TP-Link Tapo RV30 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

Recenzja TP-Link Tapo RV30. Czym wyróżnia się ten robot sprzątający?

Robotów sprzątających jest obecnie niesamowicie dużo i sam miałbym problem z wyborem tego jednego, idealnego modelu. Nieustannie jednak sprawdzam różne modele w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań. Jak to wygląda w przypadku TP-Link Tapo RV30? Czy jest to model warty naszej uwagi?

Wideorecenzja

Zawartość opakowania i obudowa

Otwierając opakowanie sprzedażowe w zestawie otrzymujemy:

  • odkurzacz TP-Link Tapo RV30,
  • instrukcję obsługi,
  • stację ładującą,
  • przewód zasilający do stacji,
  • przyrząd do czyszczenia z nożem i szczotką,
  • nakładkę do pracy na mokro ze ściereczką,
  • drugą dodatkową ściereczkę na zapas,
  • dodatkowy wymienny filtr,
  • wymienną szczotkę boczną.

Mamy więc tak naprawdę wszystko, co potrzebne do bieżącej eksploatacji, ale także podstawowy zestaw akcesoriów na zmianę, co jak najbardziej doceniam.

TP-Link Tapo RV30 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)
TP-Link Tapo RV30 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

Omawiając budowę TP-Link Tapo RV30, nie jest ona zbyt odkrywcza. Raczej jest to robot wyglądający praktycznie tak samo, jak każdy inny tego typu sprzęt. Od góry mamy klawisze do podstawowego sterowania. Jest więc przycisk do uruchomienia czy wstrzymywania pracy, poza tym powrót do stacji ładującej czy sprzątanie w jednym punkcie. Na samym szczycie, bardziej na środku, są jeszcze czujniki laserowe, które pozwalają łatwo odnaleźć się w pomieszczeniach.

Trochę dodatkowych czujników znajdziemy także w zderzaku na przodzie. Oprócz tego jest tutaj amortyzator, który zmniejsza uderzenia przy podjeżdżanie, chociażby do ścian czy mebli. Od boku mamy jeszcze suwak, który przyda się do włączania lub wyłączania urządzenia, gdy dłużej nie używamy robota.

Najwięcej elementów jest jednak od spodu. Są tu przede wszystkim dwa koła napędowe, które mają też amortyzatory pozwalające na przejeżdżanie przez progi o wysokości około 2 centymetrów. Na przodzie jest skrętne kółko, do tego na jego bokach piny do ładowania. Mamy także szczotkę boczną, a na środku wałek, który jest taką szczotką główną przeplatającą gumę i włosie. Oczywiście szczotkę możemy wyjąć, na przykład w celu oczyszczenia z zaplątanych włosów. Na bokach są czujniki, które zapobiegają upadkom ze schodów. Na tyle z kolei mamy pojemnik, który jest złożony z dwóch komór.

Wygląda to tak, że mamy centralną część, gdzie zbiera się kurz, a dookoła jest przestrzeń na wodę. W tym pojemniku na kurz jest też filtr HEPA, który zbiera wszelkie drobinki kurzu czy pyłki, żeby nie dostawały się do powietrza podczas pracy. Od spodu przyczepiamy jeszcze podkładkę ze ściereczką, która trzyma się za pomocą zatrzasków. Jest ona wykrywana przez robota, a woda jest podawana w sposób elektroniczny tylko wtedy, gdy korzystamy z trybu pracy na mokro.

Aplikacja i funkcje

Z robota możemy korzystać już tak naprawdę po wyjęciu z opakowania. Najwięcej funkcji zyskamy jednak dopiero po połączeniu się z aplikacją na smartfon. Jest to program Tapo, dostępny na Androida oraz iOS.

Po założeniu konta lub zalogowaniu się, przechodzimy do sekcji dodawania nowego sprzętu, wybierając urządzenie Tapo RV30. Tam mamy krok po kroku pokazane, co powinniśmy zrobić. W skrócie mówiąc, proces łączenia obejmuje najpierw włączenie samego robota, potem uruchomienie trybu konfiguracji poprzez pięciosekundowe przytrzymanie klawiszy powrotu do stacji ładującej oraz sprzątania w jednym miejscu. Następnie musimy zezwolić na połączenie przez Bluetooth, za pomocą którego robot połączy się ze smartfonem.

Ale jak to Bluetooth, to nie będzie możliwe zdalne sterowanie poza domem? Spokojnie, z tego modułu korzystamy niemal wyłącznie przy konfiguracji. W dalszych krokach normalnie też podajemy dane do naszej domowej sieci Wi-Fi, więc zarządzanie robotem będzie możliwe z każdego miejsca na ziemi, gdzie tylko mamy dostęp do internetu. Robot będzie łączył się z siecią, a tym samym z serwerem TP-Link. Aplikacja też będzie łączyła się z tym samym serwerem, pozwalając na zdalne zarządzanie sprzątaniem.

Po skonfigurowaniu, robot zaproponuje nam od razu, żeby uruchomić pierwszą jazdę testową, podczas której zostanie zarejestrowana mapa naszego mieszkania. Potrwa to dosłownie kilka minut i warto to zrobić, bo zyskamy od razu sporo więcej możliwości w aplikacji. Poza tym robot też będzie jeździł w stanowczo bardziej „rozgarnięty” sposób, sprzątając pokój po pokoju, najpierw wzdłuż krawędzi, a potem na środku pomieszczenia.

Po takim przejeździe pojawi nam się mapka, na której są widoczne wszystkie pomieszczenia. Jeżeli coś by się nie zgadzało, możemy ją dowolnie edytować, podzielić na mniejsze pokoje lub na przykład połączyć dwa sąsiadujące ze sobą obszary. Na mapkach możemy też zaznaczyć, w które miejsca robot ma nie wjeżdżać. Niestety, nie mamy tutaj możliwości zaznaczenia, które miejsca mają nie być mopowane, więc albo całkowicie wyłączamy sprzątanie w konkretnych przestrzeniach, albo musimy liczyć się z tym, że na dywanach robot też przejedzie mokrą ściereczką.

Obok mapki są dwa klawisze, z czego ten na dole uruchamia tryb powrotu do stacji ładującej, a klawisz od góry pozwala na uruchomienie kilkukrotnego sprzątania. Wtedy robot będzie sprzątał jednokrotnie, dwukrotnie, albo nawet trzykrotnie, co sprawdzi się już przy bardziej generalnych porządkach i przy bardziej zabrudzonych przestrzeniach.

Pod mapką od razu mamy klawisz uruchamiający sprzątanie. Poza tym są jeszcze trzy przyciski z różnymi kategoriami funkcji. Pierwsza to pomieszczenia, gdzie możemy wybrać pokoje, w których robot ma posprzątać. Możemy też ustalić, ile takich czyszczeń się odbędzie, czyli jedno, dwa lub trzy. Oprócz tego ustalamy w czterostopniowej skali moc odkurzania oraz poziom podawania wody w trybie pracy na mokro. Poziom podawania wody jest ustalony w trzystopniowej skali.

Środkowa zakładka to konto domowe, czyli sprzątanie standardowe we wszystkich pomieszczeniach. Mamy tutaj takie same suwaki z mocą odkurzania oraz poziomem podawania wody. Możemy też przełączyć się na sprzątanie zaawansowane, gdzie ustalimy kolejność sprzątania między pokojami, a także preferencje działania. Określimy więc, że w poszczególnych pomieszczeniach urządzenie będzie sprzątało z większą mocą lub na przykład z większą ilością podawania wody.

Ostatnia zakładka to obszary, gdzie możemy zaznaczyć na mapie prostokąty, w które robot ma podjechać. Możemy dodać sobie kilka takich miejsc jednocześnie i robot wtedy po kolei przejedzie przez każdy prostokąt, pozbawiając podłogi nieczystości.

Trochę dodatkowych opcji znajdziemy w prawym górnym rogu, gdzie mamy ikonę trzech kropek. Są to harmonogramy, gdzie będziemy ustalać w jakich dniach i godzinach robot automatycznie się włączy. Możemy też ustawić, ile razy ma być wykonane sprzątanie, z jaką mocą oraz z jaką ilością podawanej wody.

Druga opcja to raport, w którym znajdziemy historię sprzątania wraz z informacją o przejechanym obszarze, czasie sprzątania czy nawet z mapkami z zaznaczonymi fragmentami, które zostały posprzątane. Następnie mamy mapy, gdzie możemy edytować miejsca, które są sprzątane. Ważną informacją jest to, że możemy mieć kilka map jednocześnie, co sprawdzić się w wielopiętrowych domach.

Czwarta zakładka to kontrola zdalna, za pomocą której możemy sterować strzałkami, w którą stronę robot ma pojechać. Ostatnie są ustawienia, gdzie znajdziemy na takie już podstawowe funkcje zarządzania naszym sprzętem, są także aktualizacje czy informacje o zużyciu poszczególnych elementów, takich jak szczotka główna, szczotka boczna czy filtr HEPA. Dodatkowo możemy uruchomić tryb zwiększania mocy, gdy urządzenie wjedzie na dywan, blokadę przed dziećmi tryb nie przeszkadzać.

W ustawieniach ogólnych zmienimy też głośność komunikatów głosowych, a także ich język. Niestety, aktualnie brakuje języka polskiego. Podobno trwają już prace nad aktualizacjami, więc być może, w niedługiej przyszłości, język polski też się tutaj pojawi.

Poza tym robota możemy dodać do systemów Amazon Alexa oraz Google Home, co daje możliwość sterowania głosowego czy zarządzania większą liczbą sprzętów z jednego miejsca. Wystarczy dodać usługę Tapo do tych programów, a robot po chwili powinien się bez problemu pojawić.

Działanie robota w praktyce

Trzeba przyznać, że TP-Link Tapo RV30 jest naprawdę bardzo skutecznym odkurzaczem. Do dyspozycji mamy moc ssania na poziomie 4200 Pascali, co oznacza, że usuniemy praktycznie wszystkie zanieczyszczenia, jakie tylko pojawią się na drodze pracy robota.

Robot działa w bardzo systematyczny sposób, ponieważ najpierw przejeżdża krawędzie, a potem jedzie środkiem, wykonując kształt litery „S”. Dodatkowo, gdy mamy uruchomione dwukrotne lub trzykrotne sprzątanie, po każdym cyklu pracy zmienia się kierunek jazdy, więc patrząc potem na mapkę, mamy szachownicę. Dzięki temu robot jest w stanie dotrzeć praktycznie wszędzie, zwiększając tym samym skuteczność sprzątania.

Intensywność ssania stoi na wysokim poziomie, co pozwoli na skuteczne odkurzanie twardej podłogi, ale także dywanu. Przy okazji włosie lekko unosi się do góry, dzięki obrotowemu wałkowi od spodu. Dodatkowo obrotowa szczotka wygarnia wszelkie nieczystości przy krawędziach ścian czy mebli, co także oceniam jak najbardziej pozytywnie.

Zaskoczyło mnie też to, że urządzenie na najniższej mocy ssania również zbiera bardzo dużo nieczystości i takiego codziennego kurzu, który pojawia się na podłodze. Mimo, że wydaje nam się, że mamy czyste podłogi, to za każdym razem pojawia się trochę drobinek kurzu czy piasku, które są skutecznie przechwytywane w pojemniku.

Recenzja TP-Link Tapo RV30. Czym wyróżnia się ten robot sprzątający? Recenzja TP-Link Tapo RV30. Czym wyróżnia się ten robot sprzątający?
TP-Link Tapo RV30 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)

W trybie mopowania jest też jak najbardziej okej, jednak w większości sprawdza się to do takich drobnych zabrudzeń czy do odświeżenia podłogi. Przy trzykrotnym myciu może faktycznie usuniemy nieco więcej, ale bardziej przyschnięte plamy niestety raczej zastaną.

Identycznie wygląda to w praktycznie każdym robocie sprzątającym, więc nie traktowałbym to jako wada. Trzeba pamiętać, że tryb mopowania bardziej służy do odświeżania niż do precyzyjnego mycia podłogi.

Ważne jest też to, że po zakończeniu pracy urządzenie wraca do stacji ładującej. Podczas moich testów nie zdarzyło się, żeby robot zabłądził i nie potrafił trafić do stacji, więc wszystko działa jak najbardziej poprawnie. Jest to na pewno też zasługa skanera laserowego na górze, bo bez niego nawigacja po pomieszczeniach na pewno byłaby dużo bardziej utrudniona.

Producent podaje, że w TP-Link Tapo RV30 możemy uzyskać maksymalnie 5 godzin sprzątania. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że jest to wynik osiągalny tylko w tym najniższym trybie ssania, bez dodatkowego podawania wody. Gdy korzystamy z najwyższej mocy i dodatkowo mamy założoną nakładkę do pracy na mokro, to ten czas skraca się do około godziny. Myślę, że jest to dalej bardzo dobry wynik, który pozwala na odkurzenie mojego mieszkania o powierzchni niecałych 50 m² tak naprawdę pięć razy z rzędu.

Podsumowanie

TP-Link Tapo RV30 to na pewno bardzo skuteczny, wydajny robot sprzątający do codziennego sprzątania. Sprzętowo jest wszystko okej, trudno cokolwiek mu zarzucić. Robot ma bowiem sporą moc, świetnie pozbawia podłogi zanieczyszczeń czy też dobrze odświeża całość podczas pracy na mokro.

Delikatnie przyczepić się można jedynie do oprogramowania, bo kilku elementów mi tu niestety brakuje. Przede wszystkim nie ma komend w języku polskim, co to dla wielu użytkowników może być przeszkodą podczas korzystania. No bo co za przyjemność jest korzystać z robota, jeśli nie wiadomo, co on do nas mówi? Nie mamy też możliwości wyłączenia obszarów tylko z mycia, więc albo całkiem zabraniamy wyjazdu, albo narażamy się na moczenie nie tylko twardych podłóg, ale także dywanów.

Poza tym podczas pracy na mokro robot jeździ cały czas tak samo jak przy odkurzaniu. Brakuje tu chociażby jazdy w tak zwaną jodełkę, co mogłoby też zwiększyć skuteczność mycia. To są jednak takie zmiany, które można by było nadrobić aktualizacjami. I, mam nadzieję, że prędzej czy później tak się stanie.

Warto też wiedzieć, że TP-Link Tapo RV30 występuje w wariancie z plusem w nazwie i charakteryzuje się tym, że mamy dodatkową stację do automatycznego opróżniania. To z kolei sprawia, że robot staje się jeszcze bardziej bezobsługowy, ponieważ wszelkie nieczystości trafiają do worka i nie musimy już opróżniać pojemnika po kilku cyklach odkurzania. Wystarczy wymiana worka co kilka miesięcy.

Ogólnie więc uważam, że TP-Link Tapo RV30 jest ciekawym robotem sprzątającym, który sprawdzi się w wielu domach. Dlatego też jak najbardziej mogę polecić to urządzenie, jednak trzymam kciuki za drobne aktualizacje, żeby sprzęt stał się jeszcze lepszy.

A co Wy sądzicie o tym robocie? Czy u Was by się sprawdził? Dajcie znać w komentarzach.

TP-Link Tapo RV30 / fot. Kacper Żarski (oiot.pl)
Recenzja TP-Link Tapo RV30. Czym wyróżnia się ten robot sprzątający?
Zalety
Duża skuteczność sprzątania
Wygodne sterowanie z aplikacji
Wsparcie dla Google Home i Amazon Alexa
Zwiększanie skuteczności pracą na mokro
Dodatkowe akcesoria na zmianę w zestawie
Wady
Brak komunikatów głosowych po polsku
Brak wykluczania obszarów z mopowania
8
Ocena