robot koszący

Robot koszący – czy warto kupić kosiarkę automatyczną?

Dom z ogrodem to marzenie wielu. Wśród wielu przyjemności i korzyści są też obowiązki z tym związane, takie jak koszenie trawy. To bywa przyjemnością, jednak biorąc wszystkie za i przeciw jest kolejnym domowym obowiązkiem wymagającym czasu i zaangażowania. Można to jednak zmienić za sprawą kosiarki automatycznej, czyli robota koszącego. Czy warto zainteresować się takim sprzętem? Czy robot koszący działa tak, jak robot odkurzający? Przetestowałem i już wiem, że zmienia on moją codzienność. 

Kosiarka tradycyjna kontra robot koszący

Przez lata korzystałem z kosiarki spalinowej, a zdarzyło się również z elektrycznej. Generalnie koszenie trawy w przypadku kosiarki spalinowej z napędem jest dość miłym, godzinnym spacerem. Tyle, że chodzimy w kółko i co jakiś czas musimy opróżnić kosz z trawą lub dolać benzyny do baku kosiarki. W dodatku jest dość głośno. Sam zakładałem słuchawki z ANC, często też posiłkowałem się butelką złotego trunku i tak spędzałem piątkowe popołudnie obserwując później spore postępy w aktywności na Apple Watch.

Niestety, ta działkowa idylla zdarza się nie często, biorąc pod uwagę warunki pogodowe i chęć pielęgnacji trawy. Nawożona trawa i podlewana rośnie szybko, więc ten spacer trzeba było wykonać już przynajmniej dwa razy w tygodniu. Nie zawsze jednak na to pozwala pogoda. Trawa więc rosła za wysoka, zapychała kosiarkę i koszenie stawało się udręką. W dodatku miałem wyrzuty sumienia, gdy na przykład sąsiedzi rozpoczynali grilla ze znajomymi, a ja – parę metrów dalej – wędrowałem z warczącą kosiarką. Oczywiście sąsiedzi robią dokładnie to samo, też w różnych porach dnia i tygodnia 😉

Z kosiarką tradycyjną jest jeszcze jeden problem. O ile nie mamy kosiarki z mulczowaniem, musimy jakoś pozbyć się trawy. W niektórych miejscach trawę można zbierać do worków i oddawać z innymi selektywnym odpadami. W innych potrzebny jest kompost. Nie jest to więc takie łatwe, aby zutylizować trawę i zachować odpowiednia estetykę. Zwłaszcza, gdy odpady zbierane są raz na miesiąc, a kosimy dwa razy w tygodniu.

Na szczęście można inaczej. 

Roboty koszące nie są rozwiązaniem nowym. Pierwsze takie urządzenia Husqvarna w rozwiązaniach profesjonalnych miała już 30 lat temu. Jednak dopiero w ostatnich latach sprzęt ten stał się rzeczywiście dość szeroko dostępny i, co ważne, skuteczny i przystępny. Choć nadal nie tani.

Roboty koszące przypominają roboty odkurzające. Istnieją dwie kluczowe różnice. Automatyczne kosiarki wymagają fizycznego ograniczenia obszaru pracy oraz nie koszą w sposób przypominający tradycyjne koszenie, czy właśnie odkurzanie. Roboty koszące w większości przypadków koszą obszar według własnych algorytmów – tak, aby nie wyjeździć stałych śladów na trawie, ale jednocześnie skosić wszystko. 

Robot koszący - czy warto kupić kosiarkę automatyczną?

Jeśli chodzi o fizyczne ograniczanie obszaru, to do czynienia mamy z przewodem, który wkopujemy w ziemię i podłączamy z bazą kosiarki. To taki elektroniczny pastuch dla robota czy też po prostu płot. W ten sposób kosiarka, wie jaki teren ma kosić. Rozwiązania te nieco różnią się w zależności od producenta. Sam swoje doświadczenia opisuję w oparciu o robota Husqvarna 315x, z którym spędzam już ponad 3 miesiące. 

W przypadku Husqvarny, oprócz przewodu ograniczającego, jest też przewód doprowadzający. Dzięki niemu robot odnajduje się w ogrodzie i trafia do bazy, jeśli nie jest w stanie tego zrobić w inny sposób. Jak na razie trudno znaleźć rozwiązania bez przewodów. Jednym z takich robotów miał być iRobot Terra, ale jego premiera na razie została przesunięta. 

Podobnie jak w przypadku robotów odkurzających, także robot koszący musi działać częściej niż tradycyjna kosiarka. Z tą różnicą, że właściwie robot koszący musi chodzić non stop lub właściwie codziennie. Chodzi o to, aby robot kosił tylko drobne przyrosty trawy, zostawiając te małe źdźbła na trawie jako nawóz. Dzięki temu nie ma mowy o koszach z trawą, a trawa jest dodatkowo nawożona.  W przypadku mojego ogrodu oznacza to, że poza paroma wyjątkami w harmonogramie robot kosi przez godzinę, później się godzinę ładuje i kosi dalej.

W ciągu 6-7 godzin jest w stanie skosić cały obszar, czyli z przerwami jest to ponad 12 godzin. Dlatego też robot pracuje w dzień i w nocy, a nawet w lekkim deszczu, który mu nie przeszkadza.  Efektem jest trawa zawsze takiej samej długości – piękny zielony dywan. W dodatku robot jest niemal bezgłośny, nie przeszkadza więc nikomu, a na czas dłuższego pobytu w ogrodzie możemy zmodyfikować mu harmonogram i zostawić w bazie. Wszystko niemal bezobsługowe, zarządzane z poziomu telefonu. Dlatego na pytanie czy warto zainteresować się robotem koszącym odpowiadam: jak najbardziej. To jedno z tych urządzeń, które naprawdę zmienia komfort codzienności i przenosi nas w świat robotów, internetu rzeczy i życia Smart. 

Kupując kosiarkę automatyczną trzeba liczyć się z modyfikacjami w ogrodzie

Od czego zacząć przygodę z kosiarką automatyczną? Przede wszystkim od zrobienia przeglądu dostępnych rozwiązań i wybrania sprzętu adekwatnego do naszego ogrodu. W teorii roboty w tej chwili są już dostępne w marketach budowlanych i po chwili można z takim wyjść. Całą instalację można zrobić samemu. Jednak jeśli nie mamy zacięcia DYI i nie liczymy się z każdą złotówką, warto postawić na profesjonalistów – udać się do lokalnego autoryzowanego dilera danych kosiarek lub umówić się od razu na audyt w naszym ogrodzie. Dzięki temu dobrany zostanie odpowiedni robot do potrzeb naszego ogrodu.

Finalnie też za pomocą dedykowanych narzędzi zostanie wkopany przewód – tak, że po tygodniu nie będzie po nim śladu. Zostaniemy też dokładnie poinstruowani odnośnie eksploatacji, a później będziemy mieć zapewniony serwis czy zimowanie sprzętu. Wszystko w zależności od ustaleń i dilera oczywiście. 

Zwykle, aby robot działał skutecznie i bezobsługowo, potrzebujemy przygotowania ogrodu. Czasem może okazać się, że w dane miejsce robot nie dojedzie, bo na przykład jest zbyt duży spadek i jednocześnie ryzyko zsunięcia poza obszar. W niektórych ogrodach będą obszary odrębne, gdzie ręcznie musimy przenieść robota lub też wyznaczyć przejazdy na przykład przez chodnik. Warto tak dostosować cały trawnik, wykonać pewne modyfikacje, aby nie było potrzeby dokaszania czy przenoszenia robota. W efekcie nasza praca będzie ograniczona do minimum, a o to przecież chodzi. 

Robot koszący – eksploatacja

Robot koszący jest praktycznie bezobsługowy. Po instalacji uruchamiamy go, w przypadku Smart modeli łączymy z aplikacją i możemy zarządzać harmonogramem z poziomu telefonu. Tańsze urządzenia zwykle mają ustawienia w panelu sterującym na samej kosiarce. Przy dobrze ustawionej kosiarce automatycznej, raz na tydzień – dwa przyjdzie nam ją wyczyścić, co zajmie maksymalnie 10 minut. Zwłaszcza po koszeniu mokrej trawy osadza się ona na kosiarce i jej kołach. Trzeba ją wyczyścić. Idealnie, jeśli będziemy to robić sprężonym powietrzem. Tylko niektóre modele pozwalają na mycie wodą.

W zależności od modelu konieczne będzie też ostrzenie lub wymiana noży. W modelu, który ja użytkuję, wymienia się trzy ostrza raz na miesiąc lub nawet rzadziej. Wystarczy odkręcić trzy śrubki, przykręcić nowe noże i już. Do tego ogranicza się nasza praca z kosiarką automatyczną. Gdy uruchomimy ją na początku sezonu, tak do później jesieni może ona dbać o nasz trawnik bez większej ingerencji. 

Na pewni też zastanawia was kwestia kradzieży. W końcu sprzęt ten potrafi kosztować od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Większość kosiarek ma alarm, który uruchamia się, gdy zostanie podniesiona. To pierwszy odstraszacz intruzów i sygnał, że coś się dzieje.

Są też sparowane z bazą, co zmusza do kradzieży całego zestawu. Te najbardziej zaawansowane mają wbudowany moduł z własna kartą SIM i GPS, czyli finalnie zostaną odnalezione. Kosiarki są też często zabezpieczone PIN-em. Podobnie, jak w przypadku wielu innych współczesnych urządzeń, kradzież takiego sprzętu dla złodzieja jest nieopłacalna, więcej może narobić sobie kłopotów niż pożytku z kradzieży robota. 

Przegląd robotów koszących dostępnych na rynku

Robotów koszących pojawia się coraz więcej. Szukając sprzętu do swojego trawnika należy w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na to czy robot będzie dostosowany do powierzchni ogrodu. Istotne jest też to, aby sprzęt był odporny na deszcz i inne czynniki atmosferyczne. Warto zwrócić uwagę też na obecność sensorów (zderzenia, etc.), obecność alarmu, sposobu konfiguracji, a także systemu noży (czy są wymienne, czy też wymagają ostrzenia).

Jeśli nie mamy smykałki DYI zdecydowanie warto poradzić się wyspecjalizowanych osób z autoryzowanych serwisów lub ogrodników z doświadczeniem w montażu kosiarek automatycznych.

Poniżej przegląd robotów koszących pokazujący przede wszystkim jak bardzo różnorodne są to urządzenia. Jednocześnie w przeglądzie znalazły się produkty do mniejszych ogrodów i te tańsze/podstawowe. W przypadku większych ogrodów szczególnie istotna jest właśnie konsultacja i dobór konkretnego sprzętu pod ogród. W grę wchodzą też sprzęty nawet za kilkanaście tysięcy złotych. 

Robot koszący - czy warto kupić kosiarkę automatyczną?

Robot koszący WORX WR093S 2 LANDROID S350

Robot kosztuje „zaledwie” 1499 złotych i jest dostosowany do powierzchni maksymalnie 350 m2. Szerokość koszenia to zaledwie 18 cm, a czas pracy na jednym ładowaniu sięga 40 minut. Plusem jest to, że kosi nawet przy samych krawędziach, daje sobie radę też z niewielkimi wzniesieniami. To ciekawa propozycja budżetowa do niewielkich ogrodów. Nie ma on jednak żadnego zaawansowanego sterowania, jak chociażby harmonogramu.

Robot koszący Bosch INDEGO 400 LOGICUT 

To robot już o 2 tys. złotych droższy,  a jego podstawowe parametry nie różnią się znacząco od WORX. Radzi sobie z ogrodami do 400 m2, szerokość koszenia to 19 cm, czas pracy na jednym ładowaniu to 45 minut. Rozpoznaje przeszkody i miejsca, w których już było koszone. Robot jeździ systematycznie „pasek w pasek”, w sposób zbliżony do tradycyjnej kosiarki i większości obecnych robotów odkurzających. Kosiarka oferuje zaawansowany harmonogram, można nią sterować przez aplikację (wersja Connect).

NAC RLM 800-NG 

Ten robot koszący daje sobie radę nawet z ogrodami do 800m2, ma czujnik deszczu i czujnik podniesienia. Kosztuje poniżej 2 tysięcy złotych. Kosiarka korzysta z wymiennych ostrzy. Czas pracy na jednym ładowaniu wynosi do 90 minut. Jest tu ograniczony harmonogram pracy.

Husqvarna Automower 305

Robot przeznaczony jest do ogrodów o powierzchni do 600 m2, przy czym mogą być to złożone ogrody. Pokonuje on wąskie przejścia i nachylenia nawet do 40%. Co ciekawe, model ten jest jednym z nielicznych (także w ofercie Husqvarna), który można myć za pomocą węża ogrodowego.

Ma on też czujnik pogodowy, dzięki czemu dostosowuje czas pracy do wzrostu trawy. Dzięki łączności Bluetooth możliwe jest sterowanie z poziomu aplikacji mobilnej. W przypadku trudniejszych miejsc kosiarka rozpoczyna automatycznie koszenie po spirali.