Apple AirTag fot. oiot.pl
Apple AirTag fot. oiot.pl

AirTags mogą być niebezpieczne dla dzieci i wcale nie chodzi o śledzenie

Choć sam jestem ojcem dwuletniego dziecka, nie miałem pojęcia, że lokalizator AirTag może stanowić dla niego tego typu zagrożenie. Czy to moje niedopatrzenie, czy może regulator z pewnego, odległego kraju jest zbyt przewrażliwiony? Mam wrażenie, że opcja numer dwa jest bardziej prawdopodobna, lecz żebyście mogli sami wypowiedzieć się na ten temat, zapoznajcie się z całą historią.

Problem, o którym mowa, wynika z budowy AirTaga i faktu, że zastosowano w nim wymienną baterię. By uzyskać do niej dostęp, wystarczy przekręcić wieko lokalizatora i…to wszystko. Naszym oczom ukaże się bateria guzikowa, którą wymienimy bez najmniejszego problemu, gdy tylko ulegnie wyczerpaniu. Wypadałoby się tylko z tego cieszyć, że Apple nie oczekuje od klientów corocznej wymiany lokalizatorów na nowe modele i pozwala wymieniać baterie w dotychczasowych. Tymczasem, gdzieś na świecie, znalazła się instytucja, która dopatrzyła się tu poważnego zagrożenia dla dzieci.

Apple pozwala wymienić baterię w AirTagu? To bardzo źle

Niedługo po premierze AirTagów, jedna z największych, australijskich sieci handlowych, wycofała je ze sprzedaży. Wszystko dlatego, że w opinii jej pracowników, stanowią poważne zagrożenie dla dzieci. Miesiąc później, lokalny urząd ACCC (Australian Competition and Consumer Commission), czyli australijski odpowiednik naszego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przyznał, że sklep miał rację.

Zgodnie z opinią ACCC, AirTags umożliwiają zbyt łatwy dostęp do baterii guzikowej. Oznacza to, że lokalizatory, w rękach dzieci, mogą zostać otwarte, przez co wystąpi ryzyko wyjęcia i połknięcia baterii, mogące przyczynić się nawet do bezpośredniego zagrożenia życia najmłodszych. Wydano oficjalne ostrzeżenie, zgodnie z którym rodzice powinni przechowywać AirTags z dala od zasięgu rąk ich pociech.

A producent na to: AirTags są bezpieczne!

Naturalnie, cała sytuacja została już skomentowana przez przedstawicieli Apple. W oficjalnym oświadczeniu podkreślono, że firma przykłada wielką wagę do bezpieczeństwa swoich produktów, a rodzice nie muszą się niczego obawiać. Produkty Apple oraz ich opakowania są drobiazgowo sprawdzane pod kątem zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom i dokładnie tak było w przypadku AirTags.

Czy zarzuty australijskiego regulatora są słuszne, czy to może element większej, politycznej gry wymierzonej przeciwko amerykańskim korporacjom? Obserwując zachowanie mojego syna, który wcale nie ma zamiaru dobierać się do wnętrzności leżącego obok AirTaga, mam wrażenie, że australijska komisja, tym razem, nieco wyolbrzymia problem.