„Nareszcie fajrant. Nic, tylko wsiąść na swojego peceta i odjechać do domu…” – powiedział nikt, nigdy? Projektańci z japońskiego startupu Icoma mają na ten temat odmienne zdanie.
Pecetomotorkiem w piękny rejs…
Tatamel. Tak nazywać się będzie mini-motocykl elektryczny od Japończyków, którego po jeździe złożymy i zabierzemy ze sobą do biura. Data premiery nie jest na razie znana, bo skuterek tak naprawdę wciąż jest prototypem.
Zachowując (z trudem!) powagę jeszcze przez kilka linijek spieszę donieść, że Tatamel napędzany będzie silnikiem o mocy 600 W. Pozwoli to rozpędzić się do 40km/h i zaoferuje zasięg 50 km na jednym ładowaniu. Dystans, w którym większość bez problemu pokona trasę do pracy i z powrotem. Jednocześnie niska prędkość maksymalna pomoże ćwiczyć spokój ducha i nauczy cierpliwości. Co oczywiste, nie wjedziemy nim na autostradę czy drogi ekspresowe, ale do jazdy miejskiej, zwłaszcza po zatłoczonych metropoliach, Tatamel będzie jak znalazł.
Największą zaletą japońskiego mini-motocykla będzie jego niewielki rozmiar. W wersji „podbiurkowej” mini-motocykl mierzyć będzie jedynie 700 mm długości, 680 mm wysokości i 26 0mm szerokości. Gdy zakrzykniemy Autobots roll out! przygotujemy Tatamela do jazdy, nieznacznie się powiększy. Osiągnie wtedy 1230 mm długości, 1000 mm wysokości i 650 mm szerokości.
Gdyby i to nie przekonywało was do jazdy tym mini-skuterkiem, Japończycy mają w zanadrzu coś jeszcze. Dzięki swojemu przenośnemu pojazdowi naładujecie inne elektroniczne urządzenia. Po co zabierać do pracy ładowarkę, skoro pod biurkiem można postawić Tatamela.
Pozwól twojemu składanemu skuterkowi wyrazić ciebie
Japończycy z Icomy zdają sobie sprawę także z tego, jak w dzisiejszych czasach ważna jest personalizacja. Dlatego też boczny panel skutera będzie można dostosować do własnej wizji. Na swojej stronie Icoma prezentuje kilka propozycji. Ja również chciałbym dorzucić coś od siebie. Może coś, by zabłysnąć przed szefem… na przykład krwistoczerwony napis „Deadliny zjadam na śniadanie”… albo w wersji dla marketingowców: „KPI to moje drugie imię”.
Redaktor portalu thenextweb przyrównywał Tatamela do biurka, czego oczywiście nie zrobię, ponieważ jestem poważnym redaktorem i nie wyobrażam sobie, by traktować prototypu Japończyków inaczej niż z najwyższym szacunkiem i uznaniem dla wizji Icomy. Ciekawy jestem natomiast, czy Tatamel, jeśli wyjdzie z fazy prototypu, zostanie wprowadzony na rynek europejski. I czy w ogóle dostanie homologację? Te tylne światła skrętne są tak mikroskopijne, że nawet w dobrze oświetlonym studio trudno je dostrzec.
Wszystkie powyższe docinki przyjdzie mi oczywiście odszczekać następnym razem, gdy będę szukał, w moim nagle olbrzymim hatchbacku, miejsca parkingowego w Warszawie.