Ostatnimi czasy trafiła do mnie na testy inteligentna lampka nocna z wbudowaną ładowarką bezprzewodową – Yeelight Staria Bedside Lamp Pro. Choć w portfolio marki nie zawsze łatwo się połapać, to koło tego modelu trudno przejść obojętnie. Jak sprawdza się połączenie relatywnie klasycznego wzornictwa, inteligentnej funkcjonalności i ładowarki bezprzewodowej w jednej lampce nocnej?
Yeelight i Xiaomi – dwa ekosystemy
Jak zapewne wiecie, moja przygoda z inteligentnym domem zaczęła się na dobre przy okazji Xiaomi Smart Sensor Set. Docelowo zestaw testowy składał się z samych czujników oraz żarówki Yeelight, a lista wspieranych przez Xiaomi Home urządzeń była zaskakująco długa. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem, że Yeelight Staria Bedside Lamp Pro do obsługi będzie wymagać osobnej aplikacji.
Faktem jest, że poza konfiguracją części zautomatyzowanej, do obsługi swoich inteligentnych żarówek i tak używam Google Home (tutaj możecie przeczytać, dlaczego aktualnie ograniczam się do smartfona). Niemniej jednak, brak wsparcia dla Yeelight Staria Bedside Lamp Pro w aplikacji Xiaomi Home jest dla mnie „na dzień dobry” dosyć sporą wadą.
Nie tylko dlatego, że trzeba posiłkować się kolejną aplikacją o nazwie Yeelight – choć trudno powiedzieć, żeby konieczność zaśmiecania smartfona kolejnymi megabajtami była spełnieniem marzeń. Głównie dlatego, że w związku z tym Yeelight Staria Bedside Lamp Pro musi działać niejako samodzielnie – nie ma mowy o automatyzacji z użyciem przycisków czy czujników, które oferuje Xiaomi. Dodam jednak, że producent deklaruje wsparcie nie tylko dla Asystenta Google, ale wspiera także Apple HomeKit oraz innych asystentów głosowych.
Część z Was może uznać, że trochę się czepiam – w końcu Xiaomi i Yeelight to dwie osobne firmy, a Xiaomi jako-takie też ma w swojej ofercie lampki nocne. Owszem, coś w tym jest, ale… to nie takie proste. Aktualnie mam w domu trzy inteligentne sprzęty oświetleniowe z rodziny Xiaomi (no, teoretycznie pięć, ale trzy identyczne żarówki to wciąż jeden produkt).
Kolorową żarówką Yeelight mogę sterować zarówno z poziomu Xiaomi Home, jak i aplikacji Yeelight. Dla odmiany białe żarówki sygnowane przez Xiaomi i Philipsa pojawiają się wyłącznie w tej pierwszej. No a na deser to, o czym już wspomniałem – Yeelight Staria Bedside Lamp Pro współpracuje wyłącznie ze „swoją” aplikacją.
W zasadzie, dla wielu z Was nie będzie to spory problem – jeśli ktoś nie próbuje zbudować w domu większego systemu, a jedynie poszukuje ciekawej lampki nocnej, to kłopot ten może pominąć.
O pierwszych wrażeniach słów kilka
Yeelight Staria Bedside Lamp Pro została wyceniona na 399 złotych. W pudełku – poza całkiem sprytnie zapakowaną lampką – znalazł się jeszcze „tylko” zasilacz. Warto nadmienić, że nie mamy tutaj do czynienia ze standardem USB, a ze „zwykłym” zasilaczem o deklarowanej mocy 20 W. Jak podaje producent, 10 W potrzebne jest samemu oświetleniu, a kolejne dziesięć przypada na bezprzewodową ładowarkę.
Słowo wypadałoby powiedzieć o samej konstrukcji. Lampka mierzy sobie niecałe 30 centymetrów wysokości (precyzyjniej: 292,5 milimetra), a w najszerszym punkcie ma 179,5 milimetra średnicy. Całość jest zaskakująco zgrabna – na podstawie zdjęć produktowych powiedziałbym, że lampka jest dużo większa. Niemniej, do szczegółowych wymiarów odsyłam na stronę producenta – Yeelight podaje czytelny i dokładny obrazek prezentujący wszystkie istotne wartości.
W tym punkcie warto byłoby nadmienić, że możemy odginać klosz lampy góra-dół w zakresie trzydziestu stopni. Na podstawie lampki znalazło się szare, gumowane miejsce pełniące rolę ładowarki bezprzewodowej oraz niewyróżniający się zanadto przycisk do sterowania oświetleniem.
Wzornictwo, jakie jest, każdy widzi – lampka nocna prezentuje klasyczny wręcz dla producenta styl, w którym minimalizm, biel i nowoczesność idą w zgrabnym trio. Nie mogę też pod żadnym pozorem przyczepić się do jakości wykonania – choć niemal wszystko jest z plastiku, to nic nie sprawia wrażenia tandetnego ani rozpadającego się. Wręcz przeciwnie, pokuszę się o stwierdzenie, że Yeelight Staria Bedside Lamp Pro pozostawia za sobą wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia ze sprzętem z segmentu premium.
Co potrafi Yeelight Staria Bedside Lamp Pro?
Zacznijmy może od tego, że deklarowana przez producenta jasność lampki to 350 lumenów – warto jednak nadmienić, że światło jest miękko rozproszone przez klosz, co oczywiście w przypadku lampki nocnej jest sporym plusem. Delikatnie świeci zatem cały dół lampki oraz pierścień na górze – możecie zobaczyć to na zdjęciach. Zwróćcie uwagę, że sam klosz nie przepuszcza światła poza wspomnianymi miejscami.
W środku zastosowane są LED-y, które mogą świecić w zakresie temperaturowym od 2700 do 6000 K – sam producent określa te skrajne zakresy jako warm white oraz cool daylight, czyli – odpowiednio – „ciepły biały” oraz „chłodne światło dzienne”.
Zanim przejdziemy do samego inteligentnego sterowania, poświęćmy chwilę aspektom nieco bardziej przyziemnym. Po pierwsze, 10-watowa ładowarka bezprzewodowa działa jak należy i myślę, że… na tym możemy skończyć, jeśli chodzi o ten aspekt. Jeśli trzymacie telefon na szafce nocnej, to równie dobrze możecie odłożyć go tutaj, przy okazji nie martwiąc się o podłączanie ładowarki przewodowej.
A co z przyciskiem? Po pierwsze, ten nie wyróżnia się i trudno go dostrzec czy wymacać, co z pozoru jest korzystne, jeśli spojrzymy na aspekt wzornictwa, jednak nie do końca sprawdza się, jeśli mówimy o lampce nocnej.
Myślę, że skoro lampka kosztuje niemalże 400 złotych, to producent mógłby pokusić się o coś więcej – dosyć skuteczne i wygodne mogłoby być chociażby pacnięcie w górną część lampki.
Samym przyciskiem możemy także sterować jasnością lampki, jednak jest to na tyle ograniczone i utrudnione, że sugerowałbym raczej sięganie po aplikację. W przypadku dłuższego przyciśnięcia guzika, Yeelight Staria Bedside Lamp Pro od razu przechodzi w tryb Słońce (później wyjaśnię, co to oznacza) i, w zależności od aktualnego stanu, lampka będzie się nieco ściemniać lub rozjaśniać. Na dodatek manipuluje nieco temperaturą barwową – tym samym mocne światło będzie zimne, zaś chęć jego ściemnienia spowoduje jednoczesne przejście w stronę pomarańczowej barwy.
Ostatnim już udogodnieniem serwowanym z poziomu przycisku, jest możliwość uruchomienia dziesięciominutowego odliczania. Polega ono oczywiście na tym, że lampka wyłącza się po dziesięciu minutach – wyzwala się to za pomocą podwójnego kliknięcia w przycisk.
Na samym końcu nadmienię jeszcze, że wbrew temu, co mogłaby sugerować strona producenta, jest to fizyczny guzik z wyczuwalnym skokiem i kliknięciem, a nie dotykowy przycisk.
Wracając do sfery marzeń – a gdyby tak przycisk zastąpić dotykowym panelem na szczycie lampki? Wtedy w zakresie góra-dół moglibyśmy regulować jasność, a lewo-prawo temperaturę barwową. Jednocześnie tapnięcie w szczyt lampki mogłoby pełnić rolę przycisku do włączania i wyłączania, a dwukrotnie tapnięcie mogłoby uruchamiać odliczanie czasu.
Myślę zatem, że o analogowej sferze wiecie już wszystko i możemy przejść do inteligentnego sterowania. Najważniejsze jednak jest to, co odnajdziemy w aplikacji Yeelight.
Aplikacja Yeelight, czyli mobilne centrum sterowania
Aplikacja Yeelight jest w moim odbiorze bardzo nieintuicyjna. Mam tu na myśli nie tylko niepełne tłumaczenie czy brak objaśnienia poszczególnych nazw własnych, ale również dosyć chaotyczne rozrzucenie opcji po aplikacji. Pozwólcie, że klasycznie ominę parowanie lampki z aplikacją – to jest proste, szybkie i dobrze opisane w instrukcji, ja napomknę tylko, że konieczna jest sieć Wi-Fi.
Po wejściu do aplikacji naszym oczom ukazują się trzy zakładki oraz dodatkowe opcje dostępne z poziomu menu hamburgerowego. Docelowo aplikacja ustala nas w zakładce Urządzenie, gdzie możemy po prostu wybrać interesującą nas lampkę. Tam jednak przejdziemy później.
Zacznijmy od menu hamburgerowego, bowiem tam kryją się dosyć interesujące opcje. Po pierwsze, Dostosowywanie, dzięki któremu możemy zaprogramować własną, dynamiczną scenerię. Całość jest dosyć toporna i niezbyt dokładnie przetłumaczona, niemniej, idea jest całkiem prosta. Dla danego urządzenia wybieramy ewentualną liczbę zapętleń, a następnie wprowadzamy „ramki czasowe”, czyli czas trwania poszczególnych ustawień jasności i temperatury barwowej. W ten sposób możemy zbudować delikatne migotanie światła czy też płynne przechodzenie między różnymi kolorami – wedle własnego uznania.
Drugą interesującą opcją jest Integracja, bowiem tam możemy połączyć nasze konto Yeelight z Google Home, Amazon Alexa, SmartThings, IFTT, aplikacją Tasker, usługą Yandex i nie tylko. W sekcji More tools kryją się naprawdę interesujące narzędzia, jak chociażby aplikacje do zarządzania urządzeniami Yeelight z poziomu komputera, zmiany oświetlenia w rytm muzyki czy połączenia z popularną aplikacją f.lux.
Rozumiem, że są to zewnętrzne opcje integracji, ale dlaczego są tak ukryte? Zakładam, że opcja integracji z Apple HomeKit pojawia się tutaj w przypadku korzystania urządzenia z iOS na pokładzie – niestety, nie mam opcji, żeby to zweryfikować.
No dobrze, teraz możemy przejść do głównej części aplikacji. Sekcja Sceneria umożliwia zapisanie danych ustawień wszystkich urządzeń Yeelight pod jedną ikoną. Ale w tej zakładce najbardziej interesujące wydaje się być tłumaczenie ;). Natomiast w zakładce Pokój możemy stworzyć wirtualne pomieszczenia, które parują ze sobą urządzenia. No, a my wreszcie zajmijmy się tym, co najważniejsze – wybierzmy nasze Urządzenie.
Po wybraniu Yeelight Staria Bedside Lamp Pro naszym oczom ukazują się rekomendowane ustawienia światła – do wyboru jest wschód oraz zachód słońca, ustawienia do czytania oraz dwie nieco ciekawsze opcje.
Pierwsza z nich próbuje imitować świeczkę – światło rzeczywiście jest w miarę nastrojowe i ciepły kolor jarzy się raz mocniej, raz słabiej, trudno jednak mówić tutaj o odczuciu jakkolwiek zbliżonym do płomienia świecy, więc opinię na ten temat pozostawiam Wam.
Druga opcja to Flash Notify i, choć początkowo miałem problem z jej zrozumieniem, to chyba udało mi się rozgryźć ideę tego ustawienia. Kliknięcie w tę opcję skutkuje kilkukrotnym „mrugnięciem” lampki w najjaśniejszej, zimnej wersji kolorystycznej i powrotem do poprzednich ustawień. Zdaje się, że to taki sposób na wołanie za pomocą lampki domowników przebywających w łóżku?
Następne zakładki to Słońce i Księżyc. Sekcja „słoneczna” to ta, gdzie znajdują się w zasadzie podstawowe ustawienia lampki – temperatura barwowa oraz suwak jasności. W kontekście lampki nocnej zwraca uwagę sekcja „księżycowa”. Tam dostępny jest wyłącznie suwak do jasności, jednak w tym ustawieniu lampka świeci naprawdę delikatnie – prawdopodobnie delikatnie jarzą się tylko niektóre diody. Maksymalny poziom jasności księżyca jest znacznie ciemniejszy niż minimalny stopień jasności Słońca – co jest na swój sposób logiczne.
Wydawać by się mogło, że mamy za sobą już wszystkie funkcje, ale przed nami jeszcze trzy przyciski na dolnym pasku. Włączanie i wyłączanie – to całkiem logiczne. Dodawanie danego stanu urządzenia do ulubionych – jest. Trochę więcej skrywa trzeci przycisk.
Z poziomu rozwijanego menu możemy ustawiać poszczególne temperatury barwy lampki, wybierać zapisane ulubione ustawienia oraz dojść do – moim zdaniem – najważniejszych funkcji. Po pierwsze, Odliczanie, czyli wyłączanie lampki po określonym czasie. Po drugie Harmonogram, którego działania nie trzeba przybliżać chyba nikomu. Z tego miejsca mamy dostęp również do włączenia Trybu Nocnego, ustawienia „domyślnej lampy” (czyli ustawień światła inicjowanych po włączeniu urządzenia) oraz sterowanie poprzez LAN, dzięki któremu można ominąć zewnętrzne serwery.
W aplikacji można znaleźć jeszcze parę drobnostek, jak chociażby wrzucona w innym miejscu opcja integracji z Google Home czy możliwość dodania skrótów ekranowych, pozostawmy jednak te szczegóły na boku.
Na tym etapie wiecie wszystko, co konieczne, jeśli chodzi o Yeelight Staria Bedside Lamp Pro – ta sekcja już i tak jest zbyt szczegółowa. Mam też wrażenie, że nieco chaotyczna, ale skoro poruszałem się po aplikacji „liniowo”, to to potwierdza moje odczucia dotyczące tego, że całość nie jest zbytnio intuicyjna.
Nie zapominajmy o Google Home i Apple HomeKit
Google Home, Apple HomeKit – system w zasadzie nie ma znaczenia, bo Yeelight Staria Bedside Pro wspiera wszystkie najważniejsze usługi. Piszę o tym po to, żeby wyraźnie zaznaczyć, że lampką nocną można sterować także głosowo.
Pokuszę się jednak o szalone stwierdzenie, że w przypadku tego modelu nie jest to najważniejsza funkcjonalność. Fakt, to właśnie głosowe sterowanie sprzętem najbardziej kojarzy nam się z tym, co smart, mam jednak wrażenie, że nie w tym przypadku. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, naturalnym odruchem stało się dla mnie wyłączanie lampki przy pomocy dwukrotnego kliknięcia (a więc wyłączenie światła z dziesięciominutowym opóźnieniem) – chociażby dlatego, że nierzadko kładłem tam ładowany bezprzewodowe smartfon.
Osobiście, gdybym chciał skupić się na sterowaniu głosowym, to sięgnąłbym po najprostszą żarówkę wspierającą Google Home (znacznie przy okazji tańszą) i wkręcił ją do zwykłej lampki nocnej. W tym przypadku znacznie ważniejsze wydają mi się być harmonogramy czy dopasowanie światła do aktualnych potrzeb. Niemniej, to tylko moje subiektywne odczucie – zresztą, najważniejsze jest, że Yeelight Staria Bedside Lamp Pro takiej możliwości nam nie blokuje.
Yeelight Staria Bedside Lamp Pro – podsumowanie
Z jednej strony, recenzowana inteligentna lampka nocna z ładowarką indukcyjną ma w sobie wszystko, czego można byłoby oczekiwać – wsparcie dla najważniejszych systemów, miękkie światło w różnych barwach i o różnej mocy, a także możliwość satysfakcjonującego zaprogramowania wszystkiego tego, co potrzebne. Na deser do sterowania z aplikacji, lampka dorzuca ładowanie bezprzewodowe (indukcyjne) o mocy 10 W – rzekłbym, że moc jest więcej wystarczająca, jeśli traktujemy to jako miejsce do nocnego spoczynku dla naszego smartfona.
Są jednak drobne przesłanki za tym, żeby nie zachwycać się tą lampką aż tak. Pierwszą z nich jest cena – niespełna czterysta złotych to dosyć sporo, choć w tej cenie uzyskujemy zadowalającą jakość wykonania, niezłe wzornictwo i sporo funkcji.
Kolejną łyżką dziegciu jest konieczność zainstalowania dodatkowej aplikacji – choć kontrargument nie każdy ma już coś w Xiaomi Home przemawia do mnie aż nadto.
Ostatnim, niepodważalnym argumentem jest jednak to, że aplikacja Yeelight jest bardzo nieintuicyjna. Powiedziałem „niepodważalnym”? Przecież wystarczy kilka(naście) minut, żeby odnaleźć się co i gdzie…
Wszystko to składa się na fakt, że Yeelight Staria Bedside Lamp Pro jest sprzętem jak najbardziej godnym polecenia, choć nie budzi we mnie nadmiernego entuzjazmu. Sam próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie – to dobrze, czy źle? Może właśnie fakt, że koło inteligentnej lampki nocnej przechodzimy wręcz obojętnie i staje się ona naturalnym elementem wyposażenia sypialni, jest pozytywną przesłanką?
Lampkę do testów dostarczył sklep yeelight-polska.pl – dziękujemy!