W zeszłym tygodniu w okolicach Danii i Szwecji zostały zarejestrowane niepokojące zaburzenia sejsmiczne. Okazało się, że stoją za tym wybuchy metanu z rurociągów gazowych, zlokalizowanych na dnie wód Morza Bałtyckiego. Nord Stream to gazociągi łączące rosyjski Wyborg z niemieckim Greifswaldem, a ich długość wynosi 1222 km. Dzięki nim gaz ziemny z Rosji może dopływać do Europy.
W jaki sposób wycieki zostały zaobserwowane przez zdjęcia satelitarne?
Gaz ziemny, który był sprężony w rurze ulokowanej na dnie morskim, w momencie wybuchu spowodował wyrzucenie wody i spiętrzenie jej w dwóch miejscach wybuchu. Obrazy, wytworzone przez Pléiades Neo i Planet, zaobserwowały zakłócenie rzędu 500 do 700 m nad powierzchnię morza.
Poprzez chmury, które powstały nad miejscem wycieku, monitorowanie za pomocą satelitów było przez pewien czas ograniczone.
Pierwsze z zakłóceń zarejestrowane przez satelity przypada na 28 września, natomiast dwa dni później pierwszy wykonany pomiar stężenia metanu, możliwy dzięki GHGSat, wykazał zatrważające 79 ton metanu emitowanego w ciągu godziny. To największy wyciek, z jakim świat miał do czynienia.
GHGSat to lider pomiarów i wykrywania gazów cieplarnianych w kosmosie, który zapewnia, że nie przestanie prowadzić pomiarów wycieku metanu z Nord Stream, dopóki tamtejsza emisja nie wyhamuje.
Czy wybuchy były toksyczne?
Metan to organiczny związek chemiczny, który częściowo jest rozpuszczalny w wodzie, a następnie emitowany jako tlenek węgla (IV). Nie ma więc zagrożenia w kwestii toksyczności, jednak należy pamiętać o tym, że dwutlenek węgla jest jednym z gazów cieplarnianych, który bezpośrednio wpływa na zmiany klimatu i globalne ocieplenie.
W przeciwieństwie do efektu cieplarnianego, jest zjawiskiem sztucznym wywoływanym przez człowieka.