Nieopodal San Francisco znajduje się siedziba firmy Vicarious. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym od innych zakładów, które w swojej działalności wykorzystują zrobotyzowane ramiona. Różnice widać jednak w zadaniach, które te ramiona wykonują. Co na tyle interesującego jest w robotach przekładających kosmetyki z miejsca na miejsce, że zainwestowali w to Mark Zuckerberg, Elon Musk i Jeff Bezos?
Sztuczna inteligencja według Vicarious – jeszcze bliżej człowieka
By zrozumieć sens prac, jakie prowadzi firma Vicarious, należy przyjrzeć się jej działalności nieco bliżej. Polega ona na nabywaniu ogólnodostępnych robotów, które na co dzień pracują przede wszystkim w zakładach przemysłowych i wyposażaniu ich w zdecydowanie bardziej zaawansowane oprogramowanie, niż to fabryczne. Celem jest możliwość zaangażowania maszyn do pomocy w czynnościach, które w fabrykach, do tej pory, wykonywali wyłącznie ludzie. Zilustrujmy to przykładem:
Typowe roboty wykorzystywanie w fabrykach potrafią przemieść dany przedmiot z miejsca A do miejsca B. Warunkiem poprawnego wykonania polecenia, jest to, by rzeczony przedmiot znalazł się w ściśle określonym miejscu i w ściśle określonym ułożeniu. Takie wymagania co do zasady powodują, że ingerencja człowieka jest niezbędna, przez co nie można mówić o pełnej automatyzacji. Roboty Vicarious mimo, że nie różnią się w swojej budowie od tych typowych, dzięki zastosowaniu uczenia maszynowego są w stanie wybrać niezbędne im do pracy przedmioty nawet wtedy, gdy te leżą zupełnie swobodnie rozrzucone pośród innych przedmiotów. Oprogramowanie Vicarious pozwala im je znaleźć, chwycić, ułożyć w odpowiedni sposób i umieścić w miejscu docelowym.
Gdzie tu miejsce na uczenie maszynowe?
Żeby lepiej zrozumieć proces programowania takiego robota, również krótki przykład z funkcjonowania Vicarious. Przykładowy trening danego robota polega na sięganiu do pojemnika pełnego pomadek do ust, wyjmowaniu ich pojedynczo i układaniu w określony sposób. Zlecenie takiej pracy człowiekowi oznaczałoby przekazanie mu zajęcia wyjątkowo nudnego i żmudnego, niewartego marnowania potencjału żywego pracownika, a tymczasem w niemal wszystkich fabrykach na świecie tak właśnie się dzieje. Tutaj poradzono sobie z tym wykorzystując robota.
Po takim treningu zrobotyzowane ramię potrafi, z dziesiątek rozsypanych luźno na taśmie montażowej kosmetyków, wydobyć dokładnie te, o które zostanie poproszony i złożyć z nich gotową paczkę, która następnie trafi do klienta jednej z najpopularniejszych sieci drogerii. Co bardzo istotne, to nie jest koncepcja. To już działa!
Gdzie więc miejsce na uczenie maszynowe? Dzięki obserwowanemu przez sztuczną inteligencję wykonywaniu prostego zadania, możliwe było zastosowanie robota do znacznie trudniejszego. Tak właśnie działa uczenie maszynowe.
Jednak roboty zastąpią ludzi?
W pewnym sensie, tak, jednak spokojnie, w dalszym ciągu to w ludzkich rękach spoczywać będzie produkcja przemysłowa. Zmieni się jedynie charakter pracy. Zamiast marnować miliardy godzin na wykonywanie tej samej, żmudnej, monotonnej pracy, zadaniem danego pracownika będzie takie wytrenowanie robotów, by te wykonały to samo zadanie za niego. Dzięki temu możliwości ludzkiego umysłu będą pożytkowane tam, gdzie to najbardziej potrzebne, a mechaniczne zadania, przejmą roboty.
Potęga sztucznej inteligencji
Podczas konferencji w Davos, Sundar Pichai, dyrektor zarządzający Alphabet wygłosił wielce odważną tezę, według której sztuczna inteligencja jest potężniejsza niż ogień czy elektryczność. Jeżeli zostanie odpowiednio wykorzystana, te słowa mogą się okazać prorocze.