Kolejni posiadacze Tesli dostaną dostęp do FSD

Kolejni posiadacze Tesli dostaną dostęp do FSD

Na ten moment szacuje się, że około 100 tysięcy osób ma dostęp do funkcji FSD. Elon Musk poinformował, że dostanie ją kolejnych 160 tysięcy.

Czym jest FSD?

FSD to skrótowiec od Full Self-Driving, czyli asystenta jazdy od Tesli. Dopłacając 15 tysięcy dolarów (równowartość około 74000 złotych) klienci mogą liczyć między innymi na automatyczne sterowanie pojazdem, wraz z reagowaniem na znaki, wzywanie pojazdu do siebie czy też samoistne parkowanie.

Zastosowania systemu brzmią pięknie, jednakże budzi on wiele kontrowersji. Przede wszystkim sam algorytm wciąż jest w wersji beta, co oznacza, że nie jest gotowy, a prace nad nim trwają. Następną niedogodnością staje się fakt, iż na ten moment NHTSA (amerykańska instytucja, odpowiadająca ze bezpieczeństwo w ruchu drogowym) prowadzi śledztwa w ponad 30-tu sprawach związanych z wypadkami, które potencjalnie mogły wyniknąć w następstwie użytkowania autopilota Tesli.

Dlaczego wprowadzenie FSD do dyspozycji kolejnych użytkowników stanowi problem?

Biznesowo jest to dobry plan. Rozszerzenie zasięgu oznacza nowych potencjalnych klientów dopłacających do FSD, a to z kolei przekłada się na wyższe zarobki. Problemem jednak jest komunikacja marketingowa – FSD jest szeroko reklamowane jako faktycznie autonomiczny algorytm, pozwalający na wyłączenie kierowcy z obiegu.

Dopiero na stronie Tesli widnieje drobna wzmianka, iż obecna wersja wymaga ciągłej uwagi oraz nadzorowania ze strony kierowcy. Przynajmniej w jej angielskiej wersji, gdyż nasza rodzima nawet na ten temat się nie zająknie. Sprawdziłem jeszcze niemiecką wersję – tam również jest informacja dotycząca aktywnego nadzorowania poczynań pojazdu.

Kolejni posiadacze Tesli dostaną dostęp do FSD
Porównanie informacji o autopilocie ze stron Amerykańskiej, Niemieckiej i Polskiej

Wszystkie spośród zdarzeń, które NHTSA sprawdza miały w sumie 14 ofiar śmiertelnych. Najprawdopodobniej zawinił algorytm, choć to jest jeszcze sprawdzane. Sami właściciele pojazdów z FSD stwierdzają wprost, że sztuczna inteligencja nie radzi sobie jeszcze za dobrze z podstawowymi (wydawać by się mogło) rzeczami.

Od braku sygnalizowania skrętu przez pojazd, przez nieumiejętność dostosowania się do aktualnie panujących warunków w ruchu, aż po nieodczytywanie znaków/sygnalizacji świetlnej. To nie są drobne niedogodności, gdyż nie wpływają jedynie na wygodę prowadzącego pojazd, ale również na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu.

Mimo tego Elon Musk „podbije i podwoi” liczba osób mogących korzystać z tego rozwiązania. Na ten moment jednak osoby w Unii Europejskiej nie muszą się tym za bardzo przejmować. Udostępnienie FSD bowiem dotyczy 160 tysięcy kierowców z terenu USA oraz Kanady.

Redaktor portalu technologicznego jest przeciwko technologii?!

Oczywiście, że nie. Osobiście uważam, że FSD może zmienić świat na lepsze – dzięki odpowiedniej infrastrukturze oraz stworzeniu systemu wzajemnej komunikacji między pojazdami można by było uniknąć wielu wypadków. Przynajmniej tych spowodowanych nieuwagą/bezmyślnością kierowcy.

Jednocześnie jednak tego typu udogodnienia powinny być wprowadzane po serii testów i określeniu niezawodności na bardzo wysokim poziomie. Ewentualnie w reklamach winna być jasna i czytelna informacja, że autonomiczna jazda będzie możliwa po wypuszczeniu wersji RTM, albo chociaż RC.

Wypuszczenie wersji beta i przekazanie jej odpłatnie użytkownikom jest nieco nieodpowiedzialnym posunięciem…