Po wprowadzeniu nowej aplikacji na smartfony oraz sukcesywnej integracji z czołowymi aplikacjami na świecie, czas na nowe rozdanie w świecie inteligentnego oświetlenia Philips Hue. Na ostatniej prezentacji zobaczyliśmy zaskakująco wiele nowości, dlatego przyjrzyjmy im się nieco bliżej.
Słoneczny dąb
Pierwszą z nowości pokazanych na Philips Hue Digital Event 2022 jest wyjątkowa lampa z dębową podstawką, dołączająca do linii Signe Gradient. Dostępność w dwóch rozmiarach oraz wszystkie odcienie bieli i 60 tysięcy kolorów to dwie sprawy, lecz najważniejsza wydaje się zupełnie nowa funkcja, jaką ta linia produktów przynosi do aplikacji Philips Hue. Gdy postawimy lampę przy łóżku, ta może swoim światłem może teraz imitować wschód słońca.
Wbrew pozorom, ma to naprawdę wiele sensu. Z racji iż śpię pod oknem, letnią porą światło słoneczne budzi mnie bardziej skutecznie niż budziki. Naturalne wybudzenie przez światło pozwala lepiej rozpocząć dzień, a stałość tego promienia sprawia, że nie uciekniemy tak łatwo w kolejną drzemkę. Szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawy tej konkretnej funkcji oprogramowania Holendrów w praktyce. Zwłaszcza, że jeśli postawimy wszystkie produkty wspierające efekt gradient obok siebie, stworzą one jeszcze mocniejszy efekt wschodu słońca.
Światło tam, gdzie go potrzebujesz
Kolejną nowością jest lampa stołowa z linii Philips Hue Go! Jest to przenośna lampa do postawienia na dowolnej twardej powierzchni, dostępna w kolorach czarnym i białym. Tradycyjnie dla produktów tej linii, to urządzenie również jest kompatybilne z aplikacją na smartfony. Przydatne, jeśli będziemy potrzebować mocnego światła w plenerze. Lampa jest także chroniona przed kurzem i zachlapaniem, dlatego można ją zabrać niemalże gdziekolwiek.
Chociażby w trójmiejskiej scenerii potrafię sobie wyobrazić scenariusz, w którym Philips Hue Go przedłuża nasz pobyt na plaży o tę cenną godzinę lub dwie. Ta oczywiście wspiera wszystkie dynamiczne efekty świetlne i kolory, a także synchronizuje się z muzyką oraz grami. Ciekawym aspektem jest niewątpliwie ładowanie lampy – to wykorzystuje domową stację dokującą, która automatycznie przełącza ją w tryb ładowania. To oznacza, że wystarczą trzy do czterech godzin, by móc się cieszyć pełnią mocą Philips Hue Go od 6 do nawet 48 godzin, przy oszczędnych ustawieniach.
Król elastyczności
Sporym zaskoczeniem wydarzenia było ogłoszenie Philips Hue Peripheral Track Lighting – nowy system śledzenia światłem. Jest to zupełnie nowa jakość, która oddaje pełną kontrolę użytkownikowi nad tym, jak oświetlone ma być jego pomieszczenie. Tak długo, jak zamontujemy główną jednostkę systemu do instalacji elektrycznej, resztę świateł montujemy do niej prostym kliknięciem.
Od tej pory zaczyna się prawdziwa zabawa – iluminacje w sypialni, kuchni czy też salonie – wszystko do łatwego dostosowania w aplikacji Philips Hue. Z tym systemem również kompatybilne są lampy wspierające funkcje Gradient, więc kombinacje są nieskończone. Zwłaszcza, że do jednej jednostki możemy podłączyć maksymalnie 18 różnych świateł.
Dodatkową nowością jest również ogłoszenie Philips Hue Tap Dial Switch. Matowy i wszechstronny produkt, mający aż cztery osobne przyciski, mogące kontrolować światła w czterech strefach mieszkania. Można do tego podpiąć również cztery konkretne efekty – wszystko do prostej konfiguracji w aplikacji! Urządzenie ma też wbudowane pokrętło, pozwalające kontrolować moc emitowanego światła. Co ważne, ten przełącznik można zamontować na ścianie, ale również używać go na zwykłym stole.
Muszę przyznać, że nowości Philips Hue zaintrygowały nawet takiego laika jak ja! Szczególnie zainteresowała mnie przenośna lampa stołowa – myślę, że jako młoda i dorosła osoba, znalazłbym w domu dla niej najwięcej zainteresowań.
Pozostaje więc zapytać – co Wam się najbardziej spodobało z nowości od Holendrów?