Obrazek przedstawia wygląd Apple AirTag.

Apple dwoi się i troi, lecz AirTagami wciąż łatwo śledzić innych

Minął już rok od premiery AirTagów, lecz ich producent wciąż na dobre nie rozwiązał największego problemu trapiącego ten produkt. Z wykorzystaniem lokalizatorów Apple stalkerzy mogą skutecznie śledzić inne osoby i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić.

Apple nie potrafi naprawić problemu AirTagów

AirTagi spopularyzowały kieszonkowe lokalizatory, lecz równocześnie zauważalnie zwiększyły aktywność stalkerów. Z wykorzystaniem tych niewielkich pastylek mogą oni śledzić położenie innych osób, bardzo często pozostając niezauważeni. Jeśli zabezpieczenia przed śledzeniem zawiodły, ofiary mogły być śledzone przez wiele dni lub tygodni zanim zauważyły obcego AirTaga pośród swoich rzeczy.

AirTag położenie
(fot. Apple)

Apple starało się uprzykrzyć pracę stalkerów, kilkukrotnie usprawniając swoje systemy oraz dodając stosowne ostrzeżenia, lecz okazuje się, że producent wciąż ma sporo do poprawy. Zespół redaktorów z Motherboard przeanalizował przypadki śledzenia z wykorzystaniem AirTagów, zgłoszone na przestrzeni ostatnich 8 miesięcy do 8 największych komisariatów policji w Stanach Zjednoczonych.

Okazuje się, że skuteczność powiadomień o byciu śledzonym wynosi zaledwie… jedną trzecią. Zgadza się, na 150 spraw, które trafiły na policję, tylko 50 osób otrzymało powiadomienie (dźwiękowe lub na smartfonie) o znajdowaniu się w pobliżu nieznanego AirTaga. W dodatku, tylko połowa z nich była w stanie ustalić, kto zapragnął śledzić ich położenie za pomocą podrzuconego lokalizatora.

Nie da się ukryć, że skuteczność wykrywania śledzenia na poziomie 33% to absurdalnie słaby wynik. W szczególności, gdy mowa o bezpieczeństwie i prywatności ludzi oraz wykorzystywaniu produktu renomowanej firmy, jaką jest Apple.

Lokalizatory to narzędzie dla zazdrośników

Wszystkie przypadki, o których mowa powyżej, dotyczyły śledzenia kobiet. Często osobami, które decydowały się sprawdzać ich lokalizację, byli mężczyźni – mężowie, szefowie czy też byłe drugie połówki.

Jedna z kobiet, która zgłosiła sprawę na policję, zastała swój samochód z rozciętymi oponami oraz podrzuconym przez jej byłego chłopaka AirTagiem. Dowiedziała się, że to on był sprawcą tego czynu w bardzo prosty sposób – zaczął non stop pojawiać się tam, gdzie ona.

Nie był to jedyny przypadek podrzucenia lokalizatora do samochodu. Wręcz przeciwnie – czytając artykuł źródłowy, odniosłem wrażenie, że samochody to wymarzone nośniki stalkerskich AirTagów. Jest to niepokojący znak, który ukazuje skalę tego problemu.

AirTag
(fot. oiot.pl)

Dotychczas śledzenie innych z wykorzystaniem położenia GPS było raczej domeną stalkerów w jakiś sposób powiązanych z technologią. Mary Beth Becker-Lauth z organizacji Women’s Advocates mówi, że do niedawna kobiety, padające ofiarą GPS stalkingu, były śledzone przez osoby pracujące w działach IT różnych firm, bądź ogólnie interesujących się tą dziedziną. Wraz z popularyzacją AirTagów bardzo szybko się to zmieniło.

Analizy, takie jak ta, w drastyczny sposób ukazują nieskuteczność systemów zapobiegających śledzeniu, które wdraża Apple. I choć AirTag jest genialnym urządzeniem dla zapominalskich, od wielu miesięcy nieustannie mówi się o nim jako o narzędziu do ustalania pozycji innych osób. I obawiam się, że urządzenie będzie się właśnie w taki sposób kojarzyło jeszcze przez długi czas.