E-hulajnogi na minuty znikną z Paryża. Taką decyzję podjęli mieszkańcy
Źródło: Mike Jones/Pexels

E-hulajnogi na minuty znikną z Paryża. Taką decyzję podjęli mieszkańcy

Od września w Paryżu nie będą dostępne hulajnogi elektryczne na wypożyczenie. Taką decyzję podjęli mieszkańcy aglomeracji w zorganizowanym przez władze miasta referendum. Firmy, świadczące usługę na terenie francuskiej stolicy, mają jednak inne zdanie i podnoszą głos, żeby móc kontynuować działalność.

„Większość mniejszości” była za wprowadzeniem zakazu. Firmy podważają wynik głosowania

Reuters donosi, że 1 września hulajnogi elektryczne popularnych firm, trudniących się udostępnianiem jednośladów na minuty, zostaną zakazane. Taka decyzja władz jest podyktowana referendum, w którym 89 proc. głosujących wyraziło poparcie dla usunięcia tego typu pojazdów z przestrzeni miejskiej. Dla porównania — za ich pozostawieniem było zaledwie 11 procent.

Firmy, świadczące usługi wypożyczania jednośladów, są zbulwersowane werdyktem i podważają wynik konsultacji społecznych, powołując się na niską frekwencję. Jest to argument, gdyż udział w niedzielnym głosowaniu brało zaledwie 7,46 procent mieszkańców z 1,3 miliona zarejestrowanych wyborców. Władze Paryża jednak uznają ten wynik za wiążący i nie pozostawiają złudzeń.

Obywatele wyraźnie wypowiedzieli się przeciwko hulajnogom elektrycznym – oznajmiła mer Paryża Anne Hidalgo. Dodając, że od 1 września w stolicy nie będzie już aktywnych wypożyczalni. Zarządzenie uderza w firmy, a nie w osoby prywatne. Te akurat dalej będą mogły korzystać z własnych jednośladów.

Taki sposób zwiedzania miasta zakochanych stanie się niedługo historią

Warto wspomnieć, że włodarze Paryża w 2020 roku, po licznych skargach mieszkańców, dotyczących porzucania skuterów w chaotyczny sposób, zdecydowali, że liczba operatorów zostanie ograniczona do trzech firm: Lime, Dott i Tier.

Wspomniani usługodawcy udostępniają na tę chwilę około 15 tysięcy hulajnóg, więc nie dziwi fakt, że podjęta w niedziele decyzja jest dla nich bolesna — Paryż to popularna wśród turystów lokalizacja (blisko 18,2 mln turystów odwiedziło Paryż i Region Paryski od stycznia do czerwca 2022 roku), więc musi być też niezwykle dochodowa dla tego rodzaju biznesów.

Rzecznik Lime zabrał głos w sprawie ostatniego głosowania i zapowiedział, że ma nadzieję, iż współpraca z burmistrzem Hidalgo będzie kontynuowana i że wspólnie uda się ustalić odpowiednie przepisy, które pozwolą uniknąć całkowitego zakazu, który reprezentant firmy uważa za krok wstecz dla miasta.

E-hulajnogi na minuty znikną z Paryża. Taką decyzję podjęli mieszkańcy
Źródło: Chris Molloy/Pexels

Statystyki nie kłamią. Hulajnogi elektryczne potrafią dać w kość i nie jedną kość połamać

Jedni widzą w pojazdach elektrycznych przyszłość i uważają, że te mają zbawienny wpływ na środowisko, a drudzy wręcz przeciwnie — zagrożenie i zaśmiecający wspólną przestrzeń element. Każda grupa ma swoje racje, aczkolwiek warto zerknąć na statystyki, by zrozumieć decyzję paryskiej społeczności. W 2021 roku we Francji zginęły aż 24 osoby w wypadkach związanych z e-hulajnogami. W samym Paryżu odnotowano w ubiegłym roku 459 incydentów, w których trzy zakończyły się śmiercią poszkodowanego.

Drugim powodem, budzącym niechęć mieszkańców, jest sam sposób użytkowania jednośladów na minuty, którego kultura woła o pomstę do nieba — zawalone chodniki to akurat niewiele przy tym, co potrafią uczynić bezmyślni konsumenci usługi. Najbardziej dobitnym przykładem jest wydarzenie z 2019 roku, gdzie z rzeki przepływającej przez miasto Lyon wyłowiono 100 pojazdów zasilanych akumulatorem. Nie trzeba chyba wspominać, że potencjalny wyciek zawartości tylu baterii litowo-jonowych mógłby spowodować małą katastrofę ekologiczną.

W Polsce wcale nie jest lepiej — rok 2022 obfitował w podobną liczbę nieprzyjemnych zdarzeń. W sprawozdaniu Komendy Głównej Policji widnieją 424 wypadki z udziałem hulajnóg elektrycznych, w których zginęły trzy osoby, a 421 zostało rannych.

Jako że mieszkam w jednym z większych miast w Polsce i sporo widziałem, to decyzja paryskich władz wydaje mi się racjonalna. W końcu nie raz zdarzyło mi się poważnie zdenerwować, gdy wracając z pracy, napotykałem chodnik zasypany hulajnogami popularnych firm. W takich sytuacjach przejście na drugą stronę wymaga zręczności na poziomie gry w Twistera. Wprawdzie doczekaliśmy się regulacji prawnych, które sklasyfikowały tego typu pojazdy w ruchu, ale ich szeroka dostępność i brak należytych kontroli, sprawia, że z tego środka transportu korzystają też ludzie o zerowej znajomości przepisów, pod wpływem lub najzwyczajniej — bez wyobraźni.

Uważacie, że Polska powinna pójść śladem Francuzów i podjąć równie radykalne kroki?