Elon Musk to żywa legenda, filantrop, prezes Tesli i SpaceX, a także założyciel spółek OpenAI i Neuralink. I na tych dwóch ostatnich chciałem się dzisiaj skupić. Od kilku dni, przez oglądnięcie lub przesłuchanie podcastu JRE, możemy ponownie zagłębić się w zakamarki jego umysłu. Dlaczego więc Elon Musk mówi, że za 5-10 lat nie będziemy musieli do siebie mówić? Przekonajmy się.
Neuralink, czyli chip w Twojej głowie
Chociaż powyższy nagłówek brzmi jak tytuł filmu sci-fi, Elon Musk mówi, że brakuje nam tylko kilku lat do wersji urządzenia Neuralink, które będzie w stanie osiągnąć między innymi:
- zwalczenie napadów epilepsji,
- wyleczenie choroby Alzheimera,
- naprawienie wzroku i słuchu,
- przywrócenie do naturalnej sprawności fizycznej sparaliżowane partie ciała,
- naprawienie wielu skutków zawału serca,
- przywrócenie straconej pamięci.
Do tego zostało nam jednak jeszcze dużo czasu. Musk mówi, że jest szansa na pierwszą implementację urządzenia za rok, jednakże będzie to wersja 1.0. Będzie ona miała taką samą zasadę działania jak ostateczny Neuralink, lecz nie wszystko na tej liście będzie możliwe. Prawdę mówiąc… bardzo niewiele.
Obecnym priorytetem Muska jest zwalczanie chorób i uszkodzeń mózgu, chociaż w przyszłości planowana jest implementacja funkcji rodem ze smartfonów. Już teraz jesteśmy w pewnej symbiozie z naszymi urządzeniami. Prezes Tesli chce jednak stworzyć pełną symbiozę między AI a człowiekiem.
Ciekawe, nieprawdaż? Dobrze, ale na czym polega całe to urządzenie? Jak działa i z czym to się je… Nie dosłownie, oczywiście.
Zasada działania urządzenia Neuralink jest całkiem prosta. Ponieważ wszystkie nasze bodźce, myśli i czyny to tak naprawdę sygnały elektryczne w naszym mózgu, przez tworzenie nowych sygnałów w odpowiednim miejscu i czasie można naprawić, wspomóc i ulepszyć różne funkcje mózgu, a co za tym idzie – całego ciała. Musk chce to osiągnąć przez prowadzenie przewodów (elektrod) z urządzenia Neuralink do odpowiednich części naszego centrum sterowania.
A co z samym urządzeniem? Cóż, ma to być okrągła płytka o promieniu około 2,5 cm (1 cala), która będzie zastępowała część naszej czaszki. Elon Musk twierdzi, że będzie to podobne do tarczy smartwatcha. Natomiast Joe Rogan, prowadzący ww. podcastu, porównał to do łowienia w przeręblu – wycinany jest okrągły kawałek powierzchni lodu, a następnie w środek wprowadzane urządzenie – wędka (muszę przyznać, że to bardzo dobre, mało drastyczne porównanie).
Same 'bebechy’ urządzenia to nic specjalnego. Kilka sensorów, płyta główna, procesor, łączność Bluetooth… Liczy się to, co z tym zrobi Neuralink.
Zanim przejdziemy do how&why tego urządzenia, warto zaznaczyć, że cały proces jest odwracalny, czyli urządzenie może być wyciągnięte. Przynajmniej… tak mówi Elon.
Symbioza z AI
Poza leczeniem schorzeń i uszkodzeń mózgu, ostateczny plan Elona to symbioza ludzi ze Sztuczną Inteligencją. W podcaście Musk powiedział również, że cała ta tytułowa 'symbioza’ nie nadejdzie ani szybko, ani znikąd. Potrzeba jeszcze wielu nieprzespanych nocy i iteracji produktu, aby dojść do tego stanu.
Gdy rok temu Elon Musk przedstawiał jego nowe przedsięwzięcie Neuralink, jego głównym celem tej prezentacji było szukanie utalentowanych inżynierów i neurobiologów, którzy podejmą wyzwanie. To jeszcze bardziej pokazuje, że ta futurystyczna technologia nie podejdzie nas od tyłu.
Musk wspomniał również, w rozmowie z Joe Roganem, że ich niewielkie urządzenie nie zapewni nam pełnej symbiozy. Do tego potrzeba będzie czegoś większego. Najgorszym przypadkiem, o którym rozmawiali dzisiejsi bohaterowie, to urządzenie, które zastąpiłoby nam całą górną połowę czaszki. Jak widzimy, filmy sci-fi mogą się ziścić szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Jednak w głębi wiemy, że po ogłoszeniu takiego produktu, masy ludzi ustawią się w całonocnych kolejkach, jak po pierwszego iPhone’a. Czego mogą oczekiwać więc pionierzy, którzy odważą się wypróbować na sobie 5. lub 10. wersję Neuralinka?
Koniec z rozmowami
Elon Musk opisał, jak powolnym transferem danych jest rozmowa. Cóż, w erze komputerów i AI trudno się z nim nie zgodzić. Najpierw następuje inicjacja, potem kompresja idei w słowa, transfer danych przez mowę, która nie zawsze jest łatwa do zrozumienia, a następnie dekompresja przez odbiorcę. Brzmi to bardzo kompleksowo, lecz chodzi tu po prostu o zrozumienie słów, które wypowiadamy.
Tak samo jest z używaniem kciuka na ekranie. Jest to bardzo powolny proces. Nam może on się wydawać wręcz niezwykle szybki i, w porównaniu do sytuacji sprzed 20 lat, na pewno taki jest, lecz Musk ocenia ten sposób udostępniania informacji jako niewydajny, z szybkością około 100 bajtów na sekundę.
W drugim narożniku mamy komputery. Co więcej, nowoczesne komputery… z nowoczesnym AI. Ten sposób transferu danych jest – jak ponownie mówi założyciel Neuralink – około 1 000 000 razy szybszy od scrollowania kciukiem po ekranie telefonu. Jego szybkość to nawet 100 terabajtów na sekundę. A pomyśleć, co będzie za kilka lat…
Co to wszystko oznacza? W skrócie, co może już słyszałeś, nie trzeba będzie rozmawiać. Powstanie nowy „język”, a tak naprawdę kod, którym będzie można się posługiwać przez urządzenia Neuralink. Będzie jak nowy sposób rozmowy, którego będziemy uczyć dzieci od małego. Bez kłopotu. Bez konwersacji. Bez… poruszania ust. Jak mówi Musk, rozmowa będzie tylko opcjonalna, dla „pasjonatów”.
Ale… jak to możliwe?
Też się zastanawiam. Nie bez powodu Elon jest jedynym, który planuje taki produkt na skalę masową. Ale wtedy… wystarczy rozejrzeć się po dzisiejszym świecie. Asystenci głosowi są najbardziej inteligentni w historii. Dzięki AI zarówno Google Asystent, Alexa, jak i Siri, mogą zrobić dla nas prawie wszystko. Nie mówiąc już o Google Duplex! Jest to część Asystenta, która będzie w stanie „podszyć się” pod człowieka i zamówić lub zarezerwować nam dowolną wizytę w salonie fryzjerskim, restauracji, itp… przez telefon. Pierwsza prezentacja odbyła się już na konferencji Google Keynote 2019, a kompletna funkcja ma być dostępna w kilku krajach już za rok (na razie oczywiście po angielsku).
Maszyny przechodzą test Turinga, a dzięki Sztucznej Inteligencji same się rozwijają. Jak powiedział Musk:
Wiesz, jak powiadają – jeśli ich nie pokonasz, przyłącz się.
„[…] You know what they say, if you can’t beat them – join them.”
Według niego, nie cofniemy już tego, co zaczęliśmy. Możemy się opierać, ale przyszłość nadejdzie. A coś czuję, że dzięki niemu (i oby nie przez niego) nadejdzie o wiele szybciej.
Musk uważa, że symbioza z AI może nastąpić tylko wtedy, gdy przyspieszymy przepływ danych między ludźmi a urządzeniami. Na tym polega idea komercyjnie dostępnych urządzeń Neuralink. A ich twórca już jest pewien swojego projektu:
Nie wiem, co się stanie z językiem.
„I’m not sure what will happen to language.”
Matrix w Twojej głowie
Jedną z największych barier do pracy lub mieszkania za granicą jest, oczywiście, obcy język. Wiele osób uważa jednak, że różnorodność języków na świecie to fundamentalna część wielokulturowości i nasza ostatnia deska ratunku przed globalizacją. Elon Musk chce jednak usprawnić proces komunikacji pomiędzy ludźmi różnych narodowości, o ile się go nie pozbyć. Mówimy tu o mniej zaawansowanym urządzeniu Neuralink, jednej z pierwszych wersji produktu, dostępnej – w najlepszym przypadku – za rok lub dwa lata.
Chyba wszyscy znamy pamiętną scenę z filmu Matrix, w której Neo uczy się Kung Fu przez wgranie programu z tą sztuką walki do samego siebie. Cóż, witamy w przyszłości. Przez odpowiednią stymulację mózgu, urządzenie Neuralink ma być w stanie umożliwić nam to samo. Wycieczka do Hiszpanii? Pobierz hiszpański. Zmiana zawodu? Pobierz Pythona. Ciemna uliczka? Pobierz… Kung Fu. Biorąc pod uwagę, że czeka nas era 5G, pobieranie będzie bardzo szybkie. 😉
Oczywiście, zanim to będzie tak proste, wciąż potrzebujemy kilku dobrych iteracji produktu. Mówimy tu wciąż o bardzo zaawansowanych, dalekich nam technologiach. Mimo wszystko, ponownie, powinno to nastąpić przed pełną symbiozą z AI. Pamiętajmy też, że wszystko jest opcjonalne. Cała „symbioza”, ale również pierwsze wersje urządzenia Neuralink. Aczkolwiek… pierwszy iPhone też był opcjonalny…
Co ciekawe, już posiadamy technologie, które mogą działać w ten sam sposób. Nie są one skuteczne w 100%, lecz zdecydowanie możemy poruszać się po zagranicznym kraju bez znajomości języka – wystarczy telefon z Tłumaczem Google. Od wpisywania tekstu, przez aparat, aż do wszystkich funkcji głosowych. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że najnowsze Google Pixel Buds 2 umożliwiają nam to wszystko, ale w czasie rzeczywistym, z asystentem w naszym uchu, to ta granica się jeszcze bardziej zaciera.
Powrót do przeszłości
Jedną z najciekawszych funkcji ostatecznej wersji Neuralinka ma być możliwość zapisywania stanów mózgu. Musk porównuje to do nagrywania filmów na telefonie – nikt nie ma pamięci, która zapamięta wszystkie detale tak dokładnie, jak zrobi to kamera. Neuralink ma wynieść to na najwyższy poziom. Ma być w stanie „nagrywać” stany naszego mózgu, czyli będziemy w stanie odtworzyć… wspomnienia. Łącznie z wszystkimi wrażeniami zmysłowymi. Można to porównać do ponownego przeżywania wspomnień. Jeśli lubisz nostalgię, to zdecydowanie coś dla Ciebie…
Od razu przychodzi na myśl profesor Dumbledore z filmów o Harrym Potterze, który magicznie przenosił wspomnienia, których nie chciał mieć w głowie, do odpowiednio opisanych fiolek. Mógł je potem przeżywać ponownie, kiedy tylko chciał.
Co więcej, skoro będzie można nagrywać wspomnienia, sam Elon Musk przewiduje możliwość zapisu stanu całego mózgu, co do neurona. Będzie to jak tworzenie kopii zapasowej naszego telefonu. Może ona przydać się w przypadku uszkodzenia urządzenia w przyszłości, lecz można wgrać ją do każdego innego telefonu – kiedy tylko chcemy. Uzyskamy wtedy dokładny stan naszego telefonu z czasu zrobienia kopii zapasowej.
Tak samo ma działać Neuralink. Oznacza to, że jeśli wgramy gdzieś kopię zapisu naszego mózgu, gdy mieliśmy 20 lat, możemy porozmawiać z przeszłą wersją samego siebie. A chyba wszyscy wiemy, jak człowiek może się zmienić w ciągu 5-10 lat… Ach, trochę to niepokojące.
Ile czasu zostało do wszystkich tych funkcji? Jeszcze raz, jak mówi sam Elon Musk, nie nadejdzie to znikąd. W najlepszym przypadku, jeśli progres technologiczny wciąż będzie przyspieszać, może to nastąpić za 5 lat, chociaż prezes Tesli uważa, że zajmie to około 10 lat. Wciąż, fakt, że ma to nastąpić w tak krótkim okresie, dla mnie jest… przedziwny.
Wszystko obraca się wokół AI
Nie bez powodu Elon Musk prowadzi również firmę OpenAI. Ponieważ całe przedsięwzięcie Neuralink opiera się na Sztucznej Inteligencji, potrzebuje on najlepszych na świecie, specyficznych modeli AI, w których tworzeniu może pomóc mu już ponad 120 utalentowanych pracowników OpenAI. Niedawno opublikowali oni swoje dwa najnowsze projekty – robotyczną rękę, która jest w stanie ułożyć kostkę Rubika, a także Jukebox, czyli program, który potrafi tworzyć muzykę ze słowami w dowolnym gatunku – od zera. Opisywaliśmy go tutaj.
W obecnych czasach, modele Sztucznej Inteligencji zastępują programowanie, a także wspomagają wiele zwykłych algorytmów w lepszym, szybszym działaniu. Za całym projektem Neuralink stoi więc AI. Nawet, jeśli nie zobaczymy tego w finalnym produkcie, uczenie maszynowe może być katalizatorem rozwoju urządzeń Neuralink.
Elon Musk stał się jeszcze ciekawszą osobą, niż był dotychczas. W ciągu 2 godzin wyżej wymienionego, bardzo ciekawego podcastu, Elon skrytykował także sposób zbierania danych o obecnej pandemii, wyjaśnił imię, które nadał dziecku (X Æ A-12), wspominał stłuczoną szybę na prezentację Tesli Cybertruck, a także wspomniał, dlaczego planuje sprzedać wszystkie swoje domy i większość fizycznych nabytków. Całego podcastu można posłuchać tutaj.
A jeśli chodzi o urządzenia Neuralink, na razie nie mamy co liczyć nawet na prototypy. To pieśń przyszłości.