Biorezonans (źródło: Healy World)
(źródło: Healy World)

Biorezonans na depresję i stany zapalne? Influencerzy zachęcają – czekają na nich spore kary

Biorezonans to urządzenie wykorzystywane przez zwolenników niekonwencjonalnych metod terapeutycznych. W teorii jego zadaniem jest przeprowadzenie leczenia licznych schorzeń, jakie dotykają człowieka. Jego działania nie udowodniono naukowo, jednak influencerzy promują je w mediach społecznościowych.

O tym, czego nie ma, a ma pomóc we wszystkim

Oczywiście ten wątpliwy sprzęt nie ma żadnego związku z rezonansem magnetycznym, wykorzystywanym do celów diagnostycznych. Zasada działania biorezonansu opiera się o zjawiska elektromagnetyzmu. Urządzenie ma wykorzystywać charakterystyczny rodzaj drgań każdej komórki ludzkiego ciała, a także danego pasożyta czy bakterii. Według zwolenników tej metody emitowane przez sprzęt pole elektromagnetyczne różni się w zależności od choroby, która dotknęła danego człowieka.

W mediach społecznościowych, w świecie influencerów, pojawiły się reklamy dotyczące jednego z biorezonansów. Urządzenie to jest niewielkie i łączy się ze smartfonem za pomocą Bluetooth. Zasada działania opiera się o zastrzeżoną technologię „Individualized Microcurrent Frequencies (IMF)”, korzystającą z fizycznego generatora szumu.

Podstawowy koszt tego sprzętu wynosi około 2 tysięcy złotych. Można jednak poszerzyć możliwości wiodącej dla tego gadżetu aplikacji, najdroższy pakiet sięga do aż 19 tysięcy złotych.

Pomocny sprzęt, w który nie wierzy nawet producent?

Wątpliwe działanie tego niewielkiego urządzenia mobilnego zostało dokładnie opisane na stronie producenta Healy World. Możemy z niego dowiedzieć się, że sprzęt poprzez harmonizację pola bioenergetycznego poprawia samopoczucie, pomaga żyć pełnią życia i wspomagać poszczególne jego obszary. Firma jednocześnie podkreśla, że wielu użytkowników w ankietach potwierdza działanie biorezonansu, jednak „nie zostało to potwierdzone przez niezależne badania”.

Biorezonans (źródło: Healy World)
(źródło: Healy World)

To nie koniec. Producent wspomina również, iż urządzenia „nie są przeznaczone do zastosowań medycznych”, a „celem tych programów jest zapewnienie użytkownikowi narzędzia do odkrywania opcji aplikacji”. Healy World zaznacza także, że sprzętu nie należy traktować jako odpowiednika porad medycznych ani formy terapii czy diagnozy. Na stronie wyczytamy też, że „nauka nie uznaje istnienia pola informacyjnego” czy na temat tego, iż firma nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody i straty, a wszelkie interpretacje, wnioski czy zastosowania spoczywają w rękach użytkownika.

Co ciekawe, na innej z podstron producent stwierdza, że jego biorezonans na terenie Unii Europejskiej stanowi urządzenie medyczne, dedykowane do leczenia bólu czy wspomagające leczenie depresji, lęków czy zaburzeń snu. Jak się okazuje, to właśnie wytwórca danego sprzętu odpowiedzialny jest za określenie przeznaczenia, a organy mogą reagować w przypadku stwierdzenia stwarzania niebezpieczeństwa.

Influencerzy o skuteczności biorezonansu

Instagram i TikTok zapłonęły od licznych pochwał dla niewielkiej skrzyneczki marki Healy World. Choć sam producent już na swojej stronie wspomina o licznych zastrzeżeniach, influencerzy postanowili reklamować i namawiać do zakupu produktu. Wśród licznych pochwał można znaleźć informacje, jakoby biorezonans wspomógł leczenie boreliozy, krztuśca, łuszczycy, wykrył alergię. Sprzęt testowany jest nie tylko na samych właścicielach urządzenia, ale również na dzieciach i zwierzętach. Jedna z influencerek stwierdziła, że urządzenie naprawiło jej piekarnik.

Jak twierdzi portal rynekzdrowia.pl, Healy World organizuje wirtualne spotkania, w jednym z nich udało się uczestniczyć mediom. Podczas prezentacji wspomniano o możliwości szybkiego zwrotu kosztu urządzenia za promowanie go wśród znajomych. Z informacji wynika, że w ramach prowizji można zyskać nawet od 20 do 40%.

Okazuje się jednak, że promujący influencerzy mogą zapłacić kary sięgające nawet do pięciu milionów złotych. Osoby te mogą zostać oskarżone o złamanie przepisów dotyczących reklamowania wyrobów medycznych, szczególnie jeśli w mediach społecznościowych prezentują możliwości biorezonansu, o których nie wspomina nawet producent.