Nie sądzę, by w SpaceX ktokolwiek spodziewał się, że usługa zdobędzie taką popularność mimo tego, że nawet jeszcze oficjalnie nie została uruchomiona i wciąż pozostaje w fazie zbierania pierwszych zamówień. Tych, zgodnie z przekazanymi informacji, jest całe mnóstwo!
Ilu klientów z całego świata mogło zapisać się do usługi dostępu do internetu za pośrednictwem sieci satelit, biorąc pod uwagę, że sprzęt jest bardzo drogi a abonament miesięczny to aż 99 dolarów amerykańskich plus podatki lokalne? Podejrzewam, że gdyby nie to, że chodzi o SpaceX i Elona Muska, byłaby to zaledwie garstka i to wyłącznie osoby, dla których nie ma innej alternatywy, by w miejscu zamieszkania korzystać z szerokopasmowego internetu.
Nie wiem, czy to magia SpaceX i Elona Muska, czy zauroczenie nową, nieznaną technologią. Cokolwiek by to nie było – podziałało. Po swoje zestawy SpaceX zgłosiło się już…ponad pół miliona klientów!
Oczywiście, przy tak wysokiej popularności usługi już od pierwszych dni, musiały pojawić się wątpliwości co do tego, czy sieć satelit będzie w stanie obsłużyć wszystkich zainteresowanych. Elon Musk postanowił jednak wszystkich szybko uspokoić – Starlink wytrzyma.
Satelit starczy dla wszystkich, ale będą wyzwania
Zgodnie z komentarzem opublikowanym na Twitterze przez Muska, największym ograniczeniem dla Starlinka będzie natłok klientów w miastach. Całe 500 000 pierwszych klientów może jednak spać spokojnie – otrzyma swoje zestawy.
Elon Musk zaznacza jednak, że prawdziwym wyzwaniem będzie obsługa nie 500 tysięcy klientów, a kilku milionów klientów. Cóż, biorąc pod uwagę, jak wielką popularnością cieszy się usługa jeszcze przed jej właściwym startem, osiągnięcie takiej liczby zajmie naprawdę niewiele czasu.
Wygląda na to, że pracownicy SpaceX będą musieli się postarać, by tak dystrybuować urządzenia dostępowe, by każdy klient mógł liczyć na odpowiednio wysoką jakość połączenia. Tylko czy Starlink nie miał być dedykowany tym, którzy mieszkają poza miastami i nie mają innych możliwości by skorzystać z szybkiego internetu?