FakeCatcher to nowe narzędzie Intela, które ma na celu skuteczną walkę z materiałami deepfake. Firma stworzyła system, który analizuje obraz w czasie rzeczywistym i jest w stanie w ciągu kilku milisekund określić, czy oglądany przez nas plik jest przeróbką. Jego skuteczność jest porażająca, bo sięga niemal 100 procent.
Czym jest deepfake? Najprościej mówiąc, jest to zjawisko, które można zdefiniować jako fałszywy materiał multimedialny, w którym algorytmy AI imitują wygląd, głos i mimikę prawdziwej osoby, wykorzystując dostępne na jej temat próbki. O tym, jak działa ta technologia, przekonał się na własnej skórze Bruce Willis, którego twarz pojawiła się w rosyjskiej reklamie. Bez jego wiedzy i obecności. Drugim przykładem jest odwiedzane przez miliony widzów konto na TikToku, na którym można znaleźć deepfake’i z Tomem Cruisem. Przypadki wykorzystania sztucznej inteligencji do kreowania nieprawdziwych obrazów nasilają się bardzo mocno z uwagi na coraz większą dostępność na rynku zaawansowanych algorytmów i aplikacji.
Co wymyśliła firma Intel, aby walczyć z deepfake?
Sztuczną inteligencję do walki ze… sztuczną inteligencją. Ich nowe narzędzie nazywa się FakeCatcher i służy do wykrywania deepfake w czasie rzeczywistym. Jest to bardzo zaawansowane oprogramowanie, które potrzebuje tylko kilku milisekund, aby stwierdzić czy odtwarzany plik jest autentyczny. Testy wykazały jego skuteczność na imponującym poziomie 96 procent. Jest to pierwszy na świecie tego typu system.
Różnica między tym, co pokazał Intel, a innymi dostępnymi na rynku rozwiązaniami polega na tym, że FakeCatcher działa tu i teraz. Nie opiera się na analizie surowych danych, która wymaga czasochłonnej procedury związanej z pobraniem pliku i przesłaniem go na serwer, a na wyłapywaniu bardzo drobnych szczegółów, takich jak przepływ krwi na ludzkiej twarzy. Jest to coś, czego nawet najlepszy algorytm deepfake nie jest w stanie podrobić, ponieważ pulsowanie żył w naszym ciele sprawia, że zmienia ono kolor w bardzo subtelny sposób, którego nie wyłapuje ludzkie oko, ale które dostrzega sztuczna inteligencja Intela. Proces ten nazywa się fachowo fotopletyzmografią lub PPG.
FakeCatcher korzysta z procesorów Intel Xeon trzeciej generacji z maksymalnie 72 jednoczesnymi strumieniami wykrywania anomalii obrazu. Modele AI do analizy punktów orientacyjnych na twarzy zbudowane są na OpenVino, a wnioskowanie oparte jest na AVX-512 i Intel Deep Learning Boost. System obserwuje sygnały PPG i konwertuje je w mapy czasoprzestrzenne. Dzięki temu działaniu wie, w których miejscach i w jakim czasie zachodzą zmiany w przepływie krwi. Następnie porównuje zebrane wyniki z wewnętrzną bazą danych i sygnalizuje wykrycie przeróbki.
Firma Intel wskazuje, że istnieje kilka miejsc, w których zastosowanie FakeCatchera przyniosłoby wiele korzyści. Są to przede wszystkim media społecznościowe, media mainstreamowe o zasięgu globalnym oraz organizacje non-profit.
Ja natomiast uważam, że ta technologia powinna być dostępna dla wszystkich np. w postaci witryny internetowej, aby każdy śmiertelnik mógł samodzielnie zweryfikować podejrzane źródła. Jest to w mojej opinii zdecydowanie zdrowsza reakcja niż ta, która opiera się na bezwarunkowej wierze w materiał, który się właśnie zobaczyło – niezależnie od tego, czy jest to kontent z mediów społecznościowych, czy informacja prasowa. Żyjemy w czasach, gdzie nawet w popularnych serwisach informacyjnych bywa podawana dezinformacja. Media niezwykle często przyjmują jednostronną narrację w poszczególnych tematach, bo ta jest poprawna politycznie lub związana z zewnętrznymi wpływami. Świat nie jest prostym do życia miejscem, dlatego ostrożność jest nader wskazana i bez wątpienia powszechnie dostępny FakeCatcher byłby świetnym orężem, żeby wszyscy malutcy mogli go lepiej rozumieć.