huragany
fot. Unsplash.com

Satelita NASA będzie śledzić poziom oceanów

Amerykańska Agencja Kosmiczna chce jeszcze lepiej zrozumieć problem podnoszenia się poziomu wód na całym świecie.

NASA i ESA ze wspólnym projektem

NASA, już od kilku dziesięcioleci, monitoruje przyrosty poziomu wód, stworzyła nawet specjalny serwis, na którym każda zainteresowana osoba może znaleźć informacje związane z tymi zagadnieniami. Przed dwoma dniami na orbitę wyniesiono satelitę Sentinel-6, który dodatkowo przybrały imię i nazwisko Michaela Freilicha – zmarłego w sierpniu tego roku wieloletniego dyrektora programu NASA Earth Science. To dzięki jego pracy w projekt zaangażowało się tak wielu partnerów z obu stron Atlantyku.

Sentinel-6 nie jest pierwszym satelitą, którego głównym zadaniem jest monitorowanie stanu oceanów – to piąty tego typu obiekt używany przez NASA od 1992 roku. Obserwowanie z kosmosu tego, co dzieje się z naszą planetą przez globalne ocieplenie jest bezcennym materiałem dla badaczy. Nowy satelita ma umożliwić przede wszystkim dokładniejsze pomiary i robić zdjęcia w wyższej rozdzielczości, co może być przydatne także np. w przypadku wykrywania huraganów czy sztormów. Naukowcy chcą również zbadać wpływ zmian poziomów wody blisko linii brzegowych na nawigację i rybołówstwo.

Bieżące wydarzenia na świecie pokazują, jak wielkie spustoszenie potrafi zasiać natura, co szczególnie widoczne jest w Ameryce Łacińskiej czy na Karaibach. Na samym Oceanie Atlantyckim w 2020 roku doszło do 13 huraganów, w tym sześciu o kategorii większej lub równej 3 w skali Saffira-Simpsona. Straty przekroczyły 40 miliardów dolarów (wciąż nie określono dokładnych kosztów związanych z odbudową po niedawnym huraganie Iota). Nowe rozwiązania w zakresie monitoringu morskich zjawisk pogodowych są więc niezbędne, aby zapewnić mieszkańcom niektórych regionów świata spokojniejsze życie.

W 2025 roku na orbitę wyniesiony zostanie Sentinel-6B, satelita bliźniaczy do tego wystrzelonego dwa dni temu. Program NASA, ESA i innych partnerów zarówno z USA jak i Europy przyniesie nam więc co najmniej dziesięć lat danych i zdjęć. Pozostaje trzymać kciuki, aby przyniósł odpowiedzi na najważniejsze pytania.