Pojawienie się nowej, wcześniej nieznanej choroby, jaką jest COVID-19, przyczyniło się do szybkiego rozwoju w zakresie biotechnologii. Zespoły badawcze na całym świecie w krótkim czasie starały się znaleźć sposoby na zwalczenie choroby w postaci opracowywania leków, ale przede wszystkim na ograniczenie transmisji groźnego wirusa SARS-CoV-2.
Dzięki pracy tak wielu specjalistów w dziedzinie wakcynologii i biotechnologii możliwe było dopracowanie metody mRNA w walce z wirusem SARS-CoV-2, która znana i badana była już od wielu lat, jednak niewykorzystywana i niepodawana nigdy wcześniej ludziom. Tym razem, badacze z BioNTech, współpracujący z firmą Pfizer, którzy uczestniczyli w powstawaniu szczepionki na COVID-19, postanowili metodę mRNA wykorzystać ponownie i rozpocząć prace nad szczepionką na nowotwory, które atakują coraz częściej, a nasz styl życia i zanieczyszczenia środowiska wcale nie pomagają ich ograniczyć.
Historia technologii mRNA w pandemii a nowotwory
Technologia mRNA nie jest nowinką, która powstała i tak szybko rozwinęła się na potrzeby pandemii. Znana jest od ponad 30 lat, kiedy to szczepionki na grypę w technologii mRNA podawano już szczurom. Choć technologia ta dawała nadzieje, nie była stosowana z różnych względów – zaczynając od toksyczności nośników, a kończąc na niestabilności mRNA i możliwości rozpoznania jego cząsteczek jako „wroga”, co skutkowałoby zniszczeniem przez układ odpornościowy. Dlatego też prace nad tą techniką zostały odstawione na boczny tor, aż do 2012 roku, kiedy to spróbowano zastosować otoczki nanolipidowe jako nośniki.
Mimo tego, że technologia była testowana i badana, nie było konieczności i potrzeby zastosowania jej u ludzi. Dobrym i przełomowym momentem okazała się być pandemia, która spowodowała wyścig naukowców z czasem i z ciągle mutującym wirusem. Dzięki temu możliwe było przyspieszenie badań i przechodzenie przez kolejne etapy badań klinicznych, a – co za tym idzie – rozwój biotechnologii.
Teraz, gdy pandemia nieco wyhamowała i jej efekty nie są już aż tak odczuwalne, naukowcy nie zwalniają i szukają kolejnych możliwości wykorzystania opracowanej i skutecznej technologii mRNA, nawet w walce z nowotworami.
Czy to przełom w medycynie nowotworowej, który „zawdzięczamy” wirusowi SARS-CoV-2?
Od momentu powstawania technologii mRNA zastanawiano się czy ta technika nadawałaby się do walki z nowotworami. Para naukowców, która prężnie uczestniczyła w powstawaniu szczepionki na COVID-19, dała ostatnio nadzieję na to, że również nowotwory uda się nieco opanować.
Zasada działania szczepionek na nowotwory byłaby bardzo zbliżona do tych na COVID-19. Szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 mają za zadanie „przekazać instrukcje” komórkom, które pozwolą na automatyczne rozpoznanie wirusa i odpowiedź układu odpornościowego, gdy tylko będzie próbował zaatakować. Podobnie byłoby w przypadku nowotworów – układ odpornościowy, dzięki szczepionkom, miałby „nauczyć” się odpowiedzi na odnajdywanie i zwalczanie obcych komórek nowotworowych.
Aktualnie, firma BioNTech powróciła do wcześniejszych badań klinicznych nad już powstałymi szczepionkami przeciwko nowotworom, nad którymi pracowano już kilka lat przed pandemią. Dzięki pandemii możliwe było w szybki sposób poznanie i możliwość na szybszy rozwój technologii mRNA.