Satya Nadella, będący dyrektorem generalnym Microsoftu, niepochlebnie wyraża się o obecnych asystentach głosowych, nazywając ich głupimi. Ma rację czy przekonuje do sztucznej inteligencji?
Inwestycja w OpenAI i „przekreślenie” asystentów głosowych
Satya Nadella, podczas wywiadu dla Financial Times, ostro stwierdził, że dotychczas poznane przez użytkowników formy asystentów głosowych są głupie jak but. Mówi to niedługo po tym, jak zainwestował 10 miliardów dolarów w firmę OpenAI, będącą twórcą głośnego chatbota ChatGPT.
Jeszcze kilka lat temu, bo w 2016 roku, dyrektor generalny Microsoftu był zachwycony działaniem botów w postaci asystentów głosowych takich, jak Siri, Alexa, Google czy, nawet rodzimego tworu Microsoftu, Cortana.
Swoją drogą Cortana nie stała się szczególnie powszechnym asystentem ze względu na kiepski rozwój Microsoftu w zakresie smartfonów, przez co została w tyle i po czterech latach od jej powstania, zaledwie 2% globalnych konsumentów przyznało się do stosowania go jako głównego asystenta głosowego. W taki właśnie sposób, przed dwoma laty, zawieszono działalność tej aplikacji.
Skąd ta nagła zmiana zdania?
Asystenci głosowi mają sporo wad, zresztą jak boty sztucznej inteligencji, które dzięki uczeniu maszynowemu opanowały naprawdę sporo umiejętności, jednak również popełniają błędy. ChatGPT, choć doskonały nie jest, stał się jedną z najszybciej rozwijających aplikacji dostępnych w Internecie, na co dowodem jest zgromadzenie 100 milionów użytkowników w zaledwie 2 miesiące działania.
Microsoft, z Nadellą na czele, mocno stawia na rozwój sztucznej inteligencji, której działanie dostępne jest już w wyszukiwarce Bing czy przeglądarce Edge, a nawet w aplikacji Skype. Ostatnio, z rąk giganta technologicznego, wyłonił się także nowy multimodalny model AI Kosmos-1, zdolny do rozwiązywania wizualnych zagadek.
W przeciwieństwie do dobrze prosperującej AI w Microsofcie, wirtualna rzeczywistość ma się znacznie gorzej. Przypomnijmy, że w styczniu ogłoszono zamknięcie AltspaceVR, co ma nastąpić już za niebawem, a przed końcem trzeciego kwartału liczba zwolnień w firmie Microsoft ma dobić do 10 tysięcy.