Recenzja Roborock S7 MaxV Ultra – robot sprzątający na wypasie

Tak dobrze wyposażonego robota, jak Robock S7 MaxV Ultra, można ze świecą szukać. Patrząc na jego samą specyfikację człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie jest haczyk. Po kilkunastu dniach spędzonych z tym urządzeniem jestem w stanie wymienić zarówno jego zalety, jak i kilka niedociągnięć.

Roborock S7 MaxV Ultra – robot wypasiony

Najnowszy, najlepiej wyposażony robot sprzątający marki Roborock, naprawdę robi wrażenie. Jest to sprzęt, który nie tylko odkurza i mopuje – kombinacja tych dwóch czynności już od pewnego czasu nie robi na większości osób żadnego wrażenia. Dzięki obecności dedykowanej stacji dokującej, odkurzacz opróżnia również swój pojemnik na kurz (co powoli też przestaje być rewolucyjne) oraz automatycznie myje mopa. Dzięki temu jest to niemalże sprzęt kategorii „kup, skonfiguruj i zapomnij”.

By jednak mieć nieco szerszy obraz, warto zajrzeć do specyfikacji technicznej urządzenia. Przedstawia się ona następująco:

Na górze obudowy znajdziemy trzy przyciski, służące do sterowania robotem bez smartfona, wysepkę czujnika laserowego oraz klapę skrywającą pojemnik na kurz. Nawiasem mówiąc, klapa ta uwielbia przejmować zadania pozostałych części robota, na potęgę zbierając cały możliwy kurz z otoczenia.

Patrząc na urządzenie od boku znajdziemy system kamer, służący do nawigacji i rozpoznawania przeszkód, a także przeprowadzania rozmów wideo, zderzak, czujniki, wylot powietrza oraz pojemnik na wodę. Spód urządzenia zdobi system szczotek, kółek, czujników oraz ściereczka mopująca.

Szczotka główna urządzenia została wykonana z gumy, która sprawdza się zarówno podczas odkurzania twardych podłóg, jak i dywanów. Jest ona dość łatwa w czyszczeniu ze względu na brak włosia. Sprawy się mają podobnie w przypadku bocznej szczotki, która ma za zadanie przesuwać brud do środka robota.

Aplikacje na smartfon

Liczby mnogiej w śródtytule użyłem nieprzypadkowo – Roborockiem S7 MaxV Ultra, podobnie jak innymi produktami tej marki, można sterować z wykorzystaniem jednej z dwóch aplikacji mobilnych.

Pierwsza z nich, najbardziej oczywista, to dedykowana aplikacja Roborock, dostępna na Androida oraz iOS. Pozwala ona skonfigurować robota w kilku prostych krokach, sprowadzających się do wpisania hasła do Wi-Fi i pokazania kodu QR do kamery urządzenia. Drugą aplikacją jest natomiast Mi Home, która oferuje inny, moim zdaniem nieco wygodniejszy, proces konfiguracji, wymagający wpisania hasła, a następnie połączenia się z hotspotem utworzonym przez samego robota.

W obu przypadkach całość zajmuje nie więcej niż dwie minuty, lecz nie można korzystać z obu aplikacji na raz. Jeśli nie posiadacie żadnych sprzętów Xiaomi, raczej radziłbym korzystać z apki Roborock. Dlaczego? Zaraz o tym wspomnę.

Po skonfigurowaniu, naszym oczom ukazuje się, niezależnie od wybranej przez nas platformy, niemal identyczny interfejs użytkownika, prezentujący mapę mieszkania na głównym ekranie. Jest on dostępny w języku polskim, ale jakość tłumaczenia wielu elementów pozostawia sporo do życzenia.

Po uruchomieniu mapowania pomieszczeń możemy przeglądać schemat naszego domu oraz edytować niektóre z jego elementów, w tym dodawać wirtualne ściany, strefy zabronione, strefy bez mopowania, dodawać lub usuwać dywany, zmieniać nazwy pomieszczeń i nie tylko.

Sekcja ustawień skrywa mnóstwo opcji konfiguracji robota. Można tam zarządzać harmonogramem czyszczenia, zmieniać zachowanie systemu omijania przeszkód, wybierać język powiadomień głosowych, a także wybrać moc opróżniania pojemnika na kurz czy też intensywność i częstotliwość mycia mopa. Panel ustawień zawiera również sekcję ze stanem zużycia poszczególnych części robota, informującą o konieczności wymiany szczotek, przepłukania filtra bądź przetarcia czujników urządzenia.

Ponadto, aplikacja Roborock skrywa jedną z ciekawszych funkcji, która, nie wiedzieć dlaczego, nie przewija się nigdzie w Mi Home. Jest to jedna z bardziej hucznie promowanych funkcji robota, czyli podgląd wideo oraz funkcja przeprowadzania połączeń z poziomu robota.

Gdy producent ogłosił wypuszczenie tego modelu na rynek, nazwałem tę opcję przydatną dla rodziców pozostawiających zwierzęta lub starsze dzieci w domu bez opieki. Tej grupie klientów mogę polecić korzystanie z dedykowanego oprogramowania nawet w przypadku posiadania urządzeń Xiaomi w domu. Można dzięki temu w każdym momencie sprawdzić, co dzieje się w domu pod naszą nieobecność, a nawet porozmawiać z dziećmi (lub innymi domownikami) bez proszenia się o odebranie telefonu. Radziłbym jednak używać tej funkcji z umiarem i pamiętać o poszanowaniu prywatności innych osób.

Gdy już wszystko skonfigurujemy według własnych potrzeb, można wrócić do ekranu głównego i rozpocząć sprzątanie. To jednak nie jest aż takie proste, gdyż Roborock S7 MaxV Ultra oferuje cały szereg możliwości sprzątania. Możemy wybrać, czy chcemy sprzątać całe mieszkanie, wybrane pomieszczenia, czy też zdefiniowaną przez nas strefę, składającą się z prostokątów. W przypadku opcji drugiej lub trzeciej możliwe jest również wybranie liczby cykli sprzątania w każdym z wybranych miejsc – dzięki temu robot przejedzie w danym miejscu od jednego do trzech razy.

Następnie możemy wybrać, czy chcemy przeprowadzić sprzątanie z wykorzystaniem odkurzacza oraz mopa, samego odkurzacza, samego mopa, lub też dostosować te ustawienia według pomieszczenia. Na samym końcu wystarczy wybrać intensywność sprzątania spośród czterech mocy odkurzania oraz trzech intensywności mopowania.

Jeśli postanowimy, że robot ma wyłącznie odkurzać, do wyboru pojawi się również piąta intensywność, nazwana MAX+. Pozwala ona wykorzystać pełną moc ssącą w celu dokładnego czyszczenia, lecz zużywa ona dość sporo energii. W przypadku trybu z samym mopem mamy natomiast do wyboru tryb standardowy oraz głębokie czyszczenie. Ten ostatni zauważalnie zacieśnia zygzakowate ruchy robota, pokrywając każdy fragment podłogi dwukrotnie. Producent zaleca korzystanie z tej opcji na świeżo odkurzonej podłodze.

Jak widać, Roborock S7 MaxV Ultra nie próżnuje pod względem liczby dostępnych opcji. Również interfejs samej aplikacji jest dość intuicyjny, co pozwala w krótkim czasie przyzwyczaić się do korzystania z niej i sprawnego sterowania urządzeniem.

Urządzenie można dodać również do Asystenta Google lub Alexy i aktywować sprzątanie za pomocą komend głosowych na smartfonie lub innych urządzeniach Smart Home. Możliwe jest również sterowanie urządzeniem (w bardzo podstawowym zakresie, rzecz jasna) z poziomu aplikacji Google Home lub Amazon Alexa.

System Apple HomeKit nie wspiera odkurzaczy w aplikacji Dom, lecz Xiaomi Home umożliwia dodanie podstawowych komend do asystentki głosowej Siri, w czym pośredniczy aplikacja Skróty. Dzięki temu, po odpowiednim skonfigurowaniu możemy prosić ją o rozpoczęcie, wstrzymanie lub zakończenie sprzątania.

fot. oiot.pl

Roborock S7 MaxV Ultra w praktyce

Niezależnie od tego, jaką moc sprzątania zdecydowałem się wybrać, byłem ogólnie zadowolony z efektów. Do większości zastosowań zdecydowanie wystarczający okazał się tryb zrównoważony, połączony z mopowaniem w trybie łagodnym. Nie oznacza to jednak, że wyższa moc jest całkowicie zbędna – raz na jakiś czas nie zaszkodzi nieco zwiększyć moc odkurzania lub intensywność mopowania.

Z maksymalnego trybu MAX+, korzystającego z pełnej mocy ssania na poziomie 5100 Pa, zgodnie z założeniami producenta, raczej nie korzysta się zbyt często. Osobiście zdarzyło mi się użyć go wyłącznie 2 razy, podczas dokładnego sprzątania całego mieszkania. W miejscach, w które urządzenie bez problemu było w stanie wjechać, nie miałem najmniejszych zastrzeżeń odnośnie jakości sprzątania.

No właśnie, z tym wjeżdżaniem wszędzie czasami bywały problemy. Roborock S7 MaxV Ultra wykorzystuje system czujników, skaner laserowy oraz kamerę z doświetleniem w celu rozpoznawania przeszkód i robi to niemal bezbłędnie. Robot był w stanie rozpoznać zarówno stoły, biurka i krzesła, jak również buty, firany oraz leżące na podłodze przewody. Problem w tym, że urządzenie czasami niewiele sobie z tego rozpoznania robiło.

Mówię tu w szczególności o kablach, które Roborock S7 MaxV Ultra z zamiłowaniem pochłaniał. Myślę, że gdybym w zaplanowanym sprzątaniu wybrał wyższą moc odkurzania, spokojnie mógłbym się pożegnać z moją ładowarką – kabel, leżący na podłodze, stał się wymarzonym „pożywieniem” odkurzacza, który jeszcze chwilę wcześniej został poprawnie rozpoznany i oznaczony na mapie mieszkania w aplikacji. Dziwi mnie takie zachowanie robota, gdyż testowany przez nas Roborock S7 po zaplątaniu się w kabel raczej nie ciągnął go za sobą.

Podobnie sprawa miała się z suszarką do ubrań, którą robot za każdym razem oznaczał jako „łatwo blokujące meble”, lecz czasami uparcie starał się przejechać przez nogi tego obiektu. Plus tej sytuacji jest taki, że przejeżdżanie przez progi nie stanowiło problemu dla S7 MaxV Ultra. Robotowi zdarzało również kilkukrotnie podejmować próbę wjechania prosto w kółka krzesła biurowego, obijając się o nie kilkukrotnie przednim zderzakiem przed próbą wyminięcia.

Sprzątanie odbywa się z zastosowaniem stałego schematu, powtarzanego w przypadku każdego pomieszczenia – robot na początku przejeżdża po krawędziach pomieszczenia, a następnie wykonuje zygzakowaty wzór po reszcie pomieszczenia.

Jeden cykl sprzątania w moim mieszkaniu obejmował pięć pomieszczeń – kuchnię, przedpokój, łazienkę, sypialnię oraz salon. Według robota, powierzchnia sprzątania przeciętnie wynosiła około 20-25 metrów kwadratowych. Codzienne sprzątanie w trybie zrównoważonego odkurzania z łagodnym mopowaniem zajmowało około 30-40 minut, a po jego zakończeniu urządzenie wracało do stacji z poziomem akumulatora wynoszącym nie mniej niż 80%.

Nawet w przypadku dokładniejszego sprzątania nie udało mi się w ciągu dwóch cykli uruchomionych jeden po drugim obniżyć poziomu naładowania akumulatora poniżej 40%. Jest to świetna wiadomość – bateria o pojemności 5200 mAh z pewnością wystarczy nawet w przypadku sprzątania sporych powierzchni.

Do skuteczności mopowania nie mam większych zastrzeżeń – mop, według zapewnień producenta, jest w stanie generować nawet 3000 wibracji na minutę, a przy okazji jest on dociskany do podłogi z siłą 600 gramów. Dzięki temu urządzenie jest w stanie zarówno sprawnie zebrać drobinki kurzu czy piasku, które nie zostały zebrane w drodze odkurzania, jak również bez problemu przetrzeć plamy po rozlanych napojach.

W przypadku wykrycia dywanu, robot jest w stanie unieść mop, by zapobiec jego zamoczeniu, a przy okazji szczegółowo go odkurzyć. Funkcja ta brzmi bardzo ciekawie, ale zdecydowanie nie sprawdziła się w przypadku mojego dywanu z dłuższym włosiem. W przypadku chęci posprzątania go, o wiele lepszą opcją było całkowite odłączenie nakładki z mopem. Mimo wszystko, Roborock S7 MaxV Ultra może być dobrym wyborem dla osób posiadających w domu wykładziny lub dywany z krótkim włosiem.

Ściereczka mopująca dość szybko traci swój blask i szarzeje wraz z kolejnymi cyklami sprzątania, lecz wrzucenie jej do pralki pozwala łatwo ją odświeżyć. Demontaż ściereczki z nakładki jest dziecinnie prosty – wystarczy odczepić ją od znajdujących się w nakładce rzepów, a następnie wysunąć ze szczeliny znajdującej się wzdłuż prostej krawędzi.

Stacja dokująca typu wszystko w jednym

Największym wyróżnikiem modelu S7 MaxV Ultra, a dokładniej elementem odpowiedzialnym za człon „Ultra” w nazwie urządzenia, jest automatyczna stacja, chciałoby się powiedzieć, wszystkorobiąca. Dlaczego? Ano dlatego, że oprócz najbardziej oczywistej funkcji – ładowania – oraz nieco mniej oczywistej, ale obecnie dość powszechnie spotykanej, czyli automatycznego opróżniania zbiornika na kurz, stacja Empty Wash Fill Dock potrafi robić jeszcze dwie rzeczy.

Pierwszą z nich jest uzupełnianie wody w zbiorniku robota. Stacja wyposażona jest w pojemnik na czystą wodę, która jest wykorzystywana między innymi w tym celu. Eliminuje to konieczność ręcznego wyciągania pojemnika na wodę z robota i ręcznego uzupełniania jej. Nie sprawiło mi to absolutnie żadnych problemów przez cały okres testów, a więc to zdecydowanie na plus.

Drugą rzeczą jest mycie ściereczki mopującej po zakończonym cyklu sprzątania oraz dokładne zwilżanie jej przed rozpoczęciem kolejnego. Brzmi jak raj dla osób, które nieszczególnie przepadają za ręcznym zwilżaniem i częstym praniem mopa. Tutaj po części wykorzystywany jest zbiornik na czystą wodę, o którym wspomniałem przed chwilą, lecz o wiele większą rolę odgrywa tutaj zbiornik na wodę brudną. Dzięki niemu mycie ściereczki przez stację jest (do pewnego stopnia) bezobsługowe.

W przypadku problemów – na przykład braku zbiornika na wodę – dioda stacji zmieni kolor na czerwony | fot. oiot.pl

Dzięki tym dwóm zbiornikom, montowanym w stacji tuż obok worka na śmieci, wystarczy, że zainteresujemy się robotem raz na tydzień. Mniej więcej na tyle wystarczało pojedyncze uzupełnienie zbiornika z czystą wodą do pełna. Nieco dłużej zajmowało zapełnienie pojemnika na brudną wodę, lecz dla własnej wygody opróżniałem go zaraz po napełnieniu tego pierwszego świeżą wodą. Klapy zamykane na zatrzask nie otwierały się podczas przenoszenia, zmniejszając ryzyko rozlania wody, a wbudowane rączki sprawiały, że cały proces był szybki i wygodny.

Nasze zainteresowanie robotem nie powinno jednak ograniczać się wyłącznie do zadbania o wspomniane zbiorniki. Choć według producenta szczotkę oraz filtr zamontowane w stacji należy czyścić co najmniej raz na miesiąc, ja zalecam robić to również raz w tygodniu. Filtr potrafi się szybko zapychać włosami, mokrym kurzem czy błotem, zaś brudna szczotka raczej nie umyje mopa dokładnie.

Poza tym, obecność wody i brudu stanowi świetne środowisko do rozwoju bakterii, a zapach wydobywający się z brudnej stacji, choć nie jest przesadnie intensywny, wciąż nie należy do najprzyjemniejszych na świecie. Nie wiem, w jakim stopniu sytuację tę jest w stanie poprawić płyn do podłóg, który producent opracował wraz z firmą Unilever – według zapewnień ma on właściwości antybakteryjne oraz przyjemny zapach, lecz mimo to radziłbym czyścić stację co około tydzień.

I choć do pracy samej stacji nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, muszę podkreślić, że jest ona naprawdę pokaźnych rozmiarów i zajmuje sporo miejsca, a proces automatycznego opróżniania pojemnika na kurz generuje nawet w najlżejszym trybie bardzo dużo hałasu.

Szkoda również, że ładowanie i opróżnianie pojemnika na kurz odbywa się po wjechaniu do stacji przodem, a mycie mopa tylko przy wjechaniu tyłem. Gdyby robot nie był zmuszony do wyjeżdżania i wjeżdżania drugą stroną, cały proces sprzątania skróciłby się o 1-2 minuty.

Ostrzeżenia na pojemnikach na wodę | fot. oiot.pl

Podsumowanie

Roborock S7 MaxV Ultra to znakomity robot sprzątający, który jest w stanie świetnie wysprzątać mieszkanie. Wysoka moc ssąca, dobry system mopowania i świetny akumulator z pewnością są sporymi atutami tego sprzętu. Dzięki obecności uniwersalnej stacji dokującej, codzienne użytkowanie jest dziecinnie proste, a efekty sprzątania bardziej niż zadowalające.

Niestety, nie jestem w stanie przemilczeć zamiłowania robota do leżących na ziemi przewodów. Wydawać by się mogło, że dzięki udoskonalonemu względem poprzednika systemu omijania przeszkód, problem ten nie będzie występował, lecz jest zgoła inaczej. Stacja dokująca jest bardzo przydatna, lecz mogłaby mieć nieco mniejsze rozmiary i opróżniać pojemnik na kurz nieco ciszej.

Nie sposób też nie wspomnieć o wysokiej cenie. 3699 złotych to dość dużo, a jest to cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za samego robota Roborock S7 MaxV. Dokupienie testowanej przeze mnie stacji ma niemal podwoić tę kwotę, co jest dla mnie nie do przełknięcia. Jeśli macie podobne odczucia, warto rozejrzeć się na przykład za nieco starszym modelem Roborock S7, który – pomimo nieco słabszej specyfikacji – wciąż może być świetnym robotem sprzątającym.

fot. oiot.pl
Roborock S7 MaxV Ultra
Recenzja Roborock S7 MaxV Ultra – robot sprzątający na wypasie
Zalety
Skuteczność sprzątania
Znakomita bateria
Gumowe szczotki, w które nie zaplątują się włosy
Skuteczność mopowania
Wsparcie asystentów głosowych
Spore możliwości konfiguracji
Uniwersalna stacja dokująca z funkcją mycia mopa
Kamera, głośnik i mikrofon mogą być wykorzystane do nawiązania połączenia wideo
Aplikacja oraz komunikaty głosowe dostępne po polsku
Wady
Problemy z omijaniem kabli
Rozmiary i głośność stacji dokującej
Cena
Brak wszystkich funkcjonalności w aplikacji Xiaomi Home
Słabe polskie tłumaczenie interfejsu aplikacji
8.5
Ocena
Exit mobile version