Azjaci mają fantazję, jeżeli chodzi o technologię, ponieważ urzeczywistniają koncepcje, o których przeciętny Europejczyk nawet by nie pomyślał. Nie, nie chodzi o kolejny masturbator, wspierany przez AI, a o chiński projekt syntetycznych ust, które pozwalają całować się przez internet — z dziewczyną, żoną, kochanką, a nawet z całkiem obcymi ludźmi.
Głupkowaty gadżet czy lekarstwo na rozłąkę?
Gadżet jest niewielkich rozmiarów, ma uchwyt na telefon i specjalny silikonowy element imitujący usta, podobno ludzkie, choć mam nieodparte wrażenie, że bardziej przypominają pyszczek wigilijnego karpia i to tuż przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki. Nieistotne.
Cały mechanizm opiera swoje działanie na siłownikach i czujnikach ruchu. Te przetwarzają informacje na temat pocałunku i transferują gotowe odczucie na urządzenie partnera podczas rozmowy wideo lub w trakcie innej interakcji online. Na tym jednak nie koniec, sprzęt pozwala rozmówcy usłyszeć dźwięki towarzyszące całowaniu, a nawet poczuć temperaturę ust drugiego użytkownika.
Podobnie jak większość dzisiejszych produktów, tak też ten wysublimowany twór wymaga połączenia z aplikacją. Łączy się z nią za pośrednictwem technologii Bluetooth. Jak donosi chiński dziennik Global Times wynalazek został opatentowany przez szkołę wyższą Changzhou Vocational Institute of Mechatronic Technology.
Jiang Zhongli, czyli twarz projektu, twierdzi, że inspiracją do powstania produktu był jego związek na odległość. Jednak nie jest to urządzenie wyłącznie dla par, ponieważ aplikacja ma jeszcze jedną ciekawą funkcję, która pozwala dwóm nieznajomym, po wcześniejszym dopasowaniu, wymienić się buziakami. Ponadto użytkownicy mają możliwość zapisać swój styl pocałunku, by inni mogli go pobrać i przetestować.
To nie pierwszy wynalazek tego typu, gdyż sporo wcześniej, bo w 2019 roku na rynku pojawił się Kissenger. Jego autorami byli badacze z laboratorium Imagineering Institute z Malezji. Ich produkt znacząco różnił się od opisywanego — wyglądał bardziej topornie i miał silikonową podkładkę, a nie wyprofilowane usta.
Niecałe 200 złotych za maszynkę do buziaków online
Urządzenie sprzedawane jest na chińskiej platformie Taobao za 288 juanów, czyli niecałe 200 polskich złotych.
Z jednej strony myślę sobie, że pomysł chińskich konstruktorów jest odczłowieczający, mogący wpędzić nie jednego osobnika w głębokie hikikomori, a z drugiej, że jest to wynalazek z naprawdę sporym potencjałem komercyjnym, gospodarujący nieoczywistą niszę i mogący uczynić pocałunek wirtualnym produktem, na którym będzie można zarabiać podobnie jak na zdjęciach i filmach. Oczywiście snuję domysły, ale wyobraź sobie tylko, ile na świecie jest osób, które kupiłyby syntetycznego buziaka od ulubionego aktora, twórcy czy influencera.
Ludzie na chińskiej platformie mediów społecznościowych Weibo mieli równie niejednoznaczne odczucia względem tego sprzętu. Jedni mówili wprost, że to całowanie plastiku, a inni pisali, że produkt jest świetny i pomaga im wytrwać w związku na odległość.
Jestem ciekaw, co Wy myślicie na ten temat, podoba wam się chińska koncepcja? Tylko szczerze.