Na całym świecie trwa prawno-techniczny wyścig, mający na celu ogólne zwiększenie bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Prawo jest coraz ostrzejsze, mandaty rosną, a producenci tworzą nowe systemy, które będą myśleć za nas. Właśnie dlatego Ford zdecydował się przetestować nowe rozwiązanie, które za nas będzie zdejmować nogę z gazu.
Świat się zmienia. Ostatnie nowelizacje wprowadzane na niemal całym świecie pokazują, że rośnie rola odpowiedzialności społecznej nakładanej na kierowców, a co za tym idzie, na producentów aut. Właśnie dlatego trwa wyścig dotyczący systemów, które pomogą kierowcom poruszać się bardziej odpowiedzialnie. Jedno z tych rozwiązań zaczął w Europie testować Ford.
Ford Speed Limit Control w Kolonii
Ford rozpoczął testowanie nowego systemu, który można nazwać strefowym ograniczaniem prędkości. Nowe rozwiązanie testowane jest aktualnie w niemieckiej Kolonii i, jeśli się sprawdzi, trafi zarówno do samochodów osobowych, jak i użytkowych.
Do tej pory Ford nie przekazał zbyt wielu informacji dotyczących nowego systemu. Wydaje się jednak, że całe rozwiązanie będzie opierać się o ograniczniki systemów pokładowych, które będą współdziałać z geolokalizacją. Oznacza to, że kiedy samochód wjedzie na jakiś obszar, komputer zwyczajnie nie pozwoli nam jechać szybciej, niż jest to zakodowane w danej strefie.
Dzięki temu możliwe będzie dostosowanie ograniczeń do niezbędnych potrzeb, a tym samym znaczne zwiększenie bezpieczeństwa. Komputer będzie mógł wyegzekwować prędkość maksymalną 30 km/h przy szkole, szpitalu czy innym newralgicznym punkcie. Do tego będzie pilnować prędkości w terenie zabudowanym.
System pomoże kierowcom i zwiększy bezpieczeństwo
Rozwiązanie może wzbudzać wiele kontrowersji, zwłaszcza, że nie przed wszystkimi przeszkodami da się wyhamować i raczej się je wymija, co nie jest możliwe przy wszystkich prędkościach. Z drugiej jednak strony system pomoże zarówno pieszym, jak i kierowcom.
Piesi będą mieli pewność, że auto, które się do nich zbliża, jedzie ze stałą prędkością, nieprzekraczającą określonej ustawą 50 km/h, co pozwoli im bezpiecznie przejść przez pasy. Tym samym wszystkie wypadki z pędzącymi piratami drogowymi, którzy co najmniej zranili pieszych, przejdą do historii.
Z drugiej strony, mandaty znacznie poszybowały w górę, a do tego wprowadzono zasadę „recydywy”, które podnoszą mandat dwukrotnie, jeśli w ciągu dwóch lat zostaniemy złapani na tym samym. Dlatego, na przykład, przekroczenie prędkości w przedziale 31-40 km/h to mandat w wysokości 800 złotych, co przy ponownym wykroczeniu wzrasta do 1600 złotych. Nie wspominając już o punktach, które resetują się co dwa lata. Właśnie dlatego warto, by system sygnalizował nam znaki na wyświetlaczu, ale również dopasował prędkość do wymogów ustawodawcy. Może oszczędzić nam to dużo pieniędzy, a może nawet prawo jazdy.
Czy system się sprawdzi?
Ford podszedł do zadania odpowiedzialnie. Pierwszą ciekawostką jest odpowiedź na argumenty kierowców, chcących mieć możliwość wyminięcia przeszkody. Możliwe będzie czasowe obejście ograniczeń w niektórych sytuacjach – niestety, jeszcze nie jest powiedziane jakich, więc nie wiadomo jak system zostanie ustawiony.
Dodatkowo system będzie załączał się sam, więc nie będzie wymagał od nas aktywacji przy każdym uruchomieniu auta. Będzie przypominał rozwiązania, które są nam znane z aktualnych aut, ponieważ znaki dalej będą nam się wyświetlać na desce rozdzielczej. Różnica będzie taka, że komputer pokładowy sam będzie nakładał potencjalne ograniczenia, a nie pozostawiał to naszej woli. Nie wiadomo jak długo będą trwały testy, ale prawdopodobnie zostaną rozszerzone na inne miasta.