Dzień premiery inteligentnego domu autorstwa LuON zbliża się wielkimi krokami. Projekt rozwija się bardzo konsekwentnie, by w maju pokazać gotowy i dopracowany produkt, w skład którego wchodzić ma aplikacja, centralka oraz sześć wielofunkcyjnych urządzeń. Twórcy postanowili podgrzać atmosferę na kilka tygodni przed startem i zaprezentowali jedno z nich – dotykowy włącznik LuTouch, który przypomina możliwościami zegarek Jamesa Bonda, gdyż oprócz natywnego przeznaczenia, jakim jest sterowanie, oferuje jeszcze pomiar temperatury pomieszczenia oraz czujnik obecności. To maleństwo potrafi naprawdę wiele.
LuTouch pojawi się w dwóch wersjach – mobilnej i stacjonarnej
LuTouch to niewielkich rozmiarów włącznik (84,5 mm na 84,5 mm), który ma wyjątkowo estetyczny design oparty na szkle. Na jego froncie znajduje się dotykowy sensor, który podzielony jest na cztery mniejsze pola. Każde z nich działa niezależnie i pozwala na zaprogramowanie trzech dowolnych akcji, które wywoływane są poprzez określone gesty, takie jak krótkie przyciśnięcie, podwójne przyciśnięcie i długie przytrzymanie.
Oznacza to, że zespół LuON stworzył urządzenie, które może zarządzać dwunastoma różnymi scenariuszami w pojedynkę! Bez wątpienia jest to imponujący wynik w świecie smart home. Co więcej, użytkownik będzie mógł modyfikować lub dezaktywować działanie wyżej wspomnianych gestów, aby dostosować funkcjonowanie sprzętu pod swoje własne preferencje, co wyraźnie pokazuje, że promowana przez polską firmę idea przyjaznego ekosystemu, który można personalizować w szerokim zakresie, nie jest pustym frazesem, a jak najbardziej rzeczywistością.
Włącznik dotykowy będzie produkowany w dwóch wersjach – mobilnej z własnym akumulatorem, którego czas pracy szacowany jest przez twórców na około rok, a także w wersji ściennej, która zasilana jest kablowo poprzez złączne micro-USB, zasilacz 24 V lub bezpośrednio przez LuLine. Urządzenie ma obsługiwać komunikację bezprzewodową, którą marka sygnuje nazwą LuAir oraz przewodową nazywaną właśnie LuLine.
Jedno urządzenie, trzy różne funkcje
Zaprezentowany sprzęt jest znacznie bardziej złożony, gdyż – oprócz panelu sterowania – posiada wbudowany czujnik temperatury, który można wykorzystać wewnątrz pomieszczenia nie tylko do tego, by wykonać odczyty, ale też do zarządzania pracą głowic termostatycznych. Jakby tego było mało, na pokładzie znalazł się jeszcze jeden czujnik – czujnik obecności. Ten działa nieco inaczej niż popularne na rynku sensory tego typu, ponieważ nie wykorzystuje technologii generowania fal milimetrowych o wysokiej energii, jak np. Aquara FP1, a określa obecność poprzez dźwięk.
LuTouch wykrywa odgłosy już od 40 dB i rozpoznaje pełne spektrum charakterystycznych dźwięków, takich jak skrzypienie podłogi czy drzwi, ludzki głos, włączony telewizor, a nawet szelest przesuwających się zasłon. Poziom wykrywanego hałasu można dowolnie regulować, a nawet sprawić, by urządzenie całkowicie ignorowało typowe dla pomieszczenia dźwięki i uaktywniało się dopiero po kliknięciu w panel. Olbrzymim plusem użytej technologi jest to, że czujnik obecności może działać na zasilaniu bateryjnym w mobilnej wersji LuTouch.
Temat znacznie szerzej omawiany jest w specjalnym podcaście, który prowadzą twórcy projektu – Dawid Olczak oraz Jaromir Kopp. W audycji możecie usłyszeć o tym, że inspiracją do stworzenia inteligentnego przycisku w takiej formie były modułowe telefony komórkowe, które można w łatwy i prosty sposób personalizować oraz uaktualniać. To samo podejście zastosowano w LuTouch, więc użytkownik będzie w stanie wymienić praktycznie każdą część swojego urządzenia.
Uściślając, będzie mógł dostosować elementy wizualne, takie jak kolor przedniego panelu czy tworzywo, z którego wykonana jest ramka, jak i zamontować nowszą elektronikę, która pozwoli eksploatować włącznik dalej bez potrzeby zakupu całkowicie nowego urządzenia. LuON pokazuje tym samym, że jego koncepcja jest przyjazna również dla portfeli potencjalnych klientów.
Zakulisowo wiadomo nam także, że projekt prowadzi zaawansowane testy swojej aplikacji LuHome, a pieczołowitość, która towarzyszy całemu procesowi, budzi zaufanie i wróży tylko jedno – że na wiosnę zobaczymy zupełnie nową jakość na rynku.