 4 nie kosztują czterocyfrowej sumy, a około sześć stówek.

Ostatnim elementem kontroli otoczenia jest tryb transparentny lub, jak kto woli, przejrzystości. Oczywiście to nic innego, jak przekazywanie przez mikrofony dźwięków wokół nas wprost do uszu. Działa on tu w dwóch ustawieniach – pełnej transparencji i trybie wzmacniania głosów. Osobiście wolałem korzystać z pełnej transparencji, bo dźwięk w trybie głosu zdaje się być bardziej cichy. W ogólnym rozrachunku tryb transparentny jest dość dobry, ale nie uniknięto przytłumienia dźwięku i lekkiego szumienia w tle, jednak mimo to można z kimś bez problemu się porozumieć nie wyjmując słuchawek.

Jakość dźwięku i brzmienie

Producent po raz kolejny postawił na zastosowanie podwójnych przetworników w układzie koaksjalnym, czyli umieszczonych na tej samej osi. Tym razem jednak, zamiast zestawu przetwornika dynamicznego i armaturowego, jak ma to miejsce w Liberty 3 Pro, zaimplementowano dwa dynamiki o średnicach 6 oraz 9,2 milimetrów. Jeden z nich odpowiada za wysokie częstotliwości, drugi za średnie i niskie. Wysoką szczegółowość dźwięku zapewnia obsługiwany przez urządzenia z Androidem kodek LDAC.

Brzmienie Soundcore Liberty 4 ma trochę cech wspólnych z poprzednim modelem, choć jest też jednocześnie malutkim rozczarowaniem. Dlaczego? Zacznijmy od początku. Bas ma dużą moc, jest świetnie kontrolowany, przez co nie zalewa całego pasma, a pojawia się wtedy, kiedy trzeba, i w takich ilościach, jakich powinien. Potrafi więc całkiem solidnie uderzyć i zejść w subbas, ale to nie jest poziom Liberty 3 Pro – w nich niskie tony mają jeszcze pokaźniejszy atak i lepiej schodzą w dół.

Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie

Środek pasma jest, co ważne, bliski i neutralny w barwie. Wokale brzmią bardzo naturalnie i podawane są jak na dłoni, wprost przed nas. Rozdzielczość, a co za tym idzie szczegółowość, stoi na bardzo wysokim poziomie, w szczególności, gdy korzystamy ze źródła z kodekiem LDAC i muzyki w wysokiej jakości (w moim przypadku to Apple Music Lossless).

Mimo to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że i na tym polu Liberty 3 Pro są nieco lepsze. Wysokie tony są łagodne, ale nie zostały wycofane względem reszty składowych dźwięku i stoją równie blisko. Uniknięto syczenia czy nieprzyjemnego kłucia w górze. Scena dźwiękowa ma całkiem dobre wymiary, jest dobrze napowietrzona i proporcjonalnie trójwymiarowo rozciągnięta.

Na koniec wspomnę jeszcze o dźwięku przestrzennym. Producent zaimplementował tutaj autorskie Spatial Audio, które możemy włączyć w sekcji equalizera w aplikacji. Do wyboru mamy ustalony dźwięk przestrzenny (i to on jest tutaj lepszy) oraz z dynamicznym śledzeniem ruchów głowy. Oczywiście, jest on symulowany przez algorytmy w słuchawkach i współpracuje z każdym odtwarzanym utworem czy filmem. Jego działanie, niestety, mocno skraca czas pracy na baterii, ale jest zaskakująco dobre. O ile w większości słuchawek funkcje przestrzennego audio nadają się tylko do wyłączenia i zapomnienia o nich, tak w Liberty 4 faktycznie to działa, wzmacnia mięsistość basu i zwiększa holografię.

Jakość połączeń

Za przechwytywanie naszego głosu podczas rozmów odpowiada zestaw 6 mikrofonów z algorytmami filtrowania hałasów zewnętrznych. W czasie wielu przeprowadzonych przeze mnie rozmów telefonicznych moi rozmówcy nie zgłaszali problemów ze zrozumieniem tego, co do nich mówię, nawet wtedy, gdy znajdowałem się w niezbyt cichym otoczeniu supermarketu czy w pobliżu ruchliwej ulicy. Nieco problematyczne bywały za to mocniejsze podmuchy wiatru – tu nie udawało się uniknąć przesterów i zakłócania mojego głosu.

Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie

Podsumowanie

Nie mam wątpliwości, że Soundcore Liberty 4 to kolejne świetne słuchawki, które wyszły spod rąk firmy Anker. Mają w sobie mnóstwo dobrych cech, co czyni je prawie w stu procentach kompletną propozycją słuchawek true wireless za relatywnie atrakcyjną cenę. Prawie, bo znalazły się pewne mankamenty.

Jakość dźwięku i brzmienie są mocnym atutem tych słuchawek. Mimo że wciąż podtrzymuję, iż Liberty 3 Pro są na tym polu lepsze, więc dostaliśmy tu delikatne pogorszenie, to i tak brzmienie stoi na wysokim poziomie. W zamian za to producent zaimplementował wyraźnie skuteczniejsze ANC, które może już jakkolwiek konkurować z innymi, nawet droższymi słuchawkami – mam tu na myśli OnePlus Buds Pro 2, które w tej kwestii wypadają blado. Nie zabrakło kodeku LDAC i łączności multipoint, a sama stabilność połączenia z urządzeniami i zasięg nie dają mi powodów do narzekań.

Kolejnymi wartymi odnotowania pozytywami są świetna wygoda i jakość wykonania. Aplikacja, mimo że jej tłumaczenia w wielu miejscach błagają o ilistość, ma dużą liczbę funkcji, a jedna z nich – HearID – to bardzo skuteczny i łatwy sposób spersonalizowania brzmienia słuchawek. Miło, że na pokładzie obecne jest też ładowanie indukcyjne. Tryb transparentny mógłby działać nieco lepiej i mniej szumieć.

Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie

Stety lub niestety, nie udało mi się znaleźć olbrzymiej ilości rażących wad. Przede wszystkim, czas pracy na baterii mógłby być zdecydowanie lepszy i wynosić przynajmniej 30 godzin, jeśli chcemy mówić o topowych słuchawkach. Wspomniane błędy tłumaczeń aplikacji i nielogiczne pochowanie niektórych opcji również powinno zostać poprawione.

W momencie, gdy publikuję tą recenzję, Soundcore Liberty 4 nie są jeszcze dostępne oficjalnie na polskim rynku. Ma się to jednak zmienić w ciągu najbliższych tygodni. Prawdopodobnie ich cena zostanie ustalona na około 600 złotych (tyle też kosztują obecnie w sklepie Amazon). Nie jest to ani bardzo dużo, ani też mało – bo z taką ceną plasują się raczej w średnim segmencie.

Muszę sprostować, bowiem miesiąc po publikacji materiału słuchawki pojawiły się na naszym rynku wycenione na 749 złotych. To więcej niż przypuszczałem, ale nadal uważam, że godnie zostały umieszczone w tym segmencie.

Uważam, że Liberty 4 są naprawdę bardzo dobrym wyborem w tym segmencie, zwłaszcza jeśli ANC w poprzednikach było dla Was niewystarczające, bo tutaj producent dokonał przeskoku. Jednakże jeśli waszym absolutnym priorytetem jest jakość dźwięku, a w szczególności ilość basu, to lepiej pozostać przy Liberty 3 Pro.

soundcore liberty 4
Recenzja Soundcore Liberty 4. Jedne z najlepszych słuchawek w tej cenie
Zalety
świetna jakość dźwięku
dobre ANC
mnogość funkcji w aplikacji
tryb multipoint
kodek LDAC
bardzo dobra wygoda
solidna jakość wykonania
obecność ładowania indukcyjnego
ciekawy (choć mało potrzebny) bajer w postaci pulsometru
Wady
bateria mogłaby być lepsza
tryb transparentny mógłby działać nieco lepiej
błędy tłumaczeń w aplikacji
8.7
Ocena