Szef od spraw designu Lamborghini, Mitja Borkert, poinformował, że Urus prędzej czy później stanie się w pełni elektrycznym samochodem. Jedyny SUV Lamborghini cieszy się niesamowitą popularnością – ba! Jest to najczęściej sprzedawany samochód producenta. W 2021 roku sprzedaż wyniosła ponad 5000 egzemplarzy, czyli dwukrotnie więcej niż drugiego w sprzedaży Huracana.
Nie będzie terapii „szokowej”
Uspokajając sympatyków głośnych silników włoskiego producenta – obecna generacja pozostanie tylko spalinowa.
Jednak, jak zaznaczył Borkert, podczas eventu dla mediów:
Elektryczne samochody są przyszłością, jednak musimy zdecydować, na którym rynku oraz w
jakim segmencie ma to sens
Obecny plan firmy opiera się na założeniu, aby do 2028 roku zabrać się za elektryfikację swoich super samochodów. Pojawiły się plany, aby wprowadzony został system hybrydowy w najbardziej usportowionych samochodach, jakimi są Huracan i Aventador.
Urus pierwszy w kolejce do elektryfikacji
Przedstawiciel Lamborghini zaznaczył, że mimo pomysłów na samochody skierowane na osiągi priorytetem będzie Urus, który jest najbardziej praktycznym samochodem w ofercie. Urus jak na to, że jest produkowany przez markę kojarzącą się z super samochodami, jest bardzo praktyczny. Samochód ma ponad 5 metrów długości oraz rozstaw osi 3000 mm. Nie powinno się jednak zakładać, że samochód ten, mimo swojej wielkości, jest powolny. Pod jego maską znajduje się 4.0 litrowy silnik V8 o mocy 650 KM. Dzięki tak dużemu silnikowi samochód przyśpiesza do „setki” w 3,6 sekundy, a maksymalna prędkość wynosi 305 km/h.
Dane techniczne obecnej wersji są imponujące i dlatego Lamborghini nie chce rozczarować swoich klientów niewypałem elektrycznego odpowiednika. Najprawdopodobniej elektryczny Urus będzie jeszcze szybszy, a jego głównym przeciwnikiem w klasie elektrycznych SUV-ów będzie Tesla Model X Plaid.
