Niedawno do MacBooków Pro powróciło złącze MagSafe, które dzięki wbudowanym magnesom ułatwia włożenie wtyczki. Niewykluczone, że podobne rozwiązanie trafi na pokład Apple Cara.
Wygodniejsze podłączanie ładowarki ponownie mamy w MacBookach
Jak wynika z jednego z odkrytych patentów Apple, firma rozważa zastosowanie rozwiązania, które przypomina MagSafe. Nie chodzi jednak o bezprzewodowe ładowanie z nowszych iPhone’ów, ale o złącze MagSafe, które niedawno wróciło do MacBooków. Obecnie znajdziemy je w modelach Pro, ale wiele źródeł wskazuje, że niebawem trafi również do tańszych laptopów Air.
Osoby, które miały styczność ze złączem Apple, często doceniają je za komfort podłączania do ładowarki. Nie musimy męczyć się z odpowiednim włożeniem wtyczki. Po dołożeniu tuż w okolice gniazda wtyczka prawie sama wskakuje na miejsce. Firma z Cupertino może podobne, ale bardziej rozbudowane rozwiązanie, zastosować we własnym elektrycznym samochodzie.
Ładowanie nawet bez dotykania kabla
Zespół Tima Cooka w przypadku ładowania samochodów zamierza pójść o krok dalej. W odpowiednim ustawieniu wtyczki pomogłaby nie tylko magnesy, ale również specjalnie zaprojektowany mechanizm, który odpowiadałby za pozycję wtyczki jeszcze przed jej włożeniem.
W dokumentach możemy przeczytać o systemie „Stacja ładująca z mechanizmem pasywnego wyrównywania”, który – jak sama nazwa wskazuje – służyłby do wyrównywania wtyczki. Jego zadaniem byłoby takie ustawienie wtyczki, że po podjechaniu do niej autem znajdowałoby się już w oczekiwanej pozycji. Można to porównać do automatycznie ustawiającej się przyczepki, tak aby bez ingerencji ze strony człowieka wskoczyła na hak w samochodzie.
Apple musi tutaj pokonać kilka przeszkód
Oczywiście Apple musi poradzić sobie z kilkoma problemami. Nawet przy ustandyrowaniu umiejscowienia gniazda w samochodzie, jego wysokość może się różnić – np. ze względu na założone koła czy nierówności terenu. W związku z tym, patent wskazuje, że stacja ładująca mogłaby zmieniać położenie wtyczki – przesuwając ją w pionie i poziomie.
Kolejną przeszkodą z pewnością będzie odpowiednie ustawienie auta. W końcu wtyczka zawsze będzie miała ograniczony zakres ruchu. Tutaj jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się automatyczne parkowanie – trudno wymagać od każdego kierowcy, że trafi w okolice niewielkiej wtyczki. Samochód po aktywacji automatycznego parkowania, otrzymując wcześniej dane od ładowarki, mógłby przyjąć poprawną pozycję do podjechania.
Proces wydaje się być skomplikowany, ale jak najbardziej powinien być do zrealizowania już w niedalekiej przyszłości, gdy chociażby systemy wsparcia kierowcy i autonomicznej jazdy doczekają się usprawnienia. Szczególnie mógłby on sprawdzić się podczas ładowania elektryka w domu – Apple Car sam wieżdżałby do garażu i sam podłączał do kompatybilnej ładowarki.
Oczywiście należy mieć na uwadze, że mamy do czynienia z patentem, których firma Tima Cooka składa tysiące, a wiele z nich finalnie nie trafia do sprzedawanych produktów. Nie jest to też pierwszy patent dotyczący ładowania samochodów elektrycznych, a więc nie należy go traktować jako pewnej zapowiedzi powstania wyczekiwanego Apple Cara.