Irlandzka firma Gazelle zaprezentowała projekt nowej konstrukcji pływającej platformy wiatrowej. Ramiona stabilizujące turbinę zmniejszy wagę, koszty i napięcie kabli energetycznych.
Źródła odnawialne filarem zielonej przyszłości
Podstawą ochrony środowiska przy jednoczesnym zadowoleniu zapotrzebowania na energię są inwestycje w bardziej efektywne i zrównoważone źródła energii. Z racji, że do komercjalizacji zimnej fuzji jeszcze trochę nam brakuje, nie pozostaje nic innego, jak uciekać się do elektrowni jądrowych, wodnych czy wiatrowych. To właśnie w tym ostatnim segmencie irlandzka firma Gazelle, specjalizująca się w technologiach energetycznych, zaprezentowała niedawno swoją najnowszą innowację.
Farmy wiatrowe na morzu stanowią świetne źródło energii, ale jednocześnie przedstawiają solidne wyzwania inżynieryjne. Typowa, 14-megawatowa turbina morska, może umieścić 500-tonową gondolę na szczycie 130-metrowej wieży, obracając trzy 108-metrowe węglanowe łopaty. Wyważenie takiego urządzenia na pływającej podstawie to duży problem, który nie tak łatwo rozwiązać w prosty i tani sposób.
Na pomoc przychodzi rozwiązanie Gazelle – pływająca platforma wiatrowa do stabilizacji turbin.
Te potężne konstrukcje zwiększą efektywność wiatraków
Platforma jest przywiązana do dna morskiego z trzech stron. Kable sięgają od dna morskiego i wychodzą ponad pływającą konstrukcję, przebiegając po obrotowych ramionach, by następnie opaść w stronę przeciwwag.
To, jak twierdzi firma, tworzy pasywny system zdolny do równoważenia ruchów fal i pływów, a także ogromnych sił wywieranych przez wiatr przez gigantyczną dźwignię wieży turbiny, zmniejszając ruchy pochylania i poprawiając wydajność. Gazelle twierdzi, że powstała platforma jest znacznie mniejsza i lżejsza niż typowa konstrukcja półzanurzalna, co znacząco zmniejsza zużycie stali.
Sumarycznie konstrukcja pozwala obniżyć koszty o 30% i zmniejszyć obciążenia na uwięziach o 80%. Mało? Ta stosunkowo lekka, tania konstrukcja, może być skalowana do obsługi turbin większych rozmiarów. Wynalazek nie wymaga przy tym specjalistycznego sprzętu, dźwigów ani obiektów portowych do produkcji, holowania i rozmieszczenia.
Konstrukcja została już wstępnie przetestowana w zbiorniku falowym w Instytucie Hydrauliki Środowiskowej Uniwersytetu w Kantabrii w Hiszpanii i pozyskała pierwsze certyfikaty.