SecondHand kojarzy się jednoznacznie: używane ciuchy za niską cenę. Co mają z tym wspólnego roboty? Od dziś secondhand będzie mógł się kojarzyć zupełnie inaczej, ponieważ niedawno zakończył się pięcioletni projekt Unii Europejskiej o tej wdzięcznej nazwie. W czym rzecz?
SecondHand to tym razem nie coś z drugiej ręki, ale dosłownie druga ręka. Zespół naukowców i badaczy pracowali wspólnie kilka lat, by stworzyć prototyp maszyny, która będzie użyteczna w przemyśle. Użyteczność ta ma polegać na wspomaganiu człowieka w pracach, które dla nas mogą stanowić trudności lub nawet mogą być niemożliwe do wykonania, a dla inteligentnych urządzeń nie będą stanowiły trudności.
Osoby pracujące przy SecondHand chwalą się, że wyniki prac są przełomowe i ich maszyny osiągnęły nowy poziom uczenia się i przetwarzania języka naturalnego. Także obsługa robotów z projektu osiągnęła nowy poziom.
Współpraca na linii człowiek-człowiek
Projekt SecondHands, powstały z unijnego programu badawczego „Horyzont 2020” o wartości 80 miliardów euro (87 miliardów dolarów), rozpoczął się w 2015 roku. Jego celem było opracowanie „drugiej pary rąk” dla pracowników w fabrykach, magazynach i innych lokalizacjach przemysłowych. Celem było także stworzenie asystenta, który byłby „proaktywny” w pomaganiu technikom w podnoszeniu lub przenoszeniu przedmiotów. Działanie robotów od początku były programowane do mniej wykwalifikowanej pracy. Niemniej jednak maszyny zostały wyposażone w AI (Sztuczną Inteligencję), która sprawia, że nowe zdolności nabywane są w zależności od długości stażu pracy.
Nad całym projektem pracowało konsorcjum naukowców i informatyków z wielu organizacji, w tym Ecole Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL), Karlsruhe Institute of Technology (KIT), Uniwersytet Sapienza, Uniwersytet Rzymski, University College London (UCL) oraz Ocado Technology – dział technologiczny brytyjskiej firmy działającej z branży spożywczej, który z powodzeniem wykorzystuje zautomatyzowane rozwiązania w swoim biznesie.
Wynikiem prac zespołu jest robot o nazwie ARMAR-6, który został opracowany w najstarszej niemieckiej uczelni technicznej: Karlsruher Institut für Technologie.
Współpraca na linii robot-człowiek
W powyższym spisie organizacji znalazł się partner, który w swoim biznesie każdego dnia dystrybuuje tysiące produktów. Bez tej współpracy trudno byłoby wdrożyć pomysły i testować rozwiązania. ARMAR-6 był testowany w zautomatyzowanych centrach Ocado w Wielkiej Brytanii. Wydawać się może zabawnym, że prototypy robotów zostały zaprzęgnięte do pracy by przeprowadzić konserwację istniejącego zrobotyzowanego systemu.
Roboty zaprogramowano do wielu czynności, które wydają się banale, ale zawsze wymagały albo specjalistycznego sprzętu, albo pomocy drugiego człowieka. Na stronie projektu czytamy, że ARMAR-6 był w stanie podawać konserwatorowi pracującemu na drabinie narzędzia. Nie odbywało się to w sposób wcześniej zaprogramowany.
Robot, obserwując pracownika, oceniał jaka jest jego potrzeba i jak może mu pomóc. Inny sposób pomocy to pomoc w przenoszeniu ciężkich przedmiotów. Wszystkie te zdolności ARMAR-6 posiada dzięki czujnikom i kamerom, które zasilają inteligentne algorytmy. Poza tym także budowa robota sprzyja wykonywaniu takich prac. Asystent ma teleskopowy tułów i obrotowe ramiona, a także dłonie i palce, które mogą uchwycić.
Chyba największym osiągnięciem naukowców, inżynierów i programistów jest sposób, w jaki ARMAR-6 przetwarza każdy proces, jaki ma podjąć. W tym celu wykorzystując jedynie dane wizualne, wykrywa, gdzie są ludzie i ocenia zakres potrzebnej pomocy – wyłącznie na podstawie obrazów widzianych w czasie rzeczywistym. Czy czegoś to nie przypomina? A tak, działanie człowieka.
Upodobnień do człowieka jest znacznie więcej. Dr Sebastian Stüker z KIT mówił o przełomowych sposobach interakcji robotów z człowiekiem. W ramach projektu SencondHand stworzono m.in. interfejs mowy oparty całkowicie na modelach neuronowych. Być może niewiele to mówi, ale wynik jest taki, że roboty bardziej naturalnie będą wchodzić w interakcję z ludźmi.
Wszystko to przypomina mi jeden z pierwszych odcinków szwedzkiego Äkta människor (uwaga spoilery), gdzie kierownik produkcji rozmawia z człowiekiem, który musiał zastąpić robota (ten potrzebował się doładować). Rozmowa jest dość komiczna, bowiem kierownik zdecydowanie bardziej woli obecność bezproblemowych maszyn niż narzekającego pracownika, który przy okazji jest wolniejszy i generuje znacznie więcej błędów w trakcie pracy.
Żeby ten opis był jaśniejszy muszę dodać, że roboty w tym serialu to bardzo zaawansowane humanoidy. Ciekawa jest wizja przyszłości, w której ludzie preferują towarzystwo maszyn od prawdziwego człowieka.
Koegzystencja?
Graham Deacon, pracownik ds. robotyki w Ocado Technology, powiedział:
Wyniki tego projektu pokazały kategorycznie, w jaki sposób roboty mogą zwiększyć korzyści wynikające z ludzkiej wiedzy. (…) Będziemy nadal wykorzystywać te zdobycze i nie możemy się doczekać przyszłości, w której będziemy mogli wykorzystać te przełomowe rozwiązania, aby zastosować je w realnych warunkach.
Projekt SecondHand z sukcesem został wdrożony do pracy w firmie Ocado. Wiadomo też, że ten sukces zachęcił inne firmy działające w szeroko pojętym przemyśle do testów ARMAR-6. Mówi się o przemyśle motoryzacyjnym, a nawet wydobywczym. Niestety na ten moment nie mówi się o komercyjnym wykorzystaniu opracowanych rozwiązań. Niemniej, nie brakuje robotów w przestrzeni publicznej, które są równie użyteczne.
Automatyzacja procesów pracowniczych postępuje coraz szybciej. Z roku na rok coraz więcej fabryk czy centrów logistycznych wyposaża się w zaawansowane maszyny, które wspomagają lub zastępują człowieka. Obecna sytuacja pandemii zmusza dodatkowo przedsiębiorców do szybszego wdrażania robotycznych rozwiązań. Widać to na przykładzie, który opisał Tomek we wpisie o zdalnej dezynfekcji.
Świat zmienia się na naszych oczach w sposób, który będzie odczuwalny już nie dla odległych, przyszłych pokoleń, ale także bezpośrednio dla nas. Chciałbym mieć swojego własnego robota, ale na ten moment nie przestanę rozważać czy zaadoptować kota lub psa.